Pierwszym żużlowcem, który wyjechał na tor na Motoarenie był Kacper Gomólski. To on narzucił dość żwawe, jak na pierwsze jazdy tempo. W ślad za nim poszli kolejni, m.in. Paweł Przedpełski. - Tego się nie zapomina. Mimo że gdzieś tam z tyłu głowy jest myśl, że długo się na motorze nie siedziało, to przynajmniej u mnie tej przerwy właściwie nie czuć - powiedział podczas piątkowej sesji.
- Fajnie, że udało nam się wyjechać tak wcześnie. Z tego co wiem, to kluby mają zaplanowane treningi dopiero na kilka kolejnych dni. Na pewno zaspokoiliśmy głód jazdy, ale wiadomo, że to są tylko kółka zapoznawcze i pierwsze dwa treningi są jedynie po to, aby sobie pojeździć - wyjaśnił lider toruńskiego zespołu z poprzedniego sezonu.
Początek piątkowego treningu został zakłócony przez brak polewaczki. Żużlowcy mogli na nią poczekać, ale postanowili, że wyjadą kilkanaście minut wcześniej. - Wiemy, że suchy tor jest śliski, choć... jak wody jest za dużo, to też jest ślisko. Na pewno problemem jest to, że bez polewaczki strasznie się kurzyło. Od razu mieliśmy brudne flitry i trzeba było wszystko zmieniać. Zdecydowanie wygodniej jeździ się na wilgotnej nawierzchni - zakończył Przedpełski.
Get Well Toruń już na najbliższą sobotę ma zaplanowany pierwszy przed zbliżającym się sezonem trening punktowany. Rywalem Aniołów ma być MRGARDEN GKM Grudziądz.