Pechowy upadek wychowanek Włókniarza Częstochowa miał miejsce podczas piętnastego wyścigu półfinałowych zawodów Srebrnego Kasku, które rozegrano na lubelskim torze. Turniej odbywał się w trudnych warunkach, których nie ułatwiał padający deszcz. Po upadku Rafała Malczewskiego sędzia zadecydował o przerwaniu zawodów. Junior Lwów po badaniach opuścił lubelski szpital, ale uraz okazał się na tyle bolesny, że Malczewskiego czekała przymusowa przerwa w startach. - Miałem poobijane biodro, bark i żebra oraz krwiaka na biodrze. Ale wszystko już jest okej i trzeba zacząć trenować - przyznał "Komar".
Malczewski robił wszystko, by wykurować się do półfinałowego turnieju Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów. 19-latek musiał jednak wycofać się z tych zawodów. Do startu w Pile zabrakło kilku dni, bowiem młody żużlowiec już w tym tygodniu wróci na tor. - Jeżeli pogoda pozwoli, to już we wtorek wsiądę na motor. To wszystko jest wliczone w ten sport, gdybym wiedział, że tak się stanie, to nie pojechałbym na zawody do Lublina. Myślę, że to pierwsza i ostatnia kontuzja w tym sezonie, tak wiec teraz trzeba trzymać gaz i jechać do przodu - powiedział junior częstochowskiego Dospel Włókniarza.