Greg Hancock dzwonił do Get Well Toruń i pytał o Pedersena

Menedżer Get Well Toruń broni Grega Hancocka. - Zapewniam, że nasze relacje są znakomite - komentuje Jacek Gajewski, który wyjaśnia również, dlaczego podpisywanie aneksu trwało tak długo.

Get Well Toruń długo nie mógł podpisać aneksu finansowego z Gregiem Hancockiem. Sprawa przeciągała się do ostatnich chwil okresu transferowego. W końcu Amerykanin złożył podpisy pod wszystkimi dokumentami. - Warunki z Gregiem były dogadane już kilka tygodni temu. Na tych samych zasadach podpisał później wszystkie dokumenty - wyjaśnia w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Jacek Gajewski. - Sprawa się przeciągała, bo Greg miał problemy osobiste, które zatrzymały go na początku października w Szwecji. Następnie miał miejsce ostatni turniej tegorocznego cyklu Grand Prix. Po drodze do Australii nasz zawodnik wybrał się jeszcze do USA. Czasowo nie mogliśmy do siebie dotrzeć - dodaje menedżer toruńskiej ekipy.

Gajewski tłumaczy również, że Hancock jest bardzo ostrożny przy podpisywaniu jakichkolwiek dokumentów i dlatego formalności zajęły więcej czasu. To efekt złych doświadczeń z poprzednich lat. - Każdy dokument jest sprawdzany przez kancelarię prawną z Polski, która świadczy dla niego usługi. To czasami trwa. Tak samo było przed rokiem, kiedy do nas przychodził - wyjaśnia.

Gajewski przekonuje, że podpisywanie aneksu nie trwało tak długo, bo Amerykanin chciał wynegocjować sobie lepsze warunki. - Słyszałem opinie, że Greg chciał wykorzystać odejście Vaculika. Mogę z pełną świadomością powiedzieć, że umowę podpisał na warunkach, które zostały uzgodnione jeszcze przed decyzją Martina. Nic się nie zmieniło. Chciałbym również odnieść się do tematu mojej wizyty w Walencji, gdzie miałem się spotkać z naszym zawodnikiem. Nie mieliśmy w ogóle takiego zamiaru. Ja byłem tam od piątku, a on praktycznie do czwartku. Poza tym, cele naszych wizyt były różne - zapewnia nasz rozmówca.

Co ciekawe, przed podpisaniem dokumentów z Get Well Hancock miał jedną wątpliwość. Bardzo szybko została ona jednak rozwiana przez działaczy. - W pewnym momencie pojawiły się spekulacje, gdzie będzie startować Nicki Pedersen. Wypłynął temat Torunia i Greg zadzwonił z pytaniem, czy to prawda. Wyjaśniliśmy mu, że pomysł na budowę zespołu jest inny. Jego obawy zostały rozwiane - dodaje na zakończenie Gajewski.

ZOBACZ WIDEO Jarosław Hampel: Trudno to nawet nazwać sezonem

Komentarze (91)
avatar
RECON_1
17.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
cyrk i parodia,demencja starcza sie nasila. 
KACPER.U.L
16.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sorry Gregory.Ten zaszczyt fruwania i latania razem w parze po którym trybuny na żużlowych stadionach będą zachowywać się jak słynna Trybuna K w euforii dostąpił Kołodziej.Może za rok Gregory g Czytaj całość
avatar
teknokiller
16.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ostatnie zdanie artykułu ,żenada.Oby najlepszy junior polski dziwnemu mistrzowi nie zaszkodził.Nicki i tak dojedzie USA na torze, 
kibic_sprawiedliwy
16.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gajewski chce zachować twarz i nie wyjść z termosem na debila ze ich Greg ciągnął za kieszeń jak chciał. No i chcą uniknąć gwizdów prawdziwych kibiców dla których takie zachowanie jest kur..... Czytaj całość
avatar
Wściekły Byk
16.11.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Widać dolar bał się rywalizacji o miejsce w składzie.