Finansowe wyzwanie dla klubów Nice PLŻ

Aż dwadzieścia dwie kolejki zaplanowano w rundzie zasadniczej Nice Polskiej Ligi Żużlowej. Tak długi sezon może stanowić obciążenie finansowe dla niektórych klubów.

Tylko dwa zespoły Nice Polskiej Ligi Żużlowej będą uprzywilejowane w sezonie 2016. Kolejarz Rawicz i Hawi Racing Team Opole pojadą jedynie mecze w roli gospodarza. Na wyjeździe spotkają się tylko między sobą. Na dobry wynik sportowy nie mają co liczyć, gdyż wiedzą, że po powrocie do podziału na trzy ligi, ponownie będą startować w najniższej klasie rozgrywkowej. Mogą być natomiast spokojne o finanse. Dziesięć spotkań na własnym torze przy jednym wyjazdowym pozwala nie tylko na odjechanie sezonu, ale i skompletowanie składu, który daje szansę nawiązania na własnym torze walki z niektórymi zespołami.

Sytuacja pozostałych klubów pod kątem finansów nie jest już tak jednoznaczna. Przypomnijmy, że dziewięć zespołów odjedzie pełen sezon systemem każdy z każdym plus dodatkowo wyjazdowe mecze w Rawiczu i Opolu. Oznacza to, że każdy z zespołów pojedzie osiem spotkań w roli gospodarza i aż dziesięć na wyjeździe. Dla dotychczasowych pierwszoligowców jest to liczba spotkań zbliżona do tej, jaką miały do odjechania w poprzednich sezonach. Problemy mogą pojawić się w drużynach, które nie były przygotowane na połączenie lig. W ich szeregach panuje jednak umiarkowany optymizm. - Jeśli chodzi o finanse na nadchodzący sezon, to rozmawiamy obecnie o większym wsparciu ze strony sponsorów. Ważne, by przejechać rozgrywki bez zadłużenia i zamierzamy tego dokonać - powiedział Janusz Steliga, prezes KSMu Krosno. - Jesteśmy przygotowani na tyle spotkań. kontrakty podpisujemy na takich zasadach, na jakie nas stać. Problem rodzi się jedynie z terminami spotkań - wtóruje mu Tomasz Żentkowski, wiceprezes Polonii Piła. Jeżeli dołożymy do tego fakt, że już wcześniej władze Włókniarza Częstochowa postulowały o połączenie lig podkreślając, że są na to przygotowane finansowo, to drugoligowców teoretycznie możemy być spokojni.

Teoretycznie, bo wiemy z doświadczenia, jak kończyły się przedsezonowe zapowiedzi prezesów odnośnie budżetów klubów. Warto również zwrócić uwagę na aspekt, o którym wspomina wiceprezes Polonii Piła i połączyć go z tym, że kluby rozegrają więcej spotkań na wyjeździe, niż w roli gospodarza. Już dawno przestała obowiązywać zasada, że mecz u siebie dawał klubowi przychód pozwalający na pokrycie kosztów spotkania wyjazdowego. W większości przypadków dominuje pogląd, że jest dobrze, kiedy mecz w roli gospodarza zarabia na siebie. W tym miejscu należy zaznaczyć, że niektóre kluby jak Polonia Piła, połowę spotkań rozegrają w środku tygodnia. To z pewnością odbije się na frekwencji na stadionie, która byłaby większa, gdyby mecz rozegrano w niedzielę. Jeżeli do tego dołożymy fakt, że liczba spotkań wyjazdowych będzie o dwa mecze większa, to pojawia się problem, który mogą rozwiązać jedynie sponsorzy lub władze miast zwiększając dotacje dla klubów. A podstawy ku temu są. Połączenie lig to większa liczba spotkań, o którą postulowała większość klubów. Dla miast to z kolei więcej możliwości promocji poprzez sport. Jest tylko jeden problem. W wielu miastach konkursy na dofinansowanie klubów zostały już rozpisane i trudno będzie o pozyskanie dodatkowych środków.

To wszystko po raz kolejny udowadnia, że tak kluczowe decyzje dla rozgrywek jak połączenie lig powinny zapadać z dużym wyprzedzeniem. Da to przede wszystkim możliwość powalczenia o dodatkowe środki finansowe z miast. Ze sponsorami jest coraz gorzej, o czym przekonały się w ostatnim czasie kluby z Gniezna, Ostrowa i Lublina.

Źródło artykułu: