Speedway Wanda Instal Kraków była faworytem spotkania z Polonią Piła. Po pozyskaniu Grzegorza Walaska siła uderzeniowa krakowskiej drużyny znacznie wzrosła. Polonia zgodnie z przewidywaniami przegrała, ale z wyniku powinna być zadowolona zwłaszcza w kontekście wysokich wygranych na własnym torze. Tylko dwóch zawodników pilskiej drużyny punktowało na odpowiednim poziomie, a mimo to pilanie zachowali szanse na punkt bonusowy w dwumeczu. Przewaga Wandy wyniosła 14 punktów, co w świetle problemów drużyny gości w tym meczu należy uznać za najniższy wymiar kary. Jedynie postawa Norberta Kościucha i Bjarne Pedersena dawała nadzieje na dobry wynik. Co się stało z pozostałymi?
- Naszych zawodników zaskoczył warunki torowe. Do samego końca nie mogli dobrać odpowiednich przełożeń, a próbowali w różne strony. Generalnie tor wyglądał na przyczepny, ale się sypał. Tym się sugerowali. Norbert Kościuch jeździł tam ostatnio i dał sobie radę. Pedersen też nieźle punktował, ale brakuje zwycięstw. Dzisiaj słabo wypadł Michał Szczepaniak. My jako sztab wykorzystywaliśmy rezerwy jak mogliśmy, ale przy dwóch punktujących zawodnikach niewiele da się zrobić - powiedział menedżer Polonii - Tomasz Żentkowski.
Na uwagę zasługuje również po raz kolejny słaba postawa pilskiej młodzieży w spotkaniu wyjazdowym. Przed kolejnymi meczami zmian w składzie rewelacji tegorocznych rozgrywek nie należy się spodziewać.
- Nasz tor pilski jest specyficzny. Trenują na nim na co dzień i jest im łatwiej się spasować. Nie spodziewam się jakiejś diametralnej zmiany w tym zakresie. Skład pozostanie niezmienny, bo w przeciwnym razie popsuje się atmosfera w drużynie. Bardziej będziemy zmieniali ustawienie par. Przed nami trudny mecz z Lokomotivem Daugavpils i na nim się skupiamy. Będziemy ciężko trenować przed tym spotkaniem - zakończył Tomasz Żentkowski.
ZOBACZ WIDEO Marcin Rempała: Dwóch zawodników nie wygra meczu (źródło TVP)
{"id":"","title":""}