Polonia Piła nie ma pretensji do Stali Rzeszów. "Wiemy, co to znaczy mieć obiekt miejski"

W spotkaniu 8. kolejki Nice PLŻ, Stal Rzeszów pokonała Polonię Piła 51:36. Tor przy Hetmańskiej był inny niż zwykle. - To nie była niczyja wina. Wiemy, co to znaczy mieć obiekt miejski - mówi Tomasz Żentkowski, menedżer pilan.

WP SportoweFakty: Wynik meczu w Rzeszowie oddaje siłę obu zespołów?

Tomasz Żentkowski: Przede wszystkim chcieliśmy zdobyć 40 punktów. Jeśli to by się nam udało, byłoby super. Cel zostałby osiągnięty, gdyby nie feralny ósmy bieg. Nasz lider odniósł kontuzję. Wtedy posypała się atmosfera w drużynie i od tej pory zawodnicy zachowywali się inaczej. Ten wyścig przesądził o wszystkim. Wtedy mieliśmy do Stali niewielką stratę. Myślę, że utrzymywalibyśmy ją, ewentualnie niwelując straty jakimiś rezerwami taktycznymi.

Dlaczego Norbert Kościuch nie pojawił się już na torze?

- On chciał jechać, ale my zdecydowaliśmy, że nie pojedzie. Dostał hakiem w głowę. W kasku zrobiła się wielka dziura. Teraz będzie odpoczywał do następnej niedzieli. Jak na brak Norberta, nasz wynik jest całkiem dobry. Z nim byłoby blisko 40 punktów. Mecz był na styku. Gdyby Norbert jechał do samego końca, napsulibyśmy trochę więcej nerwów Januszowi Ślączce.

[b]

Skąd pomysł, aby Brady Kurtz i Kyle Newman dostali szansę w Rzeszowie?[/b]

- Tak postanowiliśmy z trenerem, że obaj pojadą w tym spotkaniu. Chcieliśmy ich sprawdzić na bardzo trudnym rzeszowskim torze i przeciwko bardzo mocnej drużynie. Gdyby wystartowali przeciwko ekipom z Rawicza czy Opola - nikomu niczego nie ujmując - nie wiedzielibyśmy, w którym miejscu oni są. Wyciągniemy wnioski z ich występu w Rzeszowie. Zobaczymy, kto pojedzie do Opola. Usiądziemy i przemyślimy to ze sztabem szkoleniowym. Brady Kurtz zaprezentował się bardzo pozytywnie. Było widać, że jest szybki i ma bardzo dobre motocykle. W jego przypadku zostaje tylko kwestia poznania polskich torów.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob: Dakar, motocross, treningi. Mam dużo pomysłów na siebie (Źródło: TVP)

{"id":"","title":""}

A Newman?

- Dla niego to był występ po chorobie. Jego plan treningowy na tydzień przed tym pojedynkiem miał wyglądać zupełnie inaczej. Kyle miał być po trzech spotkaniach, z czego w Anglii odbyło się tylko jedno, w którym zdobył 6 punktów. Widać było brak objeżdżenia. Jeśli 3 tygodnie leży się w łóżku i potem wsiada na motocykl, to nie ma tego luzu, który powinien być.

W swoim ostatnim biegu Wadim Tarasienko miał problemy z motocyklem. Wydawało się, że mimo to dostanie szansę w biegach nominowanych, ale tam go zabrakło. Dlaczego?

- Nie wiem, czy to była wina motocykla, czy obierania złych ścieżek przez Wadima. Wszyscy widzieli jego wyjścia z drugiego łuku, gdzie tracił punkty. On wyjeżdżał zbyt skontrowanym motocyklem. Cała reszta przejeżdżała obok niego jak Pendolino.

Skąd aż tyle upadków w Rzeszowie? Przy Hetmańskiej w tym sezonie bardzo rzadko do nich dochodziło. 

- Stal Rzeszów nie miała w sobotę wstępu na obiekt, bo tutaj odbywał się turniej Coca Cola Cup. Janusz Ślączka nie mógł przygotować nawierzchni, bo miał zakaz wjeżdżania na tor. W ciągu dwóch godzin nie da się odpowiednio przygotować toru, tym bardziej przy takiej temperaturze. Zrobiła się tutaj piaskownica, było za mało wody. To nie była niczyja wina. Wiemy, co to znaczy mieć obiekt miejski. My także jesteśmy zależni od miasta. Można tylko współczuć.

Jak ocenia pan występ pilskich juniorów?

- Oni są w takim miejscu, w jakim są. Bartek Hassa uczy się, a dla Arka Pawlaka jest to ostatni rok w roli młodzieżowca. Cieszymy się, że zdobywa jakieś tam punkty. Jeżeli moi juniorzy uzbierają we dwójkę 6 punktów, to jestem z tego zadowolony.

Przed wami mecz w Opolu. Jeśli któryś zespół tam przegra, to może mieć problemy.

- Dokładnie. Nie możemy zlekceważyć żadnego przeciwnika. Na każdy mecz jedziemy w stu procentach przygotowani i jak najlepszym składem. Teraz będziemy myśleć, w jakim zestawieniu udamy się do Opola. Wybierzemy się tam po wygraną.

Rozmawiał Mateusz Lampart

Źródło artykułu: