Z drugiej strony ekranu (42): Byczy zawód

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Grzegorz Zengota
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Grzegorz Zengota

Nie twardo-konsekwentna jazda grudziądzkich gladiatorów, a zupełnie rozsypana mistrzowska układanka z Leszna to największa sensacja dotychczasowego sezonu w elicie. Z prawdziwego dream teamu pozostało jedynie marzenie.

Apetyty były wielkie. Z gwiazdorskimi nazwiskami, stabilnym budżetem, fachową opieką i klimatem na żużel - miało być znów pięknie. Tymczasem zanim sezon zasadniczy się skończył, Byki wzięły siebie na rogi. Warto spojrzeć na postawę Fogo Unii z boku i z lekkim dystansem. Nie z leszczyńskiej, ale z bardziej neutralnej perspektywy. I co zobaczymy?

Bycze wyliczenia

Na początek liczby. Przede wszystkim brak punktów czyli skutecznej jazdy. Po 13. rundach sezonu 2015 leszczynianie liderowali tabeli, mając w dorobku 27 punktów. 11 zwycięstw i 2 porażki. Dziś przed ostatnią kolejką, która zadecyduje o ewentualnym udziale mistrzów w walce o utrzymanie (sic!), Byki są na barażowej pozycji z 10 punktami na koncie. 3 wygrane, 2 remisy, 8 porażek. Tylko w dwóch dwumeczach mistrzowie byli od rywali lepsi, podczas gdy rok temu w pięciu. Patrząc na zdobycze indywidualne, różnica też jest konkretna. W mistrzowskim sezonie dwóch zawodników z Leszna było w najlepszej dziesiątce ekstraligi (dane: sportowefakty.wp.pl). Piotr (junior wtedy) Pawlicki na miejscu 9. i Nicki (maszynka wówczas) Pedersen na 10. Tylko dwie pozycje niżej sklasyfikowany był Emil (rozjeżdżony natenczas) Sajfutdinow. Wszyscy trzej mieli średnią na bieg ponad 2 pkt/bieg. Teraz każdy z nich zdobywa mniej niż te 2 punkty, a najwyżej sklasyfikowany Nicki zajmuje 14. pozycję w lidze.

Nie jest więc prawdą, że rozkojarzony Duńczyk najbardziej zawalił Unii sezon (średnia meczowa w 2015 r. - 10,12; w 2016 r. - 9,64 pkt). Dotychczas spośród 54 startów Nicki 23 razy przyjeżdżał na metę pierwszy, czyli najczęściej z całej drużyny. Dla porównania Pawlicki w 64 wyścigach 15 razy był najszybszy (średnia meczowa 2015 r. - 9,35; 2016 r. - 7,69), a Peter Kildemand (2015 r. - 9,67; 2016 r. - 5,18).

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": fawele - ciemna karta Brazylii (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Dlaczego więc trzykrotny mistrz świata cierpi (czytaj: nie zarabia) w ostatnich meczach? - Jest w kryzysie, a poza tym lepiej już teraz stawiać na młodych - da się słyszeć na Smoczyku. Taniej, ale czy pewniej? Bo jak dobrze się przyjrzeć to dwie decyzje o niepowołaniu niepokornego Nickiego do składu (czyjekolwiek one były) - w Poznaniu i Grudziądzu, mogą odbić się Unii barażową czkawką. W poniedziałek przy Hallera Unia nie ugrała choćby punktu, a po wyjazdowej lipcowej porażce ze Spartą do 32 szanse na niedzielny bonus w Lesznie są iluzoryczne. Rok temu Pedersen był na Smoczyku noszony na rękach, kiedy przypieczętowywał złoto w 14. wyścigu rewanżu z wrocławianami. Po 10 miesiącach Nicki jest be, bo ponoć rozwala atmosferę, a do tego przegrał u siebie wyścig z Patrykiem Dudkiem, pozbawiający mistrzów realnych szans na medal. Teraz na mecz ze Spartą nie został nawet powołany. Hmm, jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz, a łaska pańska na pstrym koniu jeździ - sprawdza się tu idealnie.

Bycza krew

A zatem kto, co i kiedy w Unii zawalił? Trudno wskazywać palcem, bo są od tego mądrzejsi i decyzyjni. Swoje zdanie można jednak sobie wyrobić patrząc na wyniki dwumeczów Unii z teoretycznie słabszymi na papierze: Grudziądzem i Rybnikiem. To przez wyniki tych spotkań (3 zdobyte punkty na 10 możliwych) leszczynian nie ma w play-off i te cztery mecze odpowiadają na pytanie o personalne przyczyny fatalnego sezonu Byków. Każdy z sześciu seniorów Unii dał w tych meczach niespodziewane plamy, zdobywając punkt, trzy albo pięć z rywalami w teorii wolniejszymi. Do tego w każdym innym spotkaniu trwających rozgrywek co najmniej dwa seniorskie Byki jechały poniżej swoich możliwości. O ironio, przed sezonem martwiono się o miejscowych juniorów. Zresztą, że bez wielkiego wsparcia młodzieżowców można wjechać do czołowej czwórki udowodnił Grudziądz, a rok temu Tarnów. Tymczasem sam nie przypuszczałem, że młodzieńcy z Leszna będą punktować w każdym spotkaniu. Przerósł ich wprawdzie dwumecz z Gorzowem czy wyjazd do Zielonej Góry, ale pięknie walczyli z Toruniem czy na wyjeździe w Rybniku (11 punktów przy 14 trzech prowadzących parę). Bartek Smektała, Dominik Kubera i Daniel Kaczmarek wcale nie przynieśli Unii wstydu podczas bieżących rozgrywek. Tu trudno doszukiwać się kwadratowych jaj. To gdzie jeszcze?

Powodów słabego wyniku kibice upatrują w długiej absencji kontuzjowanego Sajfutdinowa, w trudnym seniorskim roku Pawlickiego juniora czy w problemach zdrowotnych Petera Kildemanda. A może trzeba jeszcze pochylić się nad sferą mentalną albo brakiem dyscypliny w niektórych obszarach? Albo nad zaniedbaniem jakichś obowiązków z powodu skupienia się na innych? Nie sugerując, broń Boże, spoczęcia na laurach. Halo, najbardziej utytułowany klub żużlowy w Polsce. Zanim ktoś posprząta czy znów nabałagani - osobista refleksja: ubogo byłoby bez Leszna ścigać się w ekstralidze. Bo Smoczyk ma klimat i tradycje wyjątkową. Szlachetna, bycza krew ponoć zobowiązuje.

Gabriel Waliszko, dziennikarz nc+

Przeczytaj więcej felietonów Gabriela Waliszki ->

Źródło artykułu: