Po połączeniu pierwszej i drugiej ligi Witold Skrzydlewski mówił o konieczności obniżenia kontraktów zawodnikom, którzy dzięki takiej decyzji żużlowej centrali odjadą więcej meczów. Takie prawo zapewnił zresztą sobie w podpisanych wcześniej umowach. Teraz powoli realizuje swój plan. - Jest dwóch zawodników, z którymi już się w tej sprawie dogadałem. Nazwisk na razie nie chcę zdradzać. Z kolejnymi jestem umówiony po weekendzie i będziemy negocjować - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty prezes Orła.
Skrzydlewski zapowiada, że niektórzy zawodnicy, jeśli chcą zostać w Łodzi, muszą liczyć się z dużymi cięciami. - W niektórych przypadkach obniżki będą naprawdę bardzo poważne. Mogą dojść nawet do 50 proc. Trzeba jednak brać pod uwagę liczbę meczów, które oni odjadą. Ja zamierzam zresztą przestrzegać prawa. W regulaminie jest wyraźnie napisane, ile zawodnik może dostać za punkt - przekonuje główny sponsor łódzkiego klubu.
Prezes Orła do tematu renegocjacji kontraktów podchodzi bardzo spokojnie. Uważa, że na porozumieniu zależeć powinno nie tylko jemu, ale przede wszystkim zawodnikom. Skrzydlewski zwraca uwagę, że wielu z nich może zostać 31 stycznia bez pracy. - Nie przewiduję problemów. Myślę, że nasi żużlowcy mają głowę od myślenia. Nie mogą nas w takiej sytuacji traktować jak bankomatów. Będą mieć więcej jazdy, bo tak ustalił GKSŻ. To normalne, że chcemy o tym rozmawiać. Inna sprawa, że sytuacja na rynku trochę się zmieniła. Podaż jest w końcu większa od popytu. To wpływa na ceny. Widzę, że zawodnikom bardziej zależy na pracy w klubach - dodaje na zakończenie Skrzydlewski.