Niewiele brakowało, a w tym roku Rune Holty w ogóle nie oglądalibyśmy w barwach KS ROW Rybnik. W poprzednim okresie transferowym prezes Krzysztof Mrozek obiecał kontrakt Tomaszowi Gapińskiemu, aż nagle na rynku pojawił się wolny Holta. Norweg z polskim paszportem na tyle obniżył żądania finansowe, że rybniczanie podpisali kontrakt bez namysłu.
Holta w barwach Rekinów miewał słabsze mecze, ale końcówka sezonu w jego wykonaniu była bardzo dobra i przesądziła o utrzymaniu zespołu w PGE Ekstralidze. Rybniczanie, którzy nie dysponują najwyższym budżetem w lidze, postawili sobie za punkt honoru przedłużenie umowy z 43-latkiem. Zaoferowali mu drobną podwyżkę, ale to nie wystarczyło.
Doświadczony zawodnik postanowił wrócić do Częstochowy. Oferty klubów były na zbliżonym poziomie, bo takie być musiały - warunki płacowe mocno ogranicza regulamin PGE Ekstraligi. Żużlowca można jednak ściągnąć czymś ekstra, a w przypadku Holty i Eko-Dir Włókniarza były tym umowy ze sponsorami indywidualnymi. Norweg spędził pod Jasną Górą kilka sezonów i miejscowi darczyńcy wykorzystali swoje argumenty, aby ściągnąć go z powrotem do Częstochowy.
Odejście Holty z Rybnika obnaża główny problem rybnickiego klubu, przez który nie potrafi on ściągnąć czołowych polskich seniorów. Brak sponsorów indywidualnych. Krzysztof Mrozek, mając wsparcie prezydenta miasta Piotra Kuczery i środki z miejskiego budżetu, jest w stanie prowadzić klub na dobrym poziomie. Rybniczanie nie mają problemów finansowych, ale nie mają też dużej puli darczyńców, którzy mogliby dorzucić dodatkowe środki do kieszeni żużlowca. Przez to Rekinom nie wypaliły transfery takich zawodników jak Grzegorz Zengota, Przemysław Pawlicki czy Janusz Kołodziej.
ZOBACZ WIDEO Emil Sajfutdinow gotowy na powrót do SGP. Chce wjechać na szczyt
To nie jest argument przeciwko Mrozkowi. Ten sam problem dotyczył klubu, gdy zarządzali nim Michał Pawlaszczyk i Dariusz Momot, a wcześniej Aleksander Szołtysek. Oni nie mogli jednak liczyć na milionowe dotacje z miasta, więc Rekiny wegetowały na poziomie I ligi. To pokazuje jasno, że problem nie tkwi w działaczach, a bardziej w rybnickim środowisku.
Jeśli firmy z okolic Rybnika nie chcą się promować poprzez speedway, to być może należałoby wyjść do przedsiębiorstw spoza regionu? Być może w takie negocjacje powinien włączyć się sam prezydent Rybnika? Na te pytania muszą sobie odpowiedzieć w klubie, choć teraz jest już na to za późno. Okres transferowy jeszcze trwa, ale chyba nikt już nie ma wątpliwości, że po raz drugi z rzędu "Rekiny" rozpoczną sezon z najsłabszą polską formacją seniorską w PGE Ekstralidze.
Łukasz Kuczera
Odpowiedz