Głos zabrali pomysłodawca całego wydarzenia, Władysław Komarnicki i dyrektor Hospicjum Marek Lewandowski. Jako pierwszy wypowiedział się honorowy prezes Stali Gorzów. - Chcieliśmy się spotkać, żeby powiedzieć, jaka jest sytuacja w tym trudnym okresie, jaki jest w naszym kraju. Chciałbym w sposób serdeczny podziękować wszystkim ludziom dobrej woli, którzy mają tą wrażliwość i zasłużyli sobie na te podziękowania, bo w czasach kryzysu zebranie kwoty ćwierć miliona złotych jest niesamowite. Zacytuję jedną ze znanych dziennikarek w naszym kraju, która zadzwoniła do mnie drugi raz przez okres siedmiu lat. Powiedziała: "Panie prezesie, jak wy to robicie w tym Gorzowie, że my organizujemy centralne bale z udziałem wielkich biznesmenów i nie zbliżyliśmy się do tej sumy". Ja odpowiadam w sposób niezmienny. W Gorzowie są wspaniali przedsiębiorcy i potrafią we wspaniały sposób odpowiedzieć na nasz apel - mówił były włodarz gorzowskiego klubu.
Komarnicki cieszy się z faktu, że przy tym Balu trwają wciąż ci sami ludzie, którzy od lat wspierają całą inicjatywę. Podkreśla także, że organizacja takiego wydarzenia jest bardzo trudna. - Chcę podziękować panu Krzysztofowi Borkowskiemu, który jest od pierwszego balu z nami. Od dzisiaj zostawiam tę inicjatywę młodym ludziom, którzy mnie otaczają. Bardzo im dziękuję, gdyż przez siedem lat nie mieliśmy żadnej wpadki organizacyjnej, a proszę mi wierzyć, że trzeba się trochę napracować. Profesjonalizm polega na tym, że nawet jeśli są jakieś drobne uchybienia, uczestnicy nie powinni tego dostrzec - opowiadał.
26 stycznia licznik wpłat stanął na kwocie 250 tysięcy złotych. Taka suma nie trafi jednak na konto Hospicjum Św. Kamila. Wszystko związane jest z poniesionymi kosztami organizacji. - Po odjęciu kosztów organizacji balu wpłynie 191 232 zł. Koszty balu wynoszą więc około 60 tysięcy złotych. Wiadomo, że chcąc zaimponować licytującym trzeba od czasu do czasu w podzięce ściągnąć jakiś zespół - mówił były sternik "żółto-niebieskich". - Koszty organizacji to między innymi opłacenie cateringu z Komody i zespołu Zakopower - dodał specjalista ds. marketingu Arkadiusz Kuświk, nie ujawniając jednak szczegółów.
Władysław Komarnicki wyraził także głęboką nadzieję na kontynuowanie idei Balu Charytatywnego, o co nie powinniśmy się martwić. Nie wiadomo jednak, czy nie zmieni się forma tegoż przedsięwzięcia. Prezes Honorowy wciąż będzie jednak czuwał z ukrycia. - Ja zawsze będę przy nich, jak ten ojciec, który zagląda, czy dzieci idą właściwą drogą. Nawet, jak są dorosłe. Jednak jak mnie poproszą o pomoc to na pewno im nie odmówię - zakończył swoją wypowiedź 68-letni biznesmen, po czym przekazał czek na ręce dyrektora placówki.
Marek Lewandowski wtórował prezesowi Komarnickiemu. Jednocześnie wciąż nie może uwierzyć, że pomysłodawca chce usunąć się w cień. - Mam nadzieję, że spotkamy się na kawie, by zrobić sobie skromne podsumowanie, tym bardziej, że zaskakujesz mnie tym, że rezygnujesz z tych działań. Twój duch i ojcowskie błogosławieństwo dla tych wszystkich, którzy przy tej inicjatywie będą teraz pracować, pozostanie. Za to jestem ci wdzięczny - powiedział kierownik ośrodka.
Jak się jednak okazuje, jeszcze nie wszyscy przekazali pieniądze na rzecz Hospicjum. - Nie wpłynęło jeszcze 73 528 zł, ale najważniejsze jest to, że nikt nie powiedział, iż rezygnuje. My w ogóle nie robimy pośrednictwa, więc wszystko bezpośrednio wpływa na konto Hospicjum. Na razie przelane zostało 120 tysięcy złotych - wyjaśnił prezes Komarnicki. - Bałem się, że będzie gorszy wynik, ale jak patrzę na to, co osiągnęliśmy to jestem bardzo zadowolony - dodał na zakończenie.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!