Po bandzie (30): Prezesi Ostrovii byli kibicami. Zawodnicy mają nauczkę (felieton)

- Prezesi Ostrovii byli kibicami i dlatego taki jest finał historii ich klubu. Gdyby weszli do Ekstraligi, to byłoby jeszcze gorzej - pisze w swoim felietonie Witold Skrzydlewski.

Prezesi Ostrovii byli kibicami. Zawodnicy mają nauczkę

Przeczytałem właśnie informację, że klub z Ostrowa nie pojedzie w przyszłym roku w Nice Polskiej Lidze Żużlowej. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że miałem rację, kiedy pisałem, że niektórych prezesów trzeba nabić na pal i postawić na stadionie przed kibicami. To efekt sytuacji, kiedy ludzie zarządzający klubami nie kierują się w swoich działaniach rozumem, tylko zamiast tego podniecają się jak kibice wynikami. Prezesi tymczasem powinni według mnie chłodno kalkulować, a od kibicowania być jak najdalej. Mam wrażenie, że Ostrowie zamiast prezesów byli właśnie kibice, którzy liczyli, że jak będzie wynik, to sponsorzy będą stać do nich w kolejce, a oni będą wybierać. Tak nie można jednak liczyć, bo to okazuje się bardzo zgubne.

Ostrovia bardzo chciała pokonać w finale ligi Lokomotiv Daugavpils i wywalczyć awans. Całe szczęście, że tak się nie stało, bo dziś ich sytuacja wyglądałaby jeszcze gorzej. Dla pierwszej ligi to zła informacja, bo nie będzie kolejnego klubu. Wyżej pójdzie pewnie zaraz Grudziądz, który zastąpi Rzeszów. Nie chcę już mówić, do jakiego to wniosku prowadzi. Każdy wie, że od dawna jestem za połączeniem lig. Wszystko w tej kwestii powiedziałem.

Mam jednak wrażenie, że Główna Komisja Sportu Żużlowego robi wszystko, żeby wygonić sponsorów, którzy inwestują w ten sport własne pieniądze. Jest tylko katalog kar, a poza tym nie dzieje się nic. Uważam, że Ostrovia nie jest ostatnim klubem, który nie wystartuje. Z informacji, które do mnie dotarły, do audytu nie przystąpiło Gniezno. Ciekaw jestem, co na ten temat powie pan Fiałkowski, który ich nadzorował. Ten klub był pod ich szczególną opieką. Tymczasem gość przyjeżdża na audyt, a ktoś go "spuszcza", bo nie jest gotowy? O czym my rozmawiamy. W Łodzi audyt już za nami. Nie było do nas nawet pół uwagi.

Przeczytałem, że Ostrovia ma 900 000 zł zobowiązań wobec zawodników. To jednak jest także wina żużlowców. Nie powiedziałbym, że należy ich szczególnie żałować. Panowie liczyli na cud. Nie mieli płacone, ale jechali. Do tego dochodzi rollowanie długów, które ma miejsce w wielu miastach. Mam nadzieję, że to będzie nauczka dla innych. Orzeł targuje się z każdym. Mamy oferty od wielu żużlowców. Mógłbym tu zrobić ekstraligowy klub, ale mnie nie stać. Wiem, za co płacę i jaką mam kieszeń.

Inna sprawa, że zawodnicy nas w Łodzi szanują. Przykładem jest Mads Korneliussen, który ostatni mecz w barwach Orła pojechał w lipcu. Nie zapłaciliśmy mu jednej faktury. Prawdopodobnie to nasza wina, bo gdzieś ten dokument się zawieruszył. Kiedy szykowaliśmy się do audytu, to go odnaleźliśmy. Wysłaliśmy mu jak najszybciej kasę. Ale on przez ten czas do mnie ani razu nie zadzwonił. Wiedział, że dostanie pieniądze, bo z tej strony poznał klub z Łodzi.

GKSŻ i Komisja Licencyjna powinni się wreszcie obudzić. Za dużo pobłażania. Trzeba płacić do konkretnego terminu, później kilka dni na odwołanie i zamykamy temat. Moim zdaniem dowiemy się jednak, ile drużyn pojedzie, dopiero w marcu. Jak ja mam w tej sytuacji podpisywać umowy?

Chciałbym, żeby panowie z centrali podjęli kilka działań. Jest ich teraz więcej, więc mają większe możliwości. Czas na regulamin, żeby prezesi wiedzieli, na czym stoją. Panowie debatują, latają po świecie, a chyba w tym wszystkim chcą zaorać czarny sport. Cały czas nie ma przepisów. Jak to możliwe, że nie wiemy, kto pojedzie i jak będą wyglądać ligi?

Ja mam propozycję, żeby na koszt GKSŻ zrobić jedną rzecz. Często docierają do nas informacje, że w danym klubie są problemy. W połowie sezonu można zrobić kontrolę i zabronić tym, którzy nie płacą, kontraktowania nowych żużlowców w okienku transferowym. Jeśli się komuś zalega, to nie można szukać nowego żużlowca. To dla mnie oczywiste. A jaki jest mechanizm? Ktoś "wisi" jednemu, który jechał słabo, więc go odstawia i bierze drugiego. W GKSŻ są sami fachowcy, zapewniam że doskonale znają się na rollowaniu i innych mechanizmach. Czemu jednak nie mogą się z tym uporać? Bo sami byli po uszy w tym ubrudzeni.

Witold Skrzydlewski

Źródło artykułu: