Kulisy częstochowskiego protestu we Wrocławiu

Atlas Wrocław zdecydowanie przegrał w poniedziałkowe popołudnie przed własną publicznością z faworyzowanym Włókniarzem Częstochowa. Goście wygrali całkowicie zasłużenie, zresztą gdyby trener Marek Cieślak nie zdecydował się na wprowadzenie złotej rezerwy taktycznej w biegu czternastym, to wynik tego spotkania byłby wręcz kuriozalny. Można jednak powiedzieć, że ciekawiej niż na zawodach, było tuż po ich zakończeniu.

Jest godzina 18:45, przed chwilą zakończył się mecz Atlasu z Włókniarzem. Pod bramą parku maszyn stoi ponad dwudziestu dziennikarzy i fotoreporterów. Nie uzyskują oni zgody na wejście do parkingu przez 45 minut. Powód? Sędzia spotkania, Andrzej Terlecki nadzoruje badanie pojemności silnika Daniela Jeleniewskiego. Z jakiego względu silnik Jelenia został skontrolowany? Do oczekujących pod parkingiem dociera informacja, że pomysłodawcą tego badania jest Nicki Pedersen. Aktualny Mistrz Świata miał podobno nie dowierzać, jakoby po kiepskim początku zawodów, jadący na swym drugim motocyklu Jeleniewski, miał zgodnie z przepisami prowadzić przez cztery okrążenia przed Duńczykiem w biegu 10, by upaść tuż przed meta. Plotce o tym, jakoby na ten pomysł wpadł Pedersen, zaprzecza trener Włókniarza, Piotr Żyto: -Jest to nieprawda. Sam Nicki nie miał po zawodach czasu na rozmowę, gdyż spieszył się do busa i jak stwierdził, pilnie musiał opuścić stadion.

Jak się okazało, po niemal godzinnym sprawdzaniu, z silnikiem Jeleniewskiego wszystko było w jak najlepszym porządku i nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że jego maszyna miała 495 ccm pojemności.

Jak łatwo policzyć, częstochowianie w przypadku wygranej we Wrocławiu różnicą trzydziestu dwóch punktów, trafiliby w półfinale Ekstraligi 2008 na drużynę teoretycznie znacznie słabszą, czyli na ZKŻ Zielona Góra. Żużlowcy CKM-u zwyciężyli jednak tylko dwudziestoma ośmioma oczkami i w 1/2 finału spotkają się z aktualnym Mistrzem Polski – Unią Leszno. Działacze i kierownictwo klubu spod Jasnej Góry uznało, że warto jest wpłacić kaucję i poprosić arbitra o sprawdzenie pojemności w silniku Jeleniewskiego. Gdyby lublinianin rzeczywiście jeździł na nieregulaminowym motorze (pojemność powyżej 500 ccm), to wówczas po odjęciu jego punktów (4 pkt.), wynik meczu zostałby zweryfikowany i Lwy w półfinale trafiłyby na zielonogórzan.

Jak zaistniałą sytuację ocenia opiekun Włókniarza, Piotr Żyto? - Chcieliśmy odzyskać cztery punkty, zdecydowaliśmy się na sprawdzenie silnika Jeleniewskiego. Była w Polsce taka fama, że zawodnik ten jeździ na wyższej pojemności silnika, jak się okazało, jest to nieprawda - tłumaczy trener lidera tabeli.

Na temat całego zdarzenia wypowiedział się także główny zainteresowany, czyli Daniel Jeleniewski, który z dozą ironii skwitował to zajście: -Naprawdę bardzo się cieszę, że rozebrano mój silnik. W końcu skończyły się te spekulacje, że jeżdżę na sześćsetkach, czy nawet na siedemsetkach. Naprawdę super. Być może kierownictwo klubu wraz z prezesem Maślanką widziało mój upadek. Straciłem w związku z nim trochę pieniędzy, bo punktów przecież nie przywiozłem. Być może chcieli mi dołożyć.

Po zakończeniu procesu sprawdzania pojemności silnika Daniela Jeleniewskiego, podszedł do niego (jako jedynego z drużyny Atlasa) Nicki Pedersen, zawodnicy wymienili między sobą uśmiechy i chwilę porozmawiali.

Komentarze (0)