W sobotę Dawid Lampart wziął udział w mini-turnieju żużlowym z okazji 70-lecia Stali Rzeszów. "Lampcio" w ładnym stylu zwyciężył w tych zawodach, a w pokonanym boju pozostawił m.in. Macieja Kuciapę, Pawła Miesiąca, czy Łukasza Sówkę. - Cieszę się z wygranej w tym turnieju oraz ze stylu, w jakim ją odniosłem. Fajnie było znowu pojeździć w Rzeszowie, tym bardziej, że już dawno się tu nie ścigałem. Tor się troszkę zmienił i wydaje mi się, że obecny układ nawierzchni bardziej mi pasuje - zaznacza 24-latek.
[ad=rectangle]
Przed rokiem Lampart okazał się najsłabszym ogniwem seniorskim PGE Marmy Rzeszów. W tym sezonie jego wyniki są już jednak zdecydowanie lepsze. - Dobre wyniki to efekt pracy kilku osób. W moim przypadku kapitalną robotę wykonują mechanicy. Dziękuję również wszystkim sponsorom oraz menadżerowi. To właśnie oni wszystko mi poukładali. Pilnują i dogrywają wiele rzeczy. To bardzo ważne. Dzięki nim mogę podchodzić do zawodów z czystą głową i zająć się wyłącznie jazdą - twierdzi Lampart.
Pomimo niezłej dyspozycji Lamparta, zespół KMŻ Lublin oddala się od fazy play-off Nice Polskiej Ligi Żużlowej. "Koziołki" plasują się obecnie na siódmej pozycji w tabeli i na dzień dzisiejszy bliżej im do spadku, aniżeli batalii o ENEA Ekstraligę. - Jest jak jest i tego teraz nie zmienimy. Przede wszystkim musimy dokończyć rundę zasadniczą na dobrym poziomie, a dopiero potem będziemy się zastanawiać, co dalej - uważa Lampart, który jest obecnie trzecią siłą swojej drużyny.
Wiele klubów boryka się z poważnymi kłopotami finansowymi. Przed rokiem podobnie było w Lublinie, gdzie w końcowej fazie rozgrywek klub wystawiał w lidze swój drugi garnitur. A jak wygląda to na chwilę obecną? - Powiem szczerze, że nawet nie wiem. O takie rzeczy należałoby pytać mojego menadżera. Ja zajmuję się wyłącznie dobrym ściganiem - zakończył wychowanek Stali Rzeszów.