Damian Gapiński: Wszyscy kontra Unibax

 / Żużlowcy Unibaxu po wygranym biegu.
/ Żużlowcy Unibaxu po wygranym biegu.

Trybunał Polskiego Związku Motorowego wydał ostateczne orzeczenie w sprawie meczu finałowego Enea Ekstraligi. Czy jest ono korzystne dla Unibaksu?

W tym artykule dowiesz się o:

Trybunał PZM wydał orzeczenie w sprawie Unibaksu Toruń. W Toruniu werdykt przyjęty został jako zwycięstwo. Przypomnijmy, że pierwotnie Komisja Orzekająca Ligi nałożyła kary, które mogły sięgać nawet 4 milionów złotych! Po raz drugi już w tym sezonie nie mam żadnej satysfakcji w tym, że przewidziałem taki rozwój wydarzeń. Po raz drugi również dochodzi do sytuacji, w której Trybunał dość wyraźnie zmienia wcześniejsze postanowienie Komisji Orzekającej. Dla władz polskiego żużla powinien być to sygnał, że coś jest nie tak, skoro dwa organy działające na podstawie tych samych dokumentów, wydają dwa różniące się werdykty. Od początku podkreślałem, że o ile sprawa kary dla Unibaksu jest nieunikniona i powinna być ona dotkliwa, o tyle zwracałem również uwagę, że konstrukcja tej kary jest niewłaściwa. Analizując jednak na spokojnie całą sytuację dochodzę do wniosku, że chodziło głównie o możliwie najszybsze zakończenie sprawy z wyrokiem, który z jednej strony będzie dla Unibaksu bolesny, z drugiej spowoduje, że toruński klub nie będzie korzystał z możliwości odwoławczych, które daje mu konstytucja. I tak właśnie należy ten wyrok odebrać. W Toruniu dominuje radość z tego, że zamiast 4 milionów, kasa uszczupli się o niewiele ponad milion. Jakby nie było jest to co najmniej 70 procent mniej. Zresztą przed wydaniem wyroku zapytano przedstawicieli Unibaksu, jaki wyrok byliby w stanie zaakceptować. Werdykt w tej sprawie to swego rodzaju kompromis. W zasadzie każdą z wcześniej nałożonych kar "pocięto". Dla wielu fachowców z dziedziny prawa werdykt powinien brzmieć jednak inaczej. Część kar powinna zostać podtrzymana w wysokości, którą nałożyła Komisja Orzekająca, a część powinna zostać anulowana.

Ale dość już na temat samego werdyktu, bo zbyt duża fala czarnego PR dla sportu żużlowego przelała się w ostatnim czasie w mediach. Czas wyciągnąć pozytywy z całej tej sytuacji. Ja zauważam dwa. Po pierwsze - kara sportowa nałożona na Unibax spowodowała, że toruńscy działacze zmuszeni zostali do skompletowania składu, który nie tylko odrobi straty, ale powalczy również o pierwszą czwórkę. Według mnie, już teraz Unibax może powiedzieć, że ma "na papierze" jeden z najsilniejszych składów w ostatniej dekadzie, jeżeli nie w ogóle w historii sportu żużlowego. Kibice zawsze chcą oglądać żużel na najwyższym poziomie. Jeżeli do tego ich zespół wygrywa, to czego chcieć więcej? Ten komfort stworzono kibicom w Toruniu. Teraz trzeba to tylko wykorzystać marketingowo i promocyjnie. Jeżeli ten skład nie przyciągnie na MotoArenę kompletów publiczności, to już chyba żaden.

Drugi pozytywny aspekt nie tylko tego werdyktu, ale całej sprawy Unibaksu jest taki, że w tej chwili cała żużlowa Polska jest przeciwko Toruniowi. Ręce zacierają kibice, którzy będą chcieli zobaczyć, jak ich ukochany zespół pokonuje ten "znienawidzony" i naszpikowany gwiazdami Unibax. Ręce zacierają również działacze, bo z pewnością frekwencja na stadionie podczas spotkań z toruńską ekipą będzie jedną z najwyższych w całym sezonie. I to jest ten pozytyw. Unibax będzie nakręcał koniunkturę na stadionach innych klubów Ekstraligi. Wyliczenia, ile punktów Unibax będzie musiał zdobyć, aby myśleć o awansie do pierwszej czwórki już przedstawiliśmy. Choć skład jest imponujący, to o awans do pierwszej czwórki będzie piekielnie trudno. Wygrane z drużyną Unibaksu będą punktowane w przyszłym sezonie potrójnie. Po pierwsze przyznane zostaną punkty meczowe, po drugie ewentualny bonus, ale po trzecie - najważniejsze - dojdzie szacunek kibiców, którzy chcą widzieć w sezonie 2014 Unibax poza pierwsza czwórką. I właśnie ta atmosfera, ta niechęć do toruńskiej ekipy (znając kibiców - nie tylko w przyszłym sezonie) to najwyższa i najpoważniejsza kara, jaką zapłacą toruńscy działacze za swoje nieodpowiedzialne postępowanie w meczu finałowym.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

[b]Damian Gapiński

[/b]

Źródło artykułu: