Paweł Przedpełski niesłusznie wykluczony? Był kontakt z Adrianem Cyferem?

Jednym z tych, którzy gonili wynik w Gorzowie podczas czwartkowego meczu Stali z Unibaksem, był Paweł Przedpełski. Junior "Aniołów" nie punktował tylko w dwóch ze swoich sześciu biegów.

19-letni wychowanek Unibaksu Toruń poza tymi dwoma wpadkami spisywał się znakomicie. Początek nie należał jednak do łatwych, gdyż Paweł Przedpełski zanotował upadek, po którym został wykluczony przez sędziego. - Nie wpadłem w żadną dziurę ani się nie podpaliłem - tłumaczył żużlowiec. [ad=rectangle]
Zdaniem zawodnika z Grodu Kopernika, Wojciech Grodzki pomylił się w swojej ocenie. Z perspektywy toruńskiego młodzieżowca cała sytuacja, do jakiej doszło w drugim wyścigu dnia, wyglądała całkiem inaczej. - Był kontakt i uważam, że to nie ja powinienem być wykluczony. Adrian dotknął mnie hakiem i rozwalił mi całe sprzęgło. Bez tego nie da rady dalej jechać. Motocykl stanął, a ręka spadła mi z kierownicy, ale mówi się trudno. Decyzja była taka, a nie inna - podsumował całe zajście popularny "Pawełek".

Na szczęście skończyło się to niegroźnym spotkaniem z bandą, a co najważniejsze, obaj juniorzy nadal żyją w zgodzie. - Nie mam żadnych pretensji do Adriana. Przybiliśmy piątkę i jesteśmy super kumplami. Takie sytuacje się zdarzają w żużlu - przyznał Przedpełski.

Jeździec z Torunia w czwartkowych zawodach zanotował jeszcze zero. Było to w 11. biegu. Jak tłumaczy, o wygraną było bardzo trudno. - Chłopacy się "zjechali" i wzięli mnie w kleszcze. Każdy chce wygrać. Nie będę zwyciężał we wszystkich wyścigach i zera też będą się zdarzały. Nadal się uczę. Jestem jednak zadowolony ze swojej postawy - komentował po spotkaniu.

Trudno się dziwić takiemu podejściu, bo w pozostałych startach zgromadził 9 punktów i bonus, a swój występ wspaniale podsumował w 14. odsłonie pojedynku, kiedy to przyjechał przed Matejem Zagarem, Bartoszem Zmarzlikiem i Adrianem Miedzińskim. Na niewiele się to jednak zdało, bo drużyna przegrała na Stadionie im. Edwarda Jancarza 37:53. - Przede wszystkim wychodziły mi starty. W trasie też było w porządku. Dobrze, że mamy chociaż tego bonusa - cieszył się junior Unibaksu.

Mimo wieczorowej pory przy Śląskiej było niezwykle gorąco i niektórzy mieli problemy ze schłodzeniem silników. Nie inaczej było w boksie Pawła Przedpełskiego, ale poradził sobie z tym na tyle dobrze, że cały czas korzystał z jednej maszyny, na której to od początku złapał odpowiedni rytm jazdy. - Wiadomo, że taka temperatura to dramat dla silnika, ale walczyliśmy cały czas na jednym motocyklu - przyznał.

Kilku żużlowców, szczególnie tych mniej objeżdżonych na gorzowskim owalu, miało problemy z płynną jazdą. W późniejszym okresie potworzyły się też koleiny, w które wpadł m. in. Niels Kristian Iversen. To nie było jednak zbyt dużym zmartwieniem dla zawodnika gości. - Tor był trudny, ale ostatnio jeździłem w Krośnie. Tam dopiero były "lochy"! Jak stamtąd przyjechałem do Gorzowa to nie było źle - zaśmiał się 19-latek.

Powodów do śmiechu nie było jednak zbyt wiele, bo ekipa Stanisława Chomskiego coraz bardziej oddala się od fazy play-off. Czy jeden z liderów toruńskiej drużyny wierzy w awans do "czwórki"? - Szanse maleją, ale staram się jechać jak najlepiej i o tym nie myśleć. Jesteśmy w takim miejscu, a nie innym - stwierdził.

W ENEA Ekstralidze trwa przerwa, choć wielu zawodników nie narzeka na brak startów. Miniony tydzień był bardzo pracowity dla toruńskiego młodzieżowca i teraz będzie miał chwilę, by nabrać sił. - Na pewno będę odpoczywał, bo w ciągu dwóch dób spałem siedem godzin - zakończył Paweł Przedpełski.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: