Numery prowadzące dla słabszych zawodników? Tak uważa zawodnik Stali

WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Karol Baran
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Karol Baran

Karol Baran okazał się najlepszym zawodnikiem Stali Rzeszów w pierwszym meczu sezonu 2016. 34-latek po raz kolejny podkreśla, że jeszcze lepiej powinno być na wyjazdach.

Stal Rzeszów udanie rozpoczęła ligowy sezon. Żurawie na inaugurację Nice PLŻ pokonały na własnym torze Orzeł Łódź 50:39. - Panu Bogu dziękuję, że zrobiłem punkty. Przed meczem nie odjechaliśmy ani jednego sparingu i nasza forma była wielką niewiadomą. Tak naprawdę, to ścigaliśmy się tylko między sobą i nie wiadomo było, który z nas jest naprawdę szybki. Super że wygraliśmy, ja też się cieszę że zdobyłem te 11 punktów. Ale szału jeszcze nie ma - stwierdził Karol Baran, który był najlepiej punktującym zawodnikiem Stali.

"Carlos" do premierowego spotkania przystąpił jako prowadzący parę. To pewien handicap, bo oznacza że na początku meczu startuje się z wewnętrznych pól. Zawodnik przyznaje jednak, że na torze w Rzeszowie nie odgrywa to większego znaczenia. - Na takim torze jak w Rzeszowie, numerek niewiele zmienia. Tu jest bardzo długi dojazd do pierwszego łuku. Ale już na innych, krótszych torach gdzie trudniej jest dojechać z czwartego pola do krawężnika, odgrywa już to duże znaczenie. Cieszę się, że trener mi zaufał i wystawił na prowadzącego parę. Jestem jednak tego zdania, że numery prowadzące powinny przypadać słabszym zawodnikom. No ale Scott Nicholls, z którym jechałem w niedzielę, nie jest słabszym zawodnikiem - dodał z uśmiechem Baran.

Już w niedzielę kolejna runda Nice PLŻ. Tym razem rzeszowskie Żurawie wybiorą się w daleką podróż do Gdańska. Faworytem jest Renault Zdunek Wybrzeże, ale nastroje w ekipie Janusza Ślączki są optymistyczne. - Jedziemy po dobry wynik. A co z tego wyjdzie? Osobiście jestem bardziej spokojny o mecze wyjazdowe. Ale tutaj nie ma łatwych spotkań. Jest kilka drużyn, które mają solidne składy. Myślę, że nawet KSM Krosno może w tym roku jeździć bardzo fajnie. Oni mają atut własnego toru, a w pierwszej kolejce pokazali, że nie odstają od reszty także na wyjazdach - zaznaczył Baran.

W sezonie 2014, w pamiętnym finale Polskiej 2. Ligi Żużlowej zmierzyły się ze sobą kluby z Krakowa i Ostrowa Wielkopolskiego. Barw tej pierwszej drużyny bronił wówczas Baran, z kolei w Ostrovii występował Nicklas Porsing. Obaj zawodnicy toczyli ze sobą dość ostre boje o niemal każdy centymetr toru. Dziś Baran i Porsing reprezentują barwy Stali Rzeszów i jak zapewnia ten pierwszy, tamta historia poszła już w zapomnienie. - Było i minęło. Teraz jesteśmy w jednej drużynie. Ja osobiście nic do niego nie mam. To, czy on ma coś do mnie, to już trzeba by było jego zapytać - zakończył Baran.

Źródło artykułu: