Drużyna z Łotwy przegrała w niedzielę z Lubelskim Węglem KMŻ 34:56. - Nie mogę być zadowolony z występu, bo zdobyłem tylko 8 punktów na siedem startów, to jest za mało. Walczyłem jak mogłem, jakieś punkty przywiozłem, szkoda mi tego, bo to ostatnie zawody. Przeszkodziłem sobie w statystykach, ale cóż taki jest ten sport, nie od ciebie wszystko zależy. Przyjechaliśmy tu na ostatni mecz i znowu dopadł nas pech, bo Wadim Tarasienko i Joonas Kylmaekorpi są kontuzjowani. Jechaliśmy jak tylko mogliśmy, swoimi siłami, utrzymaliśmy przewagę z pierwszego meczu - ocenia tamtą rywalizację Andrzej Lebiediew.
Czołowy zawodnik I ligi uważa, że Lokomotiv Daugavpils może mówić o udanym roku. - Sezon był ciężki dla naszej drużyny, mieliśmy dużo dziur w składzie. Myślę, że z naszymi problemami jakie mieliśmy w trakcie sezonu, szczególnie w drugiej części, to jest fajny wynik dla naszej drużyny i jestem zadowolony, że chłopaki zebrali się i zajęliśmy trzecie miejsce - uważa reprezentant łotewskiego zespołu, który w rundzie finałowej dopadł spory pech. Nikołaj Kokin nie mógł w kilku meczach skorzystać z kontuzjowanych Kjastasa Puodżuksa i Romana Povazhnyego.
Czy Lebiediew uważa, że Lokomotiv z nimi w składzie był w stanie rozstrzygnąć więcej meczów na swoją korzyść? - Na pewno mogliśmy zrobić lepszy wynik. W ostatnich meczach Romek Povazhny jechał lepiej niż na początku sezonu, szczególnie u nas na torze, bo na wyjazdach był dobrze dopasowany. Jechalibyśmy na równi z Gdańskiem i Grudziądzem i mogliśmy wygrać. Puodżuks był w bardzo wysokiej formie, przecież był do tej pory liderem naszej drużyny.
Spotkanie z Lubelskim Węglem KMŻ nie zakończyło dla 19-latka sezonu, przed nim jeszcze kilka imprez. - Mam jeszcze pięć zawodów w tym sezonie. Pojadę w memoriale Smoczyka, turnieju Chrobrego w Gnieźnie, potem mam finał w Bundeslidze, gdzie walczymy o złoty medal. A na koniec zostanie jeszcze turniej w Częstochowie.
Andrzej Lebiediew był bez wątpienia jedną z najbardziej wyróżniających się postaci w pierwszoligowych rozgrywkach. Po tak dobrym sezonie zapewne znajdą się chętni na jego usługi w polskiej Ekstralidze. Czy zobaczymy go w przyszłym roku w najlepszej lidze świata? Na razie reprezentant drużyny z Daugavpils mówi, że na konkrety trzeba będzie jeszcze poczekać. - [i]Nie mogę na razie powiedzieć za dużo na ten temat, mam kontrakt z Lokomotivem, nie tylko ode mnie zależy gdzie będę startował w przyszłym roku. Jeżeli klub mnie nie wypożyczy to zostanę w Daugavpils. Będziemy rozważać wszystkie propozycje. Jak jakaś drużyna z Ekstraligi mnie zechce, to będziemy rozmawiać. Na razie jeszcze nie jest ten czas na rozmowy. Jest termin, w którym będą szukać zawodników, wtedy powinno być wszystko jasne.
[/i]Od jakiegoś czasu na Łotwie pojawiają się nowi, uzdolnieni zawodnicy. Lebiediew jest jednym z nich. Czy w niedalekiej przyszłości można się spodziewać kolejnego talentu na miarę tego młodzieżowca? - U nas jest tak, że raz na jakiś czas ktoś wystrzeli. Najpierw był Puodżuks, potem był Bogdanow, teraz jestem ja, a później to kto wie. Może po moim juniorskim wieku zmieni mnie ktoś inny. Mamy chłopaków po 13-14 lat, którzy jeżdżą w szkółce i wygląda to całkiem dobrze. Każdy z nich może przyjść i dostanie szansę spróbowania się z motocyklem. Ale wygląda to tak, że młodzi dobrze zapowiadają się na utalentowanych żużlowców, a później gdzieś to wszystko zanika jak mają jakiś groźny upadek, zamyka się w głowie i nie otwierają w pełni gazu. U nas jest trochę inaczej niż w Polsce, że trzeba sobie samemu kupić motor i dopiero można zacząć jeździć, a do tego mają mało treningów - stwierdza Lebiediew.
Łotysz w tym roku bardzo udanie zaprezentował się w turnieju o Grand Prix swojego kraju, a także w cyklu o indywidualne mistrzostwo świata juniorów. Do ostatniego turnieju zachowywał szanse na jeden z medali. Czy jego brak jest dla niego porażką? - Popełniłem błędy w każdej rundzie. Nie chcę za dużo o tym mówić, Polacy jechali dobrze, ale ich zachowanie nie było do końca sportowe. W Terenzano Gomólski jechał w ostatnim biegu na czwartej pozycji, ja w tym momencie miałem medal, no ale Strzelec go przepuścił. To po prostu nie było sportowe, że Milik przepuszcza Dudka, a Strzelec Gomólskiego. Nie udało się w tym roku, ale mam jeszcze czas na medale.
Na koniec Lebiediew odniósł się do sytuacji jaka panuje w łotewskim żużlu. Reprezentacja tego kraju w tym roku osiągnęła swój największy sukces DPŚ i awansowała do barażu w Pradze. Jak będzie w kolejnym roku? - Bogdanow powolutku wraca do swojej formy, Puodżuks będzie gotów na następny sezon. Myślę, że nawiążemy walkę z każdą drużyną w Pucharze Świata, mamy na to siły.
[b]Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
[/b]