Przypomnijmy, iż organ pierwszej instancji - Komisja Orzekająca ENEA Ekstraligi, po spotkaniu 10. kolejki pomiędzy Fogo Unią Leszno a PGE Marmą Rzeszów nałożyła na oba kluby surowe kary. Fogo Unia Leszno otrzymała minus jeden punkt meczowy i 158 tysięcy złotych kary, a PGE Marma Rzeszów minus jeden punkt meczowy i 255 tysięcy kary. Trybunał Polskiego Związku Motorowego przywrócił obu klubom punkt meczowy, znacznie zmniejszając także kary finansowe. Unia ma zapłacić ostateczne 118 tysięcy złotych, z kolei PGE Marma - zaledwie 45 tysięcy.
SportoweFakty.pl: Chcielibyśmy prosić pana o komentarz na temat postępowania przed Trybunałem, przede wszystkim odnośnie samej procedury i podjętej decyzji.
Piotr Jóźwiak: Jako, że w swojej pracy naukowej zajmuję się odpowiedzialnością dyscyplinarną w sporcie, na prośbę Unii Leszno sporządziłem opinię prawną na temat zasadności wymierzenia kary w tym postępowaniu przez Komisję Orzekającą Ligi. Miałem także okazję być przed Trybunałem Polskiego Związku Motorowego i moim zdaniem decyzja zarówno organu pierwszej instancji, jak i drugiej instancji, jest decyzją zadziwiającą. Ja z tą decyzją nie mogę się zgodzić. W sytuacji, gdy organ dyscyplinarny przyjmuje i wykazuje, że Unia otrzymała informację, iż mecz był zagrożony i że skutecznie ją odczytała, mimo to wymierza się karę dyscyplinarną - i to w tak wysokiej kwocie. Moją poważną wątpliwość budzi w tym przypadku właśnie wysokość tej kary, wymierzonej w tym postępowaniu. Jeśli chodzi o drugą rzecz: przepisy dyscyplinarne są tak sformułowane, że jeśli coś jest zgodne z prawem, to nie można wymierzyć kary. Jak można więc przyjąć, że sędzia i komisarz pozwalają na rozegranie zawodów, a jednocześnie Unia ponosi za to odpowiedzialność? Ja z tą decyzją nie jestem w stanie się zgodzić i jej zaakceptować.
Rozumiemy, że klub od tej kary będzie się odwoływać?
- Tak, z tego co wiem Unia Leszno zamierza odwołać się do sądu powszechnego, natomiast ja osobiście też rozważam, czy nie zwrócić się do Rzecznika Praw Obywatelskich, gdyż uważam, że regulamin dyscyplinarny może zawierać przepisy, które mogą być sprzeczne z Konstytucją. Wymierzanie kar tak wysoce represyjnych powyżej stu tysięcy złotych na podstawie aktu, który nie ma charakteru ustawy, budzi moje wątpliwości natury konstytucyjnej. Zastanawiam się więc, czy nie wystosować wniosku do RPO o to, by on wystąpił do Trybunału Konstytucyjnego o uznanie niezgodności z Konstytucją niektórych rozwiązań. Ewentualnie w grę wchodzi złożenie skargi konstytucyjnej przez Unię Leszno. Nie wykluczam także zwrócenia się do Ministra Sportu, który co prawda nie ma możliwości kontrolowania samych decyzji dyscyplinarnych, natomiast ma możliwość zbadania zgodności z prawem na przykład regulaminów dyscyplinarnych poszczególnych polskich związków sportowych.
A jak ocenia pan sam przebieg procedury przed Trybunałem?
- Unia Leszno zaprezentowała swoje stanowisko. Trybunał sam bardzo dopytywał się przedstawicieli Ekstraligi, co oni rozumieją pod pojęciem "błąd w sztuce toru". Czy są jakieś akty wewnętrzne Polskiego Związku Motorowego, czy też Ekstraligi, które by wskazywały na to, czym jest ten błąd w sztuce toru? Tym pojęciem cały czas się posługujemy, ale tak naprawdę nie ma żadnych dokumentów, które by to konkretnie określały. Pod tym względem toczyła się dyskusja, a sędziowie w tej kwestii dopytywali. Decyzja zapadła taka, że tak naprawdę obniżono tylko karę w punkcie 2. do kwoty 50 tysięcy, no i odjęto ten jeden punkt karny. Myślę, że Trybunał, jeśli chodzi o odjęcie tych punktów, zachował się poprawnie, bo trudno, żeby o rywalizacji sportowej decydowały jakieś decyzje pozasportowe. W tym względzie trzeba pochwalić decyzję Trybunału, który w przypadku Unii Leszno i Marmy Rzeszów zdecydował się na przywrócenie tego punktu, natomiast jeśli chodzi o kwestię finansową, to w tym względzie nie jestem w stanie tej kary zaakceptować. Pewnie będzie wymagało to dalszej drogi odwoławczej. Trzeba mieć na uwadze fakt, iż sądy powszechne nie różnicują sportu i innych dziedzin życia, dlatego będzie to procedura długotrwała i nie skończy się ona w ciągu tygodnia, dwóch, tylko może zająć kilka miesięcy, a jeżeli w grę będzie wchodziła też skarga konstytucyjna, to pewnie potrwa to jeszcze dłużej. Jeśli dojdzie do rozpatrywania spawy przed Trybunałem Konstytucyjnym, to pojawi się wątpliwość co do zgodności wszystkich orzeczeń, jakie zapadły w sprawach dyscyplinarnych Ekstraligi. Droga przed nami jest długa, ale myślę, że spróbujemy ją podjąć.
Czy nie budzi pana wątpliwości fakt, że Trybunał, który nie ocenia ponownie faktów, tylko niejako rozpatruje przebieg całego postępowania pod kątem prawnym, praktycznie w całości obalił decyzję Komisji Orzekającej odnośnie PGE Marmy Rzeszów?
- Trudno mi ocenić tę sprawę, bo nie widziałem w przypadku Marmy Rzeszów ani orzeczenia, ani odwołania. Nie uczestniczyłem w tym postępowaniu, gdyż Unia Leszno występowała przed Trybunałem sama. Nie słyszeliśmy więc, co mówili przedstawiciele klubu z Rzeszowa. Moje wątpliwości budzi to, że okazuje się, że organ pierwszej instancji uznał, że winna całego zdarzenia jest bardziej Marma Rzeszów. W ostatecznym rozrachunku okazuje się jednak, że prawie trzykrotnie wyższą karę za zdarzenia, które były przyczyną wymierzenia tych kar dyscyplinarnych, po decyzji Trybunału poniosła Unia Leszno. Zapłaci ona około 120 tysięcy złotych, a Marma Rzeszów tylko 45 tysięcy złotych. Dzieje się to w sytuacji, gdy organ pierwszej instancji prawie dwukrotnie wyższą karę nałożył na Marmę Rzeszów. Trudno mi w tej chwili komentować decyzję Trybunału w tym względzie, bo nie wiem jakie względy zdecydowały o uchyleniu akurat tego deliktu dyscyplinarnego. Nie wiem też, czy organ pierwszej instancji przyjął poprawną kwalifikację, jeśli chodzi o Rzeszów, gdyż tam pojawiała się kwestia tego, że to pani prezes Półtorak miała namawiać zawodników do niestartowania w zawodach. Być może należało przyjąć jakąś inną kwalifikację dyscyplinarną. Być może organ wyższej instancji uznał, że kwalifikacja przyjęta przez organ pierwszej instancji była błędna i dlatego obniżył tę karę. Nie jestem jednak w stanie tego komentować, bo nie znam ani motywów Trybunału, ani argumentów, jakie podnosiła na swoją korzyść Marma Rzeszów.
Kiedy można spodziewać się dalszych działań z państwa strony?
- Gdy otrzymamy uzasadnienie od orzeczenia Trybunału Polskiego Związku Motorowego, to wtedy podejmiemy dość szybko kolejne kroki. Na pewno klub zamierza odwoływać się do sądu powszechnego. Być może, by nie narażać Unii Leszno na jakieś kolejne represje dyscyplinarne - bo część działaczy ma przeświadczenie, że kolejne działania mogą wiązać się dalszymi represjami - będzie to złożone w moim imieniu, albo w imieniu osób fizycznych, które mają prawo do tego, by zwrócić się do Rzecznika Praw Obywatelskich o podjęcie stosownych działań lub do Ministra o sprawowanie stosownej kontroli.
- Na zakończenie chciałbym też dodać, że z tym orzeczeniem nie mogę się zgodzić zarówno jako adwokat, który uważa, że czołowe argumenty podniesione przez Unię Leszno nie zostały uwzględnione; zarówno jako naukowiec, który odpowiedzialnością dyscyplinarną w sporcie zajmuje się od wielu lat, ale także jako kibic, który płaci za bilety i wydaje mu się zupełnie niezasadne wymierzanie tak wysokich kar w sytuacji, gdy pieniądze, zamiast pójść na szkolenie młodzieży, idą na kary dyscyplinarne.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!