W drugiej części sezonu Patryk Malitowski nie znajdował się w zestawieniu na mecze ligowe KMŻ Motoru Lublin. Szansę na występy dostawał jednak w Hawi Racing Team Opole, gdzie rywalizował w Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostwach Polski. Finał odbył się właśnie w tym mieście, jednak nie był szczęśliwy dla gospodarzy: - Wszystko mogło się potoczyć lepiej, bo kilka punktów mi w tych zawodach uciekło. Zawodnicy z Wrocławia byli bardzo szybcy i trudno było z nimi rywalizować. Mimo tego, że byłem najlepszy w swojej drużynie, to nie wystarczyło to na medal i bardzo tego żałuję - podsumowuje swój występ w Opolu.
Urodzony w 1993 roku zawodnik tylko dwa razy wystąpił w tym sezonie w Polskiej 2. Lidze Żużlowej. Szansą na jazdę były dla niego mecze ligi czeskiej oraz wspomniane już MDMP. Choć Malitowski nie jest już juniorem, to mógł skorzystać z nowych przepisów wprowadzonych przez żużlową centralę: - Brak jazdy był dla mnie bardzo dużym utrudnieniem, ponieważ nie mogłem utrzymać odpowiedniej formy. Okazje do rywalizacji można policzyć na palcach dwóch rąk, dlatego to był dla mnie bardzo trudny okres. Poukładało się to wszystko w zupełnie innym kierunku niż miało i sezon można spisać na straty. Mimo wszystko nie załamuje rąk. Razem z teamem solidnie przygotowujemy się do następnego sezonu.
Z pewnością plany na rok 2015 pokrzyżowało kilka urazów, jakich doznał zawodnik: - W czasie pierwszego meczu w Lublinie zaliczyłem upadek i dokończenie tamtych zawodów sprawiło mi wiele bólu. Podczas sezonu przydarzyło mi się jeszcze kilka wypadków i na ten moment sprawa wygląda nie ciekawie, bo czeka mnie rehabilitacja kolana - mówi o swoim stanie zdrowia.
Nie jest tajemnicą, że klub z Lublina przeżywa w ostatnim czasie spore problemy. Dopełnieniem tego była sytuacja z fazy play-off. Nasz rozmówca nie wie jednak zbyt wiele o szczegółach: - Jest to dla mnie niewygodny temat. O kłopotach klubu dowiaduję się tylko z mediów, ponieważ nie mam z zarządem kontaktu.
Pomimo słabego sezonu, Malitowski nie zamierza przerywać swojej kariery i snuje już plany na przyszłość: - Oczywiście po czasie wiem co zrobiłem źle i które decyzje były błędem. Czasu się nie cofnie i sezon jest stracony. Plany w głowie już są, na pewno będę się kierował tym żeby jak najwięcej jeździć i trafić na poukładany oraz wypłacalny klub.
Zawodnicy w drugiej lidze często narzekają na niskie stawki za występy oraz brak indywidualnych sponsorów. Patryk Malitowski nie zrezygnował jednak z profesjonalizmu i korzysta z usług menedżera - Maksymiliana Cieślaka. Ta współpraca pozwoliła na zebranie pokaźniej liczby darczyńców: - Z tego miejsca muszę podziękować swoim sponsorom, bez których ten sezon skończyłby się o wiele wcześniej. Dziękuję Panu Arkadiuszowi Króżelowi, właścicielowi firmy REALL za stałą pomoc podczas tego roku, Dzierżoniów, Web Gold Business, Jelcz-Laskowice, Alexdom, Centropol Biuro Usług Rachunkowych, Piekarnia Hert, Indygo, Penrite oraz MAANU.pl Sklep & Hurtownia Fryzjerska - kończy Malitowski.
Patryk Malitowski: Sezon jest stracony
Obecny sezon był trudny dla Patryka Malitowskiego. Wychowanek wrocławskiej Sparty skończył wiek juniora i po raz pierwszy w karierze zmienił klub. Jak się okazało decyzja o wyborze nowego pracodawcy nie była zbyt szczęśliwa.
Źródło artykułu: