Postęp technologiczny żyłuje portfele żużlowców

WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz
WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz

W ostatnim czasie koszty żużla wzrosły, a nawet pokaźne inwestycje często kończą się odstawieniem silnika na bok po nieudanych treningach. Aby móc nadążyć za rywalami u żużlowców nie może istnieć termin oszczędzanie na regularnych serwisach.

Żużel nieodłącznie wiąże się z finansami. Często inwestycje w sprzęt nie są jednak widoczne na torze. - Ja aktualnie bazuję na dwóch sprawdzonych silnikach. Zdarzają się sytuację, że przy dużej inwestycji przykładowo w tłok, nie przekłada się to na wyniki na torze. Bywa, że wychodzi zła partia danej części. Niejednokrotnie sprężyny wytrzymują przykładowo jeden trening - zagrzeją się, ostygną i silnik już nie pojedzie - powiedział Kamil Brzozowski, senior Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk.

Postęp technologiczny i chęć wykrzesania z motocykli maksimum nie pomaga zawodnikom w oszczędzaniu finansów. - Teraz ciężko, by silnik wytrzymał więcej, niż 30 biegów. Pracujemy na olbrzymich obrotach i są one mocno wyżyłowane. Często zawodnicy oddają co mecz silniki do przeglądu na serwis, by to odświeżyć i wymienić sprężyny. To olbrzymie koszta. Mogą sobie na nie pozwolić zawodnicy z PGE Ekstraligi. My jeździmy na tym, co uważamy za najlepsze. Dlatego jeździmy w niższej klasie rozgrywkowej - zauważył Brzozowski.

Z tego względu na przestrzeni lat ogólne koszta zmieniły się na niekorzyść żużlowców. - Na pewno one wzrosły. Kiedyś silnik wytrzymywał dłużej. Można było na nim spokojnie przejechać 50 biegów i nie odczuwało się tego. Były też przelotowe tłumiki. Teraz też są, ale to nie to samo, bo silnik mocniej się grzeje. Tytanowe części też sprawiają, że koszty utrzymania są droższe. W niektórych klubach wzrosły zarobki i czasem to się równoważy - ocenił zawodnik startujący w Nice PLŻ.

Żużlowcy mają więc takie same problemy, jak osoby kupujące niezbędne sprzęty domowe. Kiedyś sprzęt AGD, czy telefony wytrzymywały dłużej bez straty jakości. - Teraz się kupi iPhone'a, spadnie na podłogę i jest się kilka tysięcy złotych do tyłu. To samo jest z silnikami. Trzeba po prostu trafić, aby pasował pod konkretnego zawodnika. Nie jest tak, że Bartek Zmarzlik zrobi 15 punktów, ja usiądę na jego sprzęt i pojadę podobnie. Każdy szuka czegoś pod siebie. Jeden lubi mocniejszy silnik, inny słabszy - podkreślił Kamil Brzozowski.

Od czego może zależeć to, czy dany silnik podpasuje konkretnemu żużlowcowi? - Na pewno waga zawodnika oraz styl jazdy. Każdy inaczej kręci gazem. Jeden startuje z całego gazu, inny z połowy. Dlatego trzeba szukać wszystkiego pod siebie - zakończył Brzozowski.

ZOBACZ WIDEO Marcin Krukowski: Nie chodzi o wyniki, a o mocną głowę (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (15)
avatar
Goebbels
4.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Coś mi się zdaje, że Brzózce żyłuje raczej portfel jego słynny (w Trójmieście) mechanik, a nie postęp technologiczny ;) 
avatar
pol
3.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
parę lat temu Falubaz jeździł w Częstochowie ,Grisza Łaguta co bieg to miał defekt łańcucha sprzęgłowego , czyli cała seria łańcuchów była do bani . 
avatar
jacofan
3.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jest silnik o połowę a może więcej tańszy dwusów Walczaka i Jawy !!!!
Dlaczego zamyka sie drogę aby upowszechnić a nie doprowadzać wręcz do idotyzmu.Kto zarabia tuner !!!!A młody zużowiec boka
Czytaj całość
avatar
SOBOTTA
3.08.2016
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Dlatego sprzęt powinien być maksymalnie bezpieczny i maksymalnie tani. Co z tego, że z żużla robi się wyścig zbrojeń i np. powstanie jakaś część co starczy na 2 biegi i kosztuje 50 tys zł? Najp Czytaj całość
avatar
obladi
3.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
postęp technologiczny to żyłuje portfele klubów na pierwszym miejscu!