Opolanie w ubiegłą niedzielę przełamali serię meczów bez zwycięstw, pokonując KSM Krosno 50:40. Z wyniku i własnej postawy umiarkowanie zadowolony był Stanisław Burza, który wraz z bonusem zdobył 11 punktów. - Jeszcze nie wszystko funkcjonowało tak, jak powinno, ale wykonaliśmy kroczek do przodu - zaznaczał kapitan Kolejarza. - Atmosfera spokojna, mało osób na stadionie, jednak ci, którzy przyszli mogli czuć się zadowoleni. Na następny mecz przyjdzie pewnie już więcej fanów i będą oglądać dobry, normalny żużel. W ostatnich spotkaniach ciągle nam czegoś brakowało, a wyniki pozostawiały niesmak na trybunach.
- Jeden motocykl zaczął w miarę jechać, ale szkoda, że dopiero teraz, na koniec sezonu - dodaje "Stanley". - Przed rozgrywkami kupiłam dwa nowe silniki, z którymi nie potrafiłem sobie poradzić. To wprowadziło zamieszanie. Wiadomo, że gdybym trafił na początku z silnikami, to bym się bawił, a tak jazda nie sprawiała mi ostatnio przyjemności. Ciągle przerabiałem sprzęt, miksowałem, ale nie umiałem znaleźć optymalnych przełożeń. Wpływ miała też mała liczba startów. Nie było czasu, żeby sprawdzić silniki w warunkach meczowych i załapać, o co w nich chodzi. Nie wiem, czy ja się pogubiłem, czy nowe tłumiki na tyle skomplikowały sprawę, że ustawienia wykorzystywane rok czy dwa lata temu tym razem zupełnie nie pasowały. Było mnóstwo zmian, ale nie przynosiły one efektu. Czasami, gdy ma się starego szrota, który dobrze się spisuje, warto o niego dbać, głaskać i na nim bazować. Mam lekcję na przyszłość.
Stanisław Burza od kilku lat sam przygotowuje sobie motocykle. Jak przyznaje, recepta na sukces w tej dziedzinie nie istnieje. - Nie ma tunera, do którego można zawieźć silniki z pełną odpowiedzialnością, że zostaną one idealnie przygotowane - mówi. - Tunerów jest stosunkowo mało, sprzęt u nich robi cały świat, dlatego ktoś musi być lepszy, ktoś musi być gorszy. Silnik ma prostą budowę, lecz wiele szczegółów decyduje o jego pracy. Każdy zawodnik ma inną technikę jazdy, inne starty i dobiera przełożenia pod siebie. Dużą rolę odgrywa też doświadczenie.
Wychowanek Unii Tarnów należy do zawodników, którzy preferują przyczepny tor. Opolski owal, mimo dosypania kilkuset ton sjenitu, jest bardzo twardy. - Lubię, gdy mam się na torze o co "oprzeć" - podkreśla. - Nawierzchnia w Opolu to jednak taka płyta, że ciężko się o cokolwiek zazębić i o wyniku większości biegów decyduje start. Jak na niej jeździć, pokazał Marcin Rempała, który pięknie się napędzał i bawił z rywalami. Dla mnie ten tor nie jest niczym nowym, tylko nie umiałem się przełożyć. Często też pogoda płatała nam figla i utrudniała ściganie.
36-letni żużlowiec w poprzednim sezonie reprezentował barwy Wandy Kraków i był jej czołową postacią. Drugoligowe rozgrywki zakończył ze średnią 2,054 punktu na bieg, zajmując czwarte miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych jeźdźców. Ten rok jest dla niego zdecydowanie mniej udany. Tylko w jednym meczu zdobył powyżej 10 oczek, a jego średnia spadła do 1,589. - To jeden z moich najgorszych sezonów w życiu - uważa. - Chciałbym ruszyć wreszcie do przodu i spisywać się tak, jak w ubiegłych latach. Pozostaje mi odjechać ten sezon cało i zdrowo do końca i myśleć o następnym. Mam nadzieję, że ostatnie spotkania pojadę na swoim poziomie. Trzeba będzie w zimie ostro się przygotować i zainwestować w stare silniki, bo nowe tylko mi zamieszały w głowie.
W styczniu Stanisław Burza przeniósł się do Opola. Jego klub boryka się z poważnymi problemami finansowymi i stracił już szanse na awans do I ligi. - Wybrałem Kolejarza i nie mogę narzekać - wyjaśnia Burza. - Decyzja zapadła i nie ma sensu dyskutować, czy zrobiłem dobrze, czy źle. Wykonuję swoją pracę, choć nie jestem z niej do końca zadowolony. Myślałem, że będę punktował dużo lepiej. Najważniejsze, żeby zakończyć sezon zdrowo. W zimie skupię się na sprzęcie i wierzę, że powrócę do swojej normalnej formy.
Żużlowiec Kolejarza ma za sobą udaną przygodę z Anglią, gdzie przywdziewał plastrony m.in. Oxford Cheetahs i Coventry Bees. Nie wyklucza, że powróci na Wyspy. - Ten temat nie jest zamknięty - twierdzi. - To, co się dzieje w drugiej lidze i problemy z płatnościami praktycznie w każdym klubie powodują, że zastanawiam się nad powrotem do Anglii. Tamtejsi działacze dobrze mnie znają i co roku pojawiają się propozycje, bym rzucił polską ligę i skoncentrował się na Elite i Premier League. Póki co wolę jeździć na miejscu niż bujać się po świecie. Trudno narzekać na zarobki w Anglii. Być może z perspektywy jednego meczu są nieco słabsze, ale spotkań jest bardzo dużo i nie katuje się motorów na treningach. Gdybym jechał w dwóch angielskich ligach, spokojnie bym wyżył i jeszcze coś odłożył. Z dotrzymaniem terminów nigdy nie było kłopotów. Przychodził koniec tygodnia i otrzymywałem gotówkę bądź czek do zrealizowania. Nigdy nie spotkałem się z poślizgami.
Stanisław Burza uważa, że w związku z długimi przerwami w terminarzach dobrym wyjściem byłoby połączenie pierwszej i drugiej ligi. - Wiadomo, że będą drużyny bardzo mocne i słabe, ale na tę chwilę większość drugoligowców dysponuje silnymi składami. Poziom rozgrywek z roku na rok wzrasta, dlatego myślę, że trzeba w końcu te ligi połączyć - tłumaczy. - Niejednokrotnie powtarzałem, że niejeden zawodnik z najniższej klasy mógłby spróbować sił w ekstralidze. To tylko kwestia dobrego sprzętu i kontraktu, tak by mieć z czego zainwestować w silniki. Na razie większość z nas musi łatać dziury.
Poznan tez nie chce zuzla, predze kolejne 2 tory zaoraja niz ktos dojdzie. Czytaj całość