Piotr Protasiewicz marzy o finale ze Stalą

WP SportoweFakty / Bartosz Przybylak
WP SportoweFakty / Bartosz Przybylak

W derbowym pojedynku Stali Gorzów z Ekantor.pl Falubazem Zielona Góra klasą sam dla siebie był Piotr Protasiewicz. To właśnie kapitan zielonogórzan był jednym z ojców sukcesu, jakim było zwycięstwo 46:44 w Gorzowie.

Przegrana w prestiżowym pojedynku, jakim niewątpliwie są derby, była mocnym ciosem dla gorzowian, stąd też dość ponure nastroje. Rywali pocieszał jednak Piotr Protasiewicz, który jednocześnie pochwalił swoją drużynę. - Dziwię się takiej pogrzebowej atmosferze w Gorzowie. Spotkały się dwie najlepsze na chwilę obecną drużyny. Wynik był otwarty. Jesteśmy od kilku meczów w dobrej formie. Uważam, że nie ma co robić pogrzebu z tego wszystkiego. Faza play-off dopiero się zacznie i wystartujemy od początku - mówił kapitan Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra.

Popularny "PePe" zdobył 13 punktów dla ekipy z Winnego Grodu, myląc się tylko w pierwszym swoim starcie. Nie było jednak o to łatwo, gdyż wiele razy musiał walczyć po trasie. Poniedziałkowa wygrana, która dla 41-latka jest pierwszą od wielu lat w Gorzowie, to jego zdaniem zasługa szczęścia. - Mieliśmy pecha w pierwszym spotkaniu, bo Doyle po drugim biegu pojechał do szpitala i jechaliśmy praktycznie w 2,5 zawodnika. Jednak udało się zrobić 44 punkty. Tym razem było inaczej, więcej szczęścia, mniej kontuzji. Odjechaliśmy bardzo dobre zawody. Czekałem kilka lat, żeby cieszyć się ze zwycięstwa w Gorzowie. Tak po męsku mówiąc, to odjechałem naprawdę zajebiste zawody - powiedział z rozbrajającą szczerością.

Kapitan Falubazu był zadowolony nie tylko ze swoich maszyn, ale także z nawierzchni gorzowskiego toru. Te dwa elementy zgrały się tak dobrze, że pozwoliły zielonogórzaninowi na osiągnięcie tak dobrego rezultatu. - Motocykl był świetnie spasowany, mimo że może nie startował najlepiej. Był może mały błąd w ustawieniu, ale motocykl był piekielnie szybki na trasie i tor pozwalał się ścigać. Dwa starty były dobre, pozostałe średnie. Miałem jednak taką przewagę prędkości, że pozwalało mi to wyprzedzać, co było widać. Wydaje mi się, że w moim wykonaniu były to fajne wyścigi. Tor gorzowski jest trudny. Chciałbym pogratulować trenerowi i całemu sztabowi za jego przygotowanie. Najważniejsze, by walczyć nie po trupach, a po fajnym meczu, aby zwyciężyli lepsi - stwierdził.

Lubuskie derby to oczywiście wielkie święto żużla w tym regionie. Protasiewicz ma nadzieję, że będzie okazja do powtórzenia tego jeszcze w tym roku. - Atmosfera była rewelacyjna. Życzę sobie, abyśmy spotkali się w finale. Takie jest moje marzenie. Oby w atmosferze sportowej, jak dzisiaj. Kibice świetnie się zachowywali. Wiadomo, że nie będą nam tu klaskać bez przerwy, ale potrafili docenić naszą jazdę. Niech wygra lepszy - przyznał.

ZOBACZ WIDEO Zofia Klepacka: Szkoda mi Piotra Myszki. Należał mu się medal... (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Remis w dwumeczu Stali Gorzów z Falubazem powoduje, że sprawa pierwszego miejsca po rundzie zasadniczej wciąż jest otwarta. Gorzowianie na ostatni pojedynek przed play-off wybiorą się do Rybnika. Jak szanse rywali ocenia "PePe"? - Nie robiłbym czarów z tym torem. Oglądałem parę biegów, jak ROW jechał z Unią Leszno. Tor był świetny do wyprzedzania. Geometria nie jest tam optymalna, ale jak się go dobrze przygotuje, to można fruwać po całym torze. Potencjał gorzowskiej drużyny jest taki, że każdy może mieć mecz życia i pociągnąć zespół do zwycięstwa. Wynik jest sprawą otwartą - zauważył.

Zielonogórzanie mogą zająć pierwsze miejsce, ale czy oby na pewno to się im opłaci? Chodzi oczywiście o przeciwnika, z jakim przyjdzie się zmierzyć w półfinale. Kapitan ekipy spod znaku Myszki Miki nie zawraca sobie tym jednak głowy. - Nie wiem, co bym wolał. Można się bardzo mocno pomylić. Pierwsza czwórka wykrystalizuje się po następnej kolejce i będą to najlepsze drużyny w Polsce. Nie sugerowałbym się dotychczasowymi meczami. Jeden słabszy dzień któregoś zawodnika może sprawić, że wszystko się sypie jak domek z kart. Nie wybierałbym przeciwnika, ale skupił się na swoim przygotowaniu. Nie ma co podnosić ciśnienia. Potencjał jest piekielny. Każda drużyna ma swoje większe czy mniejsze problemy. Pozostałe ekipy chciałyby mieć takie problemy, jak ma Stal Gorzów i być w tym miejscu, w którym są. My jedziemy dobrze, wygrywamy mecze, ale sport mnie nauczył pokory i trzeba ją zachować cały czas, bo można się mocno rozczarować. Cieszymy się z tego zwycięstwa - zakończył Piotr Protasiewicz.

Źródło artykułu: