Zarówno Unibax Toruń, jak i Dospel Włókniarz Częstochowa zrealizowały już cel minimum na ten sezon. Obie ekipy bez większych problemów wywalczyły awans do fazy play-off i w sobotę zmierzą się w pierwszym spotkaniu o awans do finału rozgrywek. W fazie zasadniczej na torze w Toruniu lepsi okazali się gospodarze, którzy wygrali 50:40. Częstochowianie startowali wówczas bez Emila Sajfutdinowa. Punkt bonusowy powędrował jednak na konto Lwów, które wykorzystały nieobecność Chrisa Holdera i na swoim torze wygrały 54:36.
Dziesięć lat temu Włókniarz Częstochowa w decydującym spotkaniu o mistrzowskim tytule pokonał Apator Toruń. Wówczas prezesem Lwów był Marian Maślanka. Częstochowianie przez kilka następnych sezonów zaliczali się do ścisłej czołówki Ekstraligi. W 2008 roku zespół ten w cuglach wygrał fazę zasadniczą, lecz kontuzje pozbawiły biało-zielonych miejsca na podium.
Zdaniem Maślanki to właśnie czynniki losowe mogą zadecydować o tym, która z drużyn awansuje do finału Ekstraligi. - To są play-offy, a tu nie zawsze, niestety, wygrywa lepszy. Jeden upadek, kontuzja, defekt może spowodować, że drużyna traci szanse na awans. Tak było z nami w 2008 roku. Wygrywaliśmy wszystko jak chcieliśmy, byliśmy pewnym kandydatem do tytułu, a w rewanżowym meczu z Lesznem w drugim biegu upadli Sebastian Ułamek i Lee Richardson i wszystko się posypało. Drużyna była tak rozbita, że nie zdobyła nawet brązowego medalu. To są koszty tego systemu rozgrywek, bo nie ulega wątpliwości, że najsprawiedliwsza jest tradycyjna liga. Dzisiaj stawia się jednak na emocje, adrenalinę - przyznał w rozmowie z Gazetą Wyborczą Częstochowa były sternik częstochowskiego Włókniarza.
W konfrontacji klubów z Torunia i Częstochowy ciężko wskazać faworyta. Wiele zależeć będzie od zawodników drugiej linii. - Tu nie ma faworyta, szanse są równe. Myślę, że jeśli nie będzie tego, o czym mówiliśmy wcześniej, czyli upadków i defektów, to o wyniku zdecyduje dyspozycja dnia i jak to się mówi "głowa". Bardzo ważne będzie nastawienie mentalne i to, jak zespoły zniosą stres - bo przecież stawka jest wielka. Są zawodnicy - także w tych obu zespołach - którzy nie radzą sobie w takich sytuacjach, ale nazwisk nie wymienię. Bo przygotowanie zespołów, mobilizacja z obu stron będą na pewno perfekcyjne, nikt tu niczego nie zaniedba. Bardzo więc ciężko wytypować, kto pojedzie w finale - przyznał Maślanka.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Źródło: czestochowa.sport.pl