Wkrótce usłyszycie o młodych żużlowcach z USA - rozmowa z Billy Hamillem, menadżerem reprezentacji USA

Billy Hamill jeszcze rok tego ścigał się dla USA w DPŚ. Teraz jako menedżer doprowadził ją do piątego miejsca. O DPŚ, szkoleniu młodzieży i polskiej lidze rozmawialiśmy z Billym w Pradze.

W tym artykule dowiesz się o:

Maciej Kmiecik: Rozmawiamy po barażu DPŚ, w którym reprezentacja USA była bliska sprawienia ogromnej sensacji, bo niespodziankę drugim miejscem na pewno zrobiła. Co czuje menedżer USA po takim turnieju?

Billy Hamill: Jestem niezwykle dumny z tych chłopaków. Brakuje słów, by opisać ambicje, którą włożyli w ten turniej. To drugie miejsce wywalczyliśmy ogromnym sercem. Pokazaliśmy, że mniejsze umiejętności można nadrobić ambicją. Dziękuję chłopakom za zaangażowanie i walkę. Cała nasza ekipa, każdy z mechaników i osób pomagających miał wkład w ten sukces.

Sensacja wisiała w powietrzu, bo po czterech kolejkach reprezentacja miała tyle samo punktów, co Australia...

- A pomyślałbyś, że na początku zawodów będziemy liderem?

Absolutnie nie...

- No właśnie. Chyba nikt się nie spodziewał tego, że będziemy prowadzić. Owszem, Greg Hancock mógł wygrać na inaugurację, ale to co później zrobił Ryan Fisher przeszło nasze wyobrażenia. Prowadziliśmy sensacyjnie, praktycznie do końca walcząc o pierwsze miejsce z Australią. Nikt na nas nie stawiał, ale my wierzyliśmy, że możemy pokusić się o niespodziankę. Przegraliśmy co prawda z Australią, której życzę wszystkiego najlepszego w finale. Jeśli zostaliby oni mistrzami świata, mielibyśmy satysfakcję, że ulegliśmy najlepszej ekipie (śmiech).

W czym tkwił wasz przepis na sukces? Macie jednego znakomitego żużlowca, Greg Hancocka, ale w barażu punktowali także inni zawodnicy...

- Atmosfera w naszym teamie jest niewiarygodna. Praktycznie tutaj wszyscy traktujemy się jak bracia. Pomagamy sobie wzajemnie. Wiemy, że jedziemy nie tylko dla siebie, ale dla całego naszego kraju. Jesteśmy dumni z faktu, że reprezentujemy Amerykę. Duch w zespole był ogromny.

Greg Hancock dokonał rzeczy niesamowitej zdobył 20 na 31 punktów całej waszej drużynie. Nie jest właśnie tak, że postawa „Herbiego” zaciemniła potencjał amerykańskiej reprezentacji?

- Greg jest wyjątkowym żużlowcem. On nie tylko zdobył dla nas te 20 punktów, ale był przede wszystkim dobrym duchem naszej ekipy. Jego jazda inspirowała pozostałych żużlowców do jeszcze lepszej postawy. Nigdy nie widziałem zawodnika, który tak kocha się ścigać na żużlu. Greg jest dumny z faktu, że reprezentuje Amerykę. Kiedy startuje dla reprezentacji jego zaangażowanie jest jeszcze większe, choć trudno tutaj dać z siebie jeszcze więcej niż Greg. A wracając do pytania, gdybyśmy mieli dwóch takich zawodników jak Greg, jechalibyśmy pewnie w finale. Przy trzech bylibyśmy najlepsi na świecie. Grega Hancocka mamy tylko jednego i trzeba cieszyć się, że inni zawodnicy też potrafią punktować. W przyszłości będzie jeszcze lepiej.

Greg Hancock wiecznie jeździć jednak nie będzie. Jaka jest zatem przyszłość amerykańskiego żużla?

- Przyszłość amerykańskiego speedwaya widzę w jasnych barwach. Pracujemy ciężko nad szkoleniem młodych chłopców. Trenujemy dzieci od siódmego roku życia. Myślę, że taki sukces, jak piąte miejsce naszej reprezentacji w DPŚ, na pewno pomoże w promocji żużla w USA.

Tym bardziej, że mówi się o ekspansji cyklu Grand Prix do USA już w przyszłym sezonie...

- Nadchodzi ekscytujący czas dla speedwaya w Ameryce. Pojawili się sponsorzy oraz osoby, które chcą, by żużel w USA się rozwijał. Bez ich pomocy nie byłoby nas w DPŚ. Nie mielibyśmy możliwości szkolić żużlowego narybku. Pojawienie się sponsorów, m.in. Monster Energy przy amerykańskim żużlu jest dla nas niepowtarzalną szansą. Mamy jeszcze Grega Hancocka i trzeba wykorzystać jego legendę, by młodzi zawodnicy mieli się na kim wzorować.

Kiedy możemy spodziewać się następców Billy'ego Hamilla i Grega Hancocka. To jest kwestia 2-3 lat, a może dłuższej perspektywy?

- Trudno określić to dokładnie, ale myślę, że jest to bliska perspektywa. Wkrótce usłyszycie o młodych żużlowcach z USA.

To są talenty na miarę Ciebie czy Grega Hancocka?

- Nie chcę składać takich deklaracji, ale pracujemy z utalentowanymi chłopcami. Trudno jednak powiedzieć, czy któryś z nich zostanie w przyszłości mistrzem świata i zrobi tak dużą karierę, jak Greg.

Startowałeś przez lata w Polsce. Śledzisz nadal na bieżąco rozgrywki polskiej Enea Ekstraligi?

- Owszem. Wiem, jakie kluby startują i kto prowadzi w tabeli, ale oczywiście nie jestem tak blisko, jak kiedyś. Sprawdzam wyniki głównie pod kątem występów Grega Hancocka. Czasami uda mi się pojawić gdzieś na meczu z Gregiem, ale niestety bywa to bardzo rzadko z uwagi na inne obowiązki.

Zmieniła się polska liga od czasu, gdy Ty w niej startowałeś?

- Trudno powiedzieć. Zawsze była to liga bardzo wymagająca i jedna najlepszych, a może nawet najlepsza na świecie. Kiedy startowałem też było trzeba naprawdę nieźle się sprężać, by punktować w Polsce. Teraz nadal jest ona wymagająca i nie wybacza błędów.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Billy Hamill jest dumny ze swoich podopiecznych i wierzy w przyszłość amerykańskiego żużla.
Billy Hamill jest dumny ze swoich podopiecznych i wierzy w przyszłość amerykańskiego żużla.
Źródło artykułu: