Żużlowy Jackpot: Jest ich pięciu. Jadą o pozostanie w wielkim żużlu

Newspix / Łukasz Trzeszczkowski / Fogo Unia - Get Well, Peter Kildemand
Newspix / Łukasz Trzeszczkowski / Fogo Unia - Get Well, Peter Kildemand

- Sezon 2017 dla kilku żużlowców będzie strategicznie istotny. Tak naprawdę od tego, jak pojadą, będzie zależeć ich pozycja w światowym żużlu - pisze w felietonie "Żużlowy Jackpot" Jacek Frątczak.

Żużlowy Jackpot to felieton Jacka Frątczaka, byłego menedżera Falubazu Zielona Góra i cenionego eksperta żużlowego.

***

W sezonie 2017 kilku żużlowców pojedzie o coś więcej niż punkty i pieniądze. Dla nich to będzie rok, który odpowie na pytanie, czy są nadal w tym wielkim ligowym lub światowym żużlu. Uważam, że przed dużym wyzwaniem stoi zwłaszcza pięciu żużlowców.

Jako pierwszy na myśl przychodzi mi Maciej Janowski. Wcześniej szedł regularnie w górę. Każdy rok był lepszy od poprzedniego. Rozwijał się w lidze i Grand Prix. Sytuacja niemal idealna. Nagle coś się załamało i pojawił się spory niepokój. Zawodnik notuje regres w lidze, wypada z kadry i rywalizacji o mistrzostwo świata. Wszystkim powtarzam, że zwłaszcza młodszy żużlowiec ma prawo do słabszego sezonu. Jeśli to będzie tylko jeden sezon i trend zostanie odwrócony, to problemu nie będzie. Maciej na powtórkę nie może sobie pozwolić. Uważam, że w tym przypadku nastąpi punkt zwrotny w dobrym kierunku, czego Maciejowi serdecznie życzę.

W zupełnie innym położeniu jest Fredrik Lindgren. Facet wrócił z dalekiej podróży. Był wielką nadzieją jako junior, a później niektórzy postawili na nim krzyżyk. Z czasem mocno dojrzał. Zmienił swoje podejście, styl życia, a nawet miejsce zamieszkania. To przy nim wykreował się nowy tuner na rynku, który wprowadza trochę kolorytu do rywalizacji. Fredrik - w odróżnieniu od Macieja Janowskiego - jedzie kolejny rok o ustanowienie wznoszącego trendu. Jeśli mu się uda, to mamy powrót do ścisłego topu.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob znów z nagrodą za wyścig sezonu: "Sam się dziwię, jak ja to robię"

Kolejny jeździeć to Andreas Jonsson. Według wielu to naprawdę ostatnia szansa dla sympatycznego Szweda. Bardzo wymowne jest to, że do składu ekstraligowego zespołu załapał się rzutem na taśmę. W Rybniku prezes Mrozek wiązał z nim ogromne nadzieje. Zmiana klimatu z zielonogórskiego na śląski miała być ucieczką do przodu. Przekrojowo jednak w sezonie 2016 tak nie było. Andreas jeździł poniżej oczekiwań i dlatego w jego miejsce pojawił wspomniany Fredrik. Jonsson sporo zmienia na kolejny rok i oby były to decyzje we właściwym kierunku. Kolejnej szansy może już nie dostać.

Jest jeszcze Peter Kildemand. Duńczyk wzbił się na skrzydłach łódzkiego Orła. Od tego momentu szedł z sezonu na sezon coraz mocniej naprzód. Kulminacja progresu nastąpiła, kiedy trafił do Stali Rzeszów. Wtedy stał się naprawdę "kimś" w światowym żużlu. Był świetny w lidze a równolegle awansował do Grand Prix. Miało być jeszcze lepiej, a był kompletnie nieudany sezon 2016. Przed nim rok prawdy. Chciałbym, żeby mu się udało, bo światowy żużel potrzebuje zawodników, którzy jeżdżą tak widowiskowo.

I na koniec Grzegorz Walasek. Nazwisko, marka, doświadczenie, osiągnięcia, umiejętności - ten zawodnik ma wszystko. W ostatnich latach miał też jednak pecha i jego kariera się bardzo mocno zachwiała. Teraz jest "ten moment". Trafia w idealne miejsce. Pisałem o tym wcześniej. Grzegorz będzie w klubie, który ma wysokie ambicje i jest w pełni profesjonalny. Te czynniki w przypadku Walaska zawsze determinowały sukcesy. Ma szansę wrócić do ligowej czołówki. Czy ostatnią? Nie wiem, ale mam wrażenie, że ją skutecznie wykorzysta.

PS. Dotarła do nas bardzo smutna informacja o tragicznym wypadku lotniczym w Przylepie koło Zielonej Góry, w którym śmierć poniósł pilot śp. Leszek Biernat, który w ubiegłym roku wsławił się "desantem" Darcy`ego Warda na mecz derbowy w Gorzowie Wielkopolskim. Cześć Jego pamięci.

Jacek Frątczak

Źródło artykułu: