- Tydzień w jedną czy drugą stronę nie robi różnicy. Nie podniecamy się tym, że inni już wyjechali. Moi zawodnicy też nie siedzą z założonymi rękami. Dla wszystkich mamy plan - mówi nam szkoleniowiec Stali Gorzów.
[tag=8355]
Stanisław Chomski[/tag] przekonuje, że prace nad torem idą zgodnie z planem. Klub nie zamierza robić niczego w pośpiechu. Trener nie chce, żeby podczas nawożenia nowej nawierzchni spadł deszcz. To byłoby najgorsze dla Stali. Nowy materiał jest już gromadzony. Kiedy aura będzie sprzyjająca, stara nawierzchnia zostanie wywieziona i zastąpiona od razu nową.
Najbardziej optymistyczny scenariusz zakłada, że wszystkie prace zostaną zakończone w przyszłym tygodniu. Prognozy pogody są zresztą optymistyczne. Jeśli ten plan uda się zrealizować, to pod koniec przyszłego tygodnia mistrzowie Polski mogą odjechać pierwszy trening. - Proszę tego jednak nie traktować jako obietnicy i nie łapać mnie później za słówka. W marcu jak w garncu. Pogoda potrafi zmienić się bardzo szybko. Uważam jednak, że powodów do obaw nie ma. Wciąż jest wystarczająco dużo czasu, żeby wszystko przygotować. Chciałbym to zrobić w przyszłym tygodniu, ale jeśli się nie uda, to będziemy myśleć o kolejnym - podkreśla Chomski.
Szkoleniowiec Stali zachowuje spokój. Nie przejmuje się również opiniami ekspertów, którzy sugerują, że jego drużyna będzie skazana na jazdę na bardzo twardym torze, bo w przeciwnym razie nawierzchnia się rozleci. - Skoro znawcy, którzy siedzą przed komputerem, tak mówią, to pewnie wiedzą lepiej ode mnie. Nie zamierzam z nimi dyskutować. Mogę tylko powiedzieć, że będziemy chcieli zrobić tor do walki, ale przede wszystkim ma być on bezpieczny. Po wymianie nawierzchni zobaczymy, co będzie dało się ułożyć. Wróżyć z fusów nie zamierzam - podsumowuje Chomski.
ZOBACZ WIDEO Nie dał szansy innym klubom. Teraz chce popsuć plan prezesa