Władze rzeszowskiej Stali aplikują o przyznanie pieniędzy na promocję miasta. Wszystko wskazuje na to, że dojdzie w tej sprawie do opóźnienia. Włodarze klubu oczekiwali decyzji na początku tego tygodnia, ale okazuje się, że muszą uzupełnić swój wiosek o brakujące szczegóły.
- W ubiegłym tygodniu odbyło się spotkanie z prezesem Andrzejem Łabudzkim i wyjaśniliśmy mu, że Stal powinna przestawić nam więcej szczegółów. Musimy wiedzieć choćby to, czy klub ma sponsorów, czy ma zawarte porozumienia z zawodnikami i czy na pewno przystąpi do rozgrywek ligowych w Rzeszowie. Dopiero gdy otrzymamy te informacje w komplecie, będziemy mogli podjąć w sprawie tego wniosku ostateczną decyzję - wyjaśnia Maciej Chłodnicki, dyrektor biura prasowego Urzędu Miasta.
Działacze Stali Rzeszów nie mogą jednak liczyć na to, że otrzymają kwotę w wysokości miliona złotych. W poprzednim roku miasto przekazało na klub 500 tysięcy zł. - Nie należy oczekiwać, byśmy dali Stali więcej pieniędzy. Tym bardziej, że w poprzednim sezonie klub ten startował w Ekstralidze, a teraz ma zamiar jeździć w niższej lidze. Nie chcę niczego przesądzać, ale jeśli zawrzemy porozumienie, może być to kwota mniejsza niż pół miliona złotych - dodaje Chłodnicki.
Urząd Miasta wielokrotnie zapowiadał, że nie przeznaczy pieniędzy na zobowiązania drużyny. Przekazane pieniądze miałyby pokryć koszty występów zespołu w tegorocznych rozgrywkach Nice Polskiej Ligi Żużlowej. - Nie zapadła jeszcze decyzja co do kwoty, ale na pewno nie będzie tak, że miasto zacznie pokrywać długi klubu - zaznacza Chłodnicki.
Obecny tydzień jest dla rzeszowian kluczowy. By wystartować w lidze Stal musi do końca lutego zawrzeć ugody z zawodnikami o spłacie długów za poprzedni sezon. Jak zapewnia prezes Andrzej Łabudzki, działania w tej sprawie zbliżają się ku końcowi.