Cykl SEC popularyzuje żużel. "Chcemy dotrzeć do nowych kibiców"

W sobotę w Toruniu wystartuje kolejna edycja Speedway European Championships. Organizatorzy cyklu liczą na to, że zmagania te będą miały jeszcze większą oglądalność niż w dwóch poprzednich sezonach.

W tym artykule dowiesz się o:

Odkąd cykl walki o Indywidualne Mistrzostwo Europy trafił w ręce polskiej firmy One Sport, turnieje pokazywane są na antenie Eurosportu. Międzynarodowy zasięg pierwszej transmisji finałów w roku 2013 wyniósł 16,7 mln, a równie dobrym wynikiem organizatorzy SEC mogli pochwalić się także w ubiegłym sezonie.
[ad=rectangle]
- Jeśli chodzi o oglądalność, zarówno SEC, jak i Speedway Best Pairs Cup, utrzymuje się na podobnym poziomie. W poprzednich dwóch latach docieraliśmy do stałej grupy odbiorców, ale oczywiście chcielibyśmy, by widzów przed telewizorami było jeszcze więcej - przyznał przedstawiciel firmy One Sport, Jan Konikiewicz. W poprawieniu oglądalności może pomóc stała pora rozgrywania tegorocznych finałów SEC. - W poprzednim roku w związku z perturbacjami, jakie wystąpiły, musieliśmy zrobić niektóre turnieje w piątek i niedzielę, więc ciężko było fanów do oglądania naszego cyklu przyzwyczaić. Tym razem zawody będą odbywać się o stałej porze, czyli w sobotę wieczorem. W przypadku oglądalności wiele zależy też od marketingu samej stacji, czyli Eurosportu, ale dotychczas byliśmy ze współpracy zadowoleni - dodał.

Dużym atutem cyklu SEC jest fakt, że transmisje z tych zawodów docierają do kibiców na całym świecie. To, że w zmaganiach wystartują zawodnicy z siedmiu krajów, może dodatkowo zwiększyć zainteresowanie ze strony fanów. - Nie stawialiśmy sobie żadnych założeń, ale im większa różnorodność w cyklu, tym większa szansa na duże zainteresowanie ze strony fanów. Nie chcemy skupiać się tylko na państwach, gdzie żużel jest najbardziej popularny, ale też zaszczepić zainteresowanie tą dyscypliną kibiców z innych krajów - zaznaczył Konikiewicz.

Ostatecznie dwie dzikie karty na starty w SEC otrzymali Martin Smolinski i Antonio Lindbaeck. Wybór ten by oczywisty, bo żaden z zawodników z Niemiec i Szwecji nie przebrnął eliminacji. - Obecne mamy uczestników z siedmiu krajów, a być może kiedyś tych nacji w naszym cyklu będzie paręnaście. Trudno powiedzieć, jak wszystko się rozwinie. Najważniejsze, że cykl SEC nie zaciężył się do minimalnej liczby krajów. Jest dzięki temu atrakcyjny - podsumował przedstawiciel firmy One Sport.

Źródło artykułu: