Tegoroczny sezon Speedway Grand Prix zostanie zakończony w sobotę w australijskim Melbourne. W komfortowej sytuacji przed ostatnią rundą zmagań jest Greg Hancock, który ma w swoim dorobku 134 punkty. Szans na jego wyprzedzenie nie ma z powodu kontuzji drugi w klasyfikacji Jason Doyle. Trzeci Tai Woffinden traci natomiast do Amerykanina aż dziewiętnaście "oczek".
Hancock jest już jedną nogą mistrzem świata, ale jego menedżer, Rafał Haj zapewnia, że nie ma mowy o przedwczesnym świętowaniu. - Wybieramy się do Australii, by Greg sobie ten tytuł przypieczętował. Jeszcze nic nie jest przesądzone, więc zachowujemy pełną koncentrację. Będziemy się cieszyć dopiero, gdy będzie już po wszystkim - mówił nam Rafał Haj tuż przed wylotem Amerykanina do Australii.
Team Hancocka może być dobrej myśli. Tym bardziej, że lider klasyfikacji SGP lubi sztuczny tor w Melbourne. W ubiegłym sezonie wygrał tam zawody z kompletem dwudziestu jeden punktów. Nieprzypadkowo określa się go zresztą mianem "władcy Antypodów". - Rzeczywiście, wspomnienia z tego miejsca mamy nie najgorsze. Greg lubi ścigać się na takich torach, ale jak będzie w tym roku, to się okaże. Tutaj nie ma sensu spekulować. Trzeba jechać i walczyć o swoje - skwitował menedżer zawodnika.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob znów z nagrodą za wyścig sezonu: "Sam się dziwię, jak ja to robię"