Przepis na żużel (8): Czas na radykalizm i wyrzucanie klubów z ligi za długi

- Sytuacja finansowa jest trudna i czas na radykalne działania w procesie licencyjnym. Uważam, że należy wyrzucać kluby z rozgrywek ligowych za długi - pisze w swoim felietonie Jacek Gajewski.

W tym artykule dowiesz się o:

Czas wyrzucać kluby z Ekstraligi

Powinniśmy sobie jasno powiedzieć, że w przypadku Ekstraligi mamy do czynienia z ligą trzech, a może nawet czterech prędkości. Jesteśmy tuż za połową rundy zasadniczej, a trzy drużyny są w zasadzie pewne miejsca w pierwszej czwórce. Niewiadomą pozostaje, kto będzie czwarty - Unibax Toruń i Fogo Unia Leszno mają na to największe szanse, choć przy odrobinie szczęścia do gry może włączyć się jeszcze Częstochowa. Do walki o utrzymanie może natomiast dojść pomiędzy Wrocławiem i Gdańskiem. Znaków zapytania jest niewiele i one bardzo szybko mogą zniknąć. Najbliższa kolejka może odpowiedzieć na wszystkie pytania. Może stać się tak, że zostanie pięć rund do końca rundy zasadniczej, ale w każdej z nich będziemy mieć spotkania o małym ciężarze gatunkowym.

[ad=rectangle]

Widzę, że rozpoczyna się dyskusja, co należy zrobić z tym tematem. Powinniśmy jednak zwrócić uwagę, jak funkcjonuje sport na tym najlepszym światowym poziomie. Najsilniejsze ligi piłkarskie cechują się tym, że są w nich drużyny, które mocno dominują. Tak jest niemal co roku. Poza tym, widać też, że jeśli gdzieś przyjeżdża Real czy Barcelona, to dla drużyny ze środka czy dołu tabeli to jest wielkie wydarzenie. Najczęściej są to mecze ciekawe. W przypadku Ekstraligi i z tym jest jednak problem. Nie mówię już nawet o meczach w Tarnowie, ale Gdańsk, Wrocław czy nawet Leszno potrafią czasami zaskakująco wysoko przegrać na własnym obiekcie. To na pewno nie jest korzystne dla rozgrywek.

W ubiegłym roku te teoretycznie słabsze drużyny potrafiły dobić do granicy 40 punktów. Mieliśmy interesujące i wyrównane mecze, a teraz czasami bywa zupełnie inaczej.

Co zrobić? Dobre pytanie. Przydałby się instrument, który wyrówna siły. KSM? On ma wielu przeciwników i nie wiem, czy ten temat warto odkurzać. Wydaje mi się, że to, co teraz widzimy, to efekt problemów, ale niezwiązanych ze sferą sportową. Mamy kilka klubów, które dość mocno odstają. Tarnowianie w ubiegłym roku zmagali się jeszcze z problemami finansowymi. Klub był jednak w mądry sposób prowadzony, teraz dobrze zbudowano drużynę i... jadą od zwycięstwa do zwycięstwa, a głównym faworytem przed startem ligi przecież nie byli. To też pokazuje, że do pewnych tematów trzeba odpowiednio podejść. Nie tylko pieniądze decydują o sukcesie. Pod tym względem na przeciwnym biegunie jest Unibax. Działacze otwarcie mówią o bardzo wysokim budżecie. To nie jest sześć czy siedem milionów, a raczej dwa razy tyle. Nie ma jednak przełożenia na wynik i pomijam w tym przypadku osiem ujemnych punktów. Ta drużyna po prostu zawodzi.

Znalezienie złotego środka jest trudne. Wydaje mi się jednak, że najwięcej problemów leży w procesie licencyjnym. Moim zdaniem konieczne jest wprowadzenie jakiegoś minimum budżetowego, które musi spełnić klub, żeby pojechać w lidze. Tylko dzięki temu drużyna może prezentować określony poziom. Na pewno nie przyczyni się do tego licencja nadzorowana, którą otrzymał między innymi klub z Gdańska. Wybrzeże jest dostarczycielem punktów, a w dodatku stwarza problemy finansowe klubom, które z nim rywalizują. Za wysokie wyniki płaci się naprawdę dużo.

Niedawno dyskutowaliśmy, czy stać na 10 zespołów. Teraz należy się zastanowić, czy jesteśmy w stanie dźwignąć ligę z ośmioma ekipami. Moim zdaniem jest to możliwe. Wymaga to jednak odpowiednich regulacji finansowych. Dochodzi do momentu, że wszyscy zdają sobie sprawę, że trzeba radykalnych cięć finansowych. Tylko to może uratować nasz ligowy żużel. Sprawy licencyjne należy poprowadzić ostro. Każdy, kto ma jechać w lidze, powinien być zabezpieczony. Musi się też pojawić rozsądek przy wydawaniu pieniędzy na etapie kontraktowania żużlowców.

Mówiąc wprost, dochodzimy do tego, że należy wyrzucać z ligi kluby, które mają długi. Najlepiej pokazują to przykłady, które mamy w tym roku. Takie ekipy powinien zastępować, ktoś bardziej wiarygodny, kto ma lepiej poukładane tematy organizacyjne.

Jest też koncepcja liga zamkniętej. To pomysł dobry pod tym względem, że można by nieco ostudzić atmosferę. Musimy się jednak zastanowić, co jest dla polskiego żużla ważniejsze i co stanowi większy problem - słabszy poziom sportowy czy problemy finansowe klubów. Mniejsza rotacja dotycząca spadków i awansów może ostudzić pewne rzeczy. Wszystkie problemy w polskim żużlu wzięły się stąd, że prezesi zamykali oczy przy podpisywaniu kontraktów. Czynnik sportowy brał górę nad ekonomicznym. Jeśli nie wyregulujemy spraw finansowych, to kwestią najbliższych dwóch lat jest eskalacja obecnych kłopotów. Takich sytuacji jak ta Wybrzeża czy Włókniarza będzie więcej. W mojej ocenie powinniśmy się teraz skupić na czynniku ekonomicznym, żeby uratować naszą dyscyplinę.

Jacek Gajewski 

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: