Mirosław Kowalik: Wypicie kielicha czy nawet dwóch nic nie daje

Mirosław Kowalik uważa, że alkohol lub narkotyki nie pomagają żużlowcom. - Marihuana i alkohol stwarzają niebezpieczeństwo na torze - przyznał.

Najświeższym przykładem przyłapania żużlowca z zabronioną substancją w organizmie jest sprawa Aleksandra Łoktajewa, u którego wykryto pozostałości po marihuanie. - Na pewno są w żużlu ludzie, którzy pozwalają sobie na zbyt wiele. Pozostaje pytanie czy zdążą się wyczyścić. Generalnie jest tak, że ostatnio mieliśmy wpadkę Łoktajewa, więc ci, którzy biorą jakieś niedozwolone środki na pewno będą uważać. Z drugiej strony jest tak, że tych trzech co wpadli w ostatnim roku to nie jest sto procent. Policja też łapie pijanych kierowców, też ma sukcesy, ale też nie wyłapuje wszystkich, którzy jeżdżą na podwójnym gazie - przyznał w rozmowie z polskizuzel.pl Mirosław Kowalik.

[ad=rectangle]

W ubiegłym sezonie przed Grand Prix w Daugavpils alkohol wykryto z kolei w organizmie Darcy'ego Warda. Australijczyk po tym wybryku przez rok odpoczął od żużla. - Z tego co czytam i z tego co mówią eksperci wynika, że marihuana nie pomaga. Można natomiast stwierdzić, że podobnie jak alkohol stwarza niebezpieczeństwo na torze. Kiedyś brałem udział w Gali Lodowej. To była zabawa, a że mróz był straszny to organizatorzy dali każdemu z nas grzańca. Wypiłem i było źle. Coś co miało niby pomóc, jakoś mnie rozgrzać, kompletnie nie zadziałało. Dlatego uważam, że wypicie kielicha czy nawet dwóch nic nie daje. Ward swoim piciem przed Grand Prix, za co został zawieszony, kompletnie nic nie zyskał - dodał Kowalik.

źródło: polskizuzel.pl

Źródło artykułu: