Każdy stara się dać z siebie wszystko - rozmowa z Kamilem Brzozowskim

Kamil Brzozowski nie zapisze z pewnością sezonu 2012 po stronie plusów w swojej karierze. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl "Brzózka" ocenia minione rozgrywki i mówi o planach na przyszłość.

Kamil Tecław: Co w okresie zimowym porabia Kamil Brzozowski?
Kamil Brzozowski: 

Zimą, jak każdy przygotowuje się do nowego sezonu. Założyłem już kolce do motoru crossowego. Mam trochę miejsca do tego typu treningu w moich okolicach. Spadł śnieg, więc jest fajna zabawa.

W minionym sezonie wystąpiłeś w siedmiu spotkaniach Wybrzeża Gdańsk i osiągnąłeś średnią biegopunktową na poziomie 0,545. Jak oceniłbyś sezon 2012 w swoim wykonaniu?

- Krótko mówiąc - ciekawie nie było. Za dużo w Polsce nie pojeździłem, ze względu na mój KSM. Mogłem startować tylko wtedy, kiedy Piotr Świderski był na zwolnieniu lekarskim. Włożyłem sporo pracy w to żeby było lepiej. Po dużej ilości treningów wyglądało to wszystko już zdecydowanie korzystniej, ale nie mogłem jeździć, bo drużyna nie mieściła się w minimalnym limicie KSM. Chciałem zobaczyć, jak to będzie wszystko wyglądało. Klub zachował się wobec mnie jednak fair, ponieważ po sparingach, które wyszły mi dobrze i kiedy był jeszcze świeży sprzęt, prezes powiedział, że nie może mi pomóc. Mogłem liczyć na zakup jednego silnika, bo budżet klubu na więcej po prostu nie pozwalał. Wiedziałem na czym stoję, ale gdyby klub był w stanie mi pomóc, na pewno spisywałbym się lepiej. Na jedno spotkanie udało mi się pożyczyć silnik i źle nie było.

Jak duża według ciebie jest przepaść między Ekstraligą a pierwsza ligą?

- W jakimś stopniu przepaść jest na pewno, ale bez względu na to czy to będzie Ekstraliga, pierwsza liga, czy druga zawsze trzeba mieć dobry sprzęt. Bez tego nawet w najniższej klasie rozgrywkowej lidze nie ma szans na dobre wyniki.

Co według ciebie zadecydowało o tym, że Lotos Wybrzeże Gdańsk opuścił grono ekstraligowców?

- Z pewnością słaba postawa polskich seniorów, ale przecież każdy z zawodników stara się jechać jak najlepiej. Nikt nie chce jeździć z tyłu, dlatego trzeba dawać z siebie wszystko. To jest jednak tylko sport i nie zawsze wychodzi. Jak wpadnie się w problemy z psychiką, to ciężko jest wyjść z takiego dołka i wtedy nawet odpowiedni sprzęt nic nie pomoże.

Skłaniasz się bardziej ku startom w Ekstralidze, czy wolałbyś regularnie jeździć i punktować w jednej z pierwszoligowych drużyn?

- Chciałbym w końcu normalnie przygotować się do sezonu i na odpowiednich warunkach podpisać kontrakt. Nie chcę znaleźć się w takiej sytuacji, kiedy dostanę silnik i wszyscy będą oczekiwać wyników, których bez odpowiedniego sprzętu i budżetu nie będzie. Same ambicje nie wystarczą i bez względu na to, czy będzie to Ekstraliga, czy pierwsza liga, zawsze będę starał się prezentować jak najlepiej. Jeżeli klub zagwarantuje mi odpowiednie warunki do osiągania dobrych wyników, mogę trenować od rana do wieczora żeby było dobrze.

Możliwe jest twoje pozostanie w Gdańsku?

- Jak najbardziej, ale nie wiem jaka jest tam obecnie koncepcja składu. Jeżeli działacze gdańskiego klubu będą chcieli kontynuować ze mną współpracę, byłbym zainteresowany.

Twój atrakcyjny KSM na poziomie 2,50 powoduje, że ofert z rożnych klubów jest dużo?

- Nie powiedziałbym. Dużo jest zawodników z takim samym KSM-em i tak naprawdę wszystko zależy od tego jak dany klub patrzy na zawodnika. Jednemu będzie odpowiadał ten zawodnik, a drugiemu inny.

Co powiedziałbyś na temat powrotu do Grudziądza? Jest to możliwe?

- Nie rozmawiałem z nikim na temat startów w Grudziądzu. Fakt, spędziłem tam parę fajnych sezonów i nie mam złych wspomnień z tego okresu czasu tym bardziej, że zawsze w trudnych sytuacjach mogłem się zgłosić o pomoc do prezesów klubu i pomagali mi na tyle ile mogli.

Jakie są twoje cele i plany na sezon 2013?

- Chcę znaleźć dobry klub i po udanym sezonie usiąść i powiedzieć, że w końcu ciężka praca przyniosła zamierzony efekt.

Jak oceniasz zmiany w nowym regulaminie?

- Nie wiem w sumie co o tym wszystkim sadzić, ale nowy przepis z karnymi kartkami to chyba jest bzdura. Każdy kto zaczyna jeździć wie, ze żużel jest sportem brutalnym i urazowym. Jeden zawodnik prezentuje ofensywny styl jazdy, a drugi startuje bardziej asekuracyjnie. Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że kibicom podoba się, jak zawodnicy walczą na łokcie i jadą w kontakcie. To na pewno zwiększa widowisko.

Źródło artykułu: