Damian Gapiński: Wielkie polowanie w Gelsenkirchen

Tomasz Gollob, Rune Holta, Janusz Kołodziej i Jason Crump – to tylko niektórzy z zawodników, którzy zdaniem prezesów ich klubów, mają uzgodnione warunki kontraktów na przyszły sezon. Czy w okresie transferowym będziemy mieli polskie El Dorado?

W tym artykule dowiesz się o:

Minęły już czasy, kiedy kluby wystawiając zawodników na listę transferową, dyktowały tak zwane ceny zaporowe, które miały na celu zatrzymanie danych zawodników w klubie. Dochodziło do paradoksalnych sytuacji, w których dobrze rokujący junior, wystawiany był na listę z ceną miliona złotych. Ceny dobrych zawodników krajowych liczone były w setkach tysięcy złotych. Po pewnym czasie zawodnicy poszli po rozum do głowy i zastrzegli sobie w kontraktach ceny, za jakie mogą być wystawieni po zakończeniu sezonu. Nie wyeliminowało to chorych sytuacji, w których prezesi prześcigali się w podbijaniu cen za danego zawodnika.

Po wejściu Polski do Unii Europejskiej i otwarciu rynku pracy dla zawodników z Unii, wyeliminowano również możliwość pobierania kwot transferowych przez kluby. Problem jednak pozostał. To zawodnicy dyktują warunki, a kwoty, które wcześniej trzeba było zapłacić klubowi macierzystemu, płacone są zawodnikom na tak zwane przygotowanie do sezonu. Praktycznie przed każdym sezonem słyszymy apele prezesów, zwłaszcza tych ze Speedway Ekstraligi, aby wszyscy poszli po rozum do głowy, a stawki proponowane zawodnikom, mieściły się w granicach rozsądku. Efekt mamy taki, że w przypadku zmiany barw klubowych przez zawodników, prezesi oskarżają się wzajemnie o proponowanie astronomicznych sum.

Nic nie wskazuje na to, aby przed sezonem 2009 sytuacja uległa drastycznej poprawie. Ambicje prezesów, wymagania stawiane przez sponsorów, zapewne zaowocują kilkoma hitami transferowymi. Oczywiście prezesi będą tłumaczyli, że to ich siła perswazji miała decydujący wpływ na podpisanie kontraktu, a nie proponowana kwota. Prawda jest jednak taka, że dla zawodników zagranicznych najważniejsze będą proponowane stawki. Mniejsze znaczenie będzie odgrywało "przywiązanie do klubu" czy "względy logistyczne", choć jak pokazuje przykład z zeszłego roku – mogą mieć one decydujące znaczenie.

Większość prezesów czeka na rozstrzygnięcia cyklu Grand Prix. Ma to znaczenie w świetle przepisu o ograniczeniu liczby startów uczestników Grand Prix w jednym zespole do dwóch. Będzie to również doskonała okazja do pierwszych rozmów transferowych z zawodnikami. Już w Gelsenkirchen może nastąpić pierwsze rozdanie przed rozpoczęciem rynku transferowego. Choć kilku zawodników zadeklarowało już, że ma uzgodnione warunki ze swoimi dotychczasowymi klubami, to są żużlowcy, którzy będą stanowili tak zwany łakomy kąsek.

El Dorado to potoczne tłumaczenie hiszpańskiego określenia "el hombre dorado" czyli "człowiek olśniony złotem". Do Gelsenkirchen wybiera się większość prezesów Ekstraligowych. O tym, który z zawodników otrzyma przydomek "el hombre dorado" dowiemy się tuż po rozpoczęciu okresu transferowego.

Źródło artykułu: