Fogo Unia vs KS Toruń: Czy Wojciech Grodzki się pomylił?

[tag=857]KS Toruń[/tag] wygrał w Lesznie 46:44. Kontrowersje wzbudziły decyzje sędziego podczas 14. wyścigu. Nie brakuje opinii, że arbiter [tag=8666]Wojciech Grodzki[/tag] pomylił się kilka razy. Sprawa jest jednak bardzo złożona.

Przed wyścigami nominowanymi KS Toruń prowadził w Lesznie 40:38. W biegu czternastym torunian reprezentowali Grigorij Łaguta i Kacper Gomólski. O punkty dla Fogo Unii walczyli natomiast Grzegorz Zengota i Nicki Pedersen.
[ad=rectangle]
Wyścig udało rozegrać się dopiero za czwartym razem. Sporo kontrowersji wzbudziła postawa Grigorija Łaguty. W całej sprawie od razu pojawiło się wiele pytań. - Nie mam pewności, czy "Grisza" otrzymał za pierwszym razem ostrzeżenie od sędziego, ale jeśli tak było, to później powinien zostać wykluczony - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Sławomir Kryjom. Kwestia, którą poruszył były menedżer Unibaksu Toruń, jest niezwykle ważna i ma wpływ na dalszą interpretację wydarzeń.

Komentatorzy w trakcie transmisji telewizyjnej twierdzili, że arbiter upomniał Łagutę (choć regulamin mówi wprost o konieczności udzielenia ostrzeżenia). Strona leszczyńska przekazała nam jednak, że w jej ocenie, Łaguta ostrzeżenia za pierwsze podejście do wyścigu 14. nie otrzymał i stało się to dopiero za drugim razem. Jeśli przyjmiemy tę wersję, to pojawia się ważne pytanie - na jakiej podstawie sędzia Wojciech Grodzki przerwał ten wyścig w pierwszym podejściu. Gdyby z kolei założyć, że ostrzeżenie za pierwszym razem zostało udzielone, to od razu można zapytać, dlaczego po kolejnym takim samym zachowaniu w drugim podejściu do tego biegu Rosjanin nie został wykluczony. O całą sprawę pytaliśmy również w Speedway Ekstralidze, ale ta na razie nie chce komentować wydarzeń z Leszna.

Dlaczego powód przerwania wyścigu za pierwszym razem jest tak istotny? Warto w tym miejscu wczytać się w Regulamin Zawodów Motocyklowych Na Torach Żużlowych. Tę kwestię reguluje art. 65, który brzmi:

3) jeżeli zdaniem sędziego zawodnik utrudnia prawidłowe przeprowadzenie startu, to:
a) w przypadku, gdy jest to pierwsze takie przewinienie danego zawodnika w zawodach, sędzia nie wyklucza zawodnika z biegu, lecz:
- przerywa procedurę startu, nie zwalniając taśm maszyny startowej lub
- przerywa bieg najpóźniej w czasie pierwszego okrążenia toru i w każdym przypadku udziela zawodnikowi ostrzeżenia, przy czym, jeżeli sędzia przerwał procedurę startową lub przerywał bieg w czasie pierwszego okrążenia toru, to przed powtórką startu do biegu osoba naprowadzająca zawodników na pola startowe bądź inna osoba wykonująca funkcję w obrębie pola startowego pokazuje ostrzeżonemu zawodnikowi tablicę z napisem „ostrzeżenie / warning”, Regulamin Zawodów Motocyklowych na Torach Żużlowych 47
b) w przypadku, gdy jest to kolejne takie przewinienie danego zawodnika w zawodach, sędzia wyklucza zawodnika z biegu; wykluczenie to powinno nastąpić przed zwolnieniem taśm maszyny startowej bądź najpóźniej w czasie pierwszego okrążenia toru i jest równoznaczne z ukaraniem zawodnika "żółtą kartką", o której mowa w art. 69,

Jeśli sędzia przerwał w pierwszym podejściu wyścig ze względu na postawę Łaguty, to Rosjanin powinien otrzymać ostrzeżenie. W tej sytuacji, przy takim samym przewinieniu w kolejnej odsłonie, "Grisza" powinien zostać wykluczony. Wtedy nie mógłby go zastąpić Paweł Przedpełski, który ostatecznie wygrał bieg 14, bo to byłoby możliwe tylko w przypadku dotknięcia taśmy przez Łagutę. Precyzuje to artykuł 718 Regulaminu DMP, gdzie czytamy że:

1. W biegach I - XV, zawodnik z numerem startowym 1 - 5 lub 9 - 13, który po zapaleniu zielonego światła startowego dotknie motocyklem taśmy maszyny startowej, będzie wykluczony z biegu lecz w biegu powtórzonym może być zastąpiony przez zawodnika rezerwy zwykłej. Zastępstwo takie jest zawsze rezerwą zwykłą, niezależnie od rodzaju rezerwy zawodnika wykluczonego.

Nieprawdą jest natomiast (wbrew temu co pisze jeden z portali), że sędzia pomylił się w ocenie trzeciego podejścia do biegu 14. Grigorij Łaguta dotknął taśmy motocyklem (nie tylko daszkiem od kasku) i na tej podstawie mógł zostać wykluczony za dotknięcie taśmy.

Jednak nie tylko ta decyzja arbitra wzbudziła sporo wątpliwości. W ocenie wielu obserwatorów Rosjanin stał pod taśmą nieruchomo i jego start był zarówno w pierwszym jak i drugim przypadku regulaminowy. - "Grisza" dwukrotnie wstrzelił się w taśmę. On się nie ruszał przy tych startach. Sytuacja jest mocno kontrowersyjna, ale torunianom wyszła akurat na dobre. W powtórce pojechał Paweł Przedpełski i wygrał. Nie ma tego złego, co by na na dobre nie wyszło. A co do startu Łaguty, to takie wydarzenia działają oczywiście na plus zawodnika. Z drugiej jednak strony musimy pamiętać o tym, że sędziowie nie zawsze są w stanie to wyłapać, bo mają do upilnowania czterech żużlowców. Ja twierdzę jednak, że Łaguta stał nieruchomo. Podobna sytuacja miała miejsce dzień wcześniej z udziałem Iversena w Pradze. Tam także bieg został powtórzony. Ja uważam, że winy Rosjanina nie było - ocenił Kryjom.

Nie brakuje jednak także odmiennych opinii. - Problem lotnych startów jest tak stary jak żużel. W 1990 roku wprowadzono przepis, że za dotkniecie taśmy zawodnik zostaje wykluczony. Nowa sankcja miała wyeliminować problem nierównych startów. Ograniczyła go, ale nie wyeliminowała, bowiem zdarzają się przypadki, takie jak Łaguty w Lesznie, że zawodnik idealnie wstrzela się w intencje sędziego i ułamek sekundy przed zwolnieniem zamka maszyny startowej puszcza sprzęgło. W tej sytuacji nie możemy mówić o refleksie, lecz o zwykłym farcie. Najważniejszy jest fakt, że taki start jest nieregulaminowy. W momencie puszczenia maszyny startowej żużlowiec ma stać nieruchomo. Procedura startu ma polegać na zasadzie akcja-reakcja. Sędzia zwalnia taśmę, a zawodnik reaguje na ruch zamka. W innym przypadku należy bieg powtórzyć. Wykluczenie za dotknięcie taśmy jest ewentualną sankcją za falstart, a nie wyznacznikiem tego, czy miało miejsce owo wykroczenie - twierdzi publicysta portalu SportoweFakty.pl Grzegorz Drozd, który w przeszłości odbywał staż na sędziego żużlowego.

Skrót meczu Fogo Unia Leszno - KS Toruń

Kontrowersje budzi zatem fakt dwukrotnego powtarzania biegu z udziałem Łaguty lub brak upomnienia dla Rosjanina za start w pierwszym podejściu do jego rozegrania.

W naszej ocenie nieprawdą jest, że Wojciech Grodzki pomylił się trzykrotnie. Z całą pewnością w jego działaniu zabrakło jednak konsekwentnego trzymania się zapisów regulaminu. Sędzia mógłby się w stu procentach obronić, gdyby udzielił ostrzeżenia Łagucie za pierwsze podejście do biegu 14 (nie ma wątpliwości, że to postawa Rosjanina spowodowała przerwanie biegu przez Wojciecha Grodzkiego i że nie miały na to wpływu inne okoliczności). Ostrzeżenie "Griszy" się zatem należało. W drugim podejściu arbiter zatrzymał bieg również z powodu postawy Rosjanina. W tym przypadku należało oczekiwać od niego konsekwencji - wykluczenia torunianina i żółtej kartki. I trudno nie odnieść wrażenia, że przy zastosowaniu takiego toku rozumowania na działaniu arbitra najbardziej stracili gospodarze. KS Toruń (gdyby sędzia był konsekwentny) powinien przystąpić za czwartym razem do 14. biegu tylko z Kacprem Gomólskim.

Z drugiej jednak strony również KS Toruń może powiedzieć, że sędzia się pomylił, bo nie pozwolił Łagucie na kontynuowanie biegu po idealnym momencie startowym. W tym przypadku nasi eksperci są podzieleni.

Nic nie zmienia jednak w naszej ocenie faktu, że decyzje Wojciecha Grodzkiego się nie bronią. Sędzia miał przy rozpatrywaniu sprawy dwa wyjścia - uznać, że Rosjanin wystartował prawidłowo i pozwolić na kontynuację biegu lub udzielić mu ostrzeżenia już za pierwszym razem i wykluczyć go później z powtórki. Jedno jest pewne - Paweł Przedpełski nie powinien pojawić się tego dnia w biegach nominowanych na torze, bo nie uprawniał go do tego żaden z powyższych możliwych wariantów postępowania arbitra. Trudno jednak stwierdzić, czy na całym zamieszaniu stracili gospodarze czy mogli stracić goście. Zachęcamy oczywiście do dyskusji w komentarzach i wyrażania swoich opinii. 

Źródło artykułu: