Zwariowany dom Marka Cieślaka. Trener kadry ma już 20 psów

Materiały prasowe / Marek Cieślak
Materiały prasowe / Marek Cieślak

Marek Cieślak jest na co dzień trenerem żużlowej reprezentacji Polski i klubu ekantor.pl Falubazu Zielona Góra. Poza żużlem kocha kolarstwo i psy. Ma ich w domu już łącznie 20. Nazywa je "borysową zgrają" swojej żony.

Marek Cieślak to najbardziej utytułowany polski trener. Z żużlową kadrą wygrał już wszystko, co było do wygrania. Na koncie ma sześć złotych medali w Drużynowym Pucharze Świata. Pasmem sukcesów jest również jego klubowa kariera. Do tej pory zdobył cztery tytuły mistrzowskie.

Ludzie w środowisku mówią, że Cieślak poza żużlem jest znany z hodowli psów, ale on sam zaprzecza. - To jest pasja mojej żony, dzięki której ja mam święty spokój. Mogę zająć się żużlem, wyjechać bez żadnych wyrzutów na kilka dni, a w wolnych chwilach wsiąść na rower. Kolarstwo przecież kocham tak samo jak speedway - tłumaczy trener.

Małżonka trenera zakochała się w czarnych terierach od pierwszego wejrzenia. To Cieślak kupił żonie pierwszego psa. Namówił go na to jego księgowy. - Mówił, że zrobię jej wielką przyjemność. No i zrobiłem, ale początkowo myślałem, że przy okazji zafundowałem sobie niezły problem. Teraz mam w domu całą bandę, ale nie narzekam. Widzę, jak żona się cieszy, a ja ją kocham, więc nie mógłbym jej tego zabronić.

Cieślakowie psy nazywają "Borysową zgrają" - od imienia pierwszego psa, który pojawił się w ich domu. Borys był zresztą bardzo utytułowany - w 2009 roku zdobył tytuł mistrza świata w Bratysławie. Później żona kupiła kolejne teriery. Z czasem ich liczba urosła do dziewięciu. Jest również "Landryna", czyli terier szkocki. Cieślak mówi, że to jedyny pies, który należy tak naprawdę do niego. Reszta jest własnością żony. - Ostatnio zrobiło się jeszcze weselej, bo mamy 10 szczeniaków. Czyli razem 20 psów. A przy tych dorosłych jest co robić. Każdy waży ponad 60 kilogramów. Jak rozsiądą się na mojej posesji, to widok jest naprawdę niesamowity - opowiada trener.

ZOBACZ WIDEO Falubaz musi spełnić jeden warunek. Wszystko w rękach Hampela

Niektórzy znajomi mówią, że u Cieślaka jest dom wariatów. Bo kto normalny trzyma tyle psów i dodatkowo jeszcze papugę. O niej trener mówi, że jest największym hitem. Ma na imię "Kura" i jest mistrzynią w naśladownictwie. - Psy się jej boją. Zna ich wszystkie imiona. Wydaje im komendy "siad", "leżeć", a one słuchają - tłumaczy Cieślak. Ludzie, którzy go odwiedzają, zawsze dziwią się, jakim cudem trener rozpoznaje psy. On sam tłumaczy, że się da, bo każdy wygląda nieco inaczej.

Trener wyraźnie podkreśla, że hodowla to pasja a nie biznes. Na psach żona i on nigdy nie zarabiali. Ich utrzymanie i przygotowanie do wystaw jest tak kosztowne, że nagrody czy sprzedaż szczeniaków tego w żaden sposób nie rekompensują.

O swoim zwariowanym domu pod Częstochową trener mówi, że to miejsce, do którego zawsze chce mu się wracać. Psy traktuje jak członków rodziny. Mówi, że czasami woli przebywać z nimi, bo są szczere, a nie zakłamane jak wiele osób ze środowiska żużlowego. - Poza tym mnie lubią. A w żużlu to wcale nie jest regułą, bo wrogów mam przecież sporo - śmieje się trener.

Źródło artykułu: