Tarnów miał pieniądze i parcie na sukces - rozmowa z Zenonem Plechem

Złoty medal DMP Azotów Tauronu Tarnów nie jest zaskoczeniem dla Zenona Plecha. Znakomity przed laty żużlowiec przyznaje, że przed sezonem postawiłby duże pieniądze na sukces tarnowian.

Rafał Mandes: Ile postawiłby pan przed sezonem u bukmacherów na mistrzowski tytuł dla Azotów Tauron Tarnów?

Zenon Plech: Duże pieniądze. Skład mieli tak dobry, że brak złota byłby dla nich dużym niefartem. Poza Gregiem Hancockiem i Januszem Kołodziejem mistrz świata juniorów Maciej Janowski oraz rewelacyjny Martin Vaculik i Leon Madsen, który chyba zaskoczył wszystkich. Mając taką ekipę, ich triumf nikogo dziwić i zaskakiwać nie może.

W Tarnowie mieli też Marka Cieślaka. W czym tkwi jego fenomen?

- Fenomen? To jest dobry trener, mam do niego szacunek, ale nie rozmawiajmy o trenerach, a o składach jakimi dysponują. Cieślak miał takich zawodników, że wielu innych na jego miejscu także sięgnęłoby po końcowy triumf.

Wielu ekspertów powtarza jednak, że czego się Marek Cieślak nie dotknie, to zamienia w złoto.

[color=#000000]- W Rzeszowie czy Pile złota nie zdobył. Zresztą nie ma się co rozwodzić na ten temat. Jeszcze raz powtarzam - w żużlu rozmawiajmy o składach, a nie trenerach.

Zenon Plech nie jest zaskoczony, że tarnowianie wywalczyli złoty medal DMP
Zenon Plech nie jest zaskoczony, że tarnowianie wywalczyli złoty medal DMP

[/color]

Jaskółki czekały na złoto siedem lat. Po ostatnim mistrzostwie w 2005 roku zaliczyli m.in. jednoroczną wizytę w I lidze. Teraz ta sytuacja się nie powtórzy?

- Wszystko zależy od finansów. W tym roku w Tarnowie były duże pieniądze, było parcie na sukces i w efekcie skończyło się to złotym medalem. Jeśli będziemy znać finanse klubu na przyszły sezon, to wtedy będzie można rozmawiać o konkretach. Jeśli budżet będzie podobny do tegorocznego, skład zostanie zachowany, a być może jeszcze wzmocniony, to tarnowian stać będzie na obronę tytułu. Słowo kluczowe to "pieniądze". Zresztą jak w każdej innej dyscyplinie sportu.

Jak pan w ogóle ocenia tegoroczną rywalizację?

- Szczerze to ciekawych spotkań za wiele nie było. W tej kwestii wystarczy jednak zmniejszyć skład Ekstraligi do sześciu klubów i wtedy będzie naprawdę interesująco. Warto też zrezygnować z zapisu w regulaminie umożliwiającego jazdę tylko jednego zawodnika z cyklu Grand Prix w zespole. KSM wystarczy, by wyrównać szanse drużyn. Tylko tyle i aż tyle.

Regulaminowych wpadek w zakończonym sezonie nie brakowało. Najgłośniejsza to ta ze spóźnieniem się na mecz Grega Hancocka i całego zamieszania, jakie potem miało miejsce.

- Regulamin musi być jasny, przejrzysty i co najważniejsze taki sam dla wszystkich lig. Nie może być tak, że dochodzi do barażu i pierwszoligowa drużyna z Grudziądza rywalizuje z ekipą z Wrocławia na zasadach obowiązujących w Ekstralidze. To jest największy problem.

Jest szansa, że to się kiedykolwiek zmieni i nie będzie corocznego narzekania na regulamin?

- Jest, ale panowie odpowiedzialni za decyzje muszą wreszcie dorosnąć. Mój pomysł jest z kolei taki, by regulamin nakazywał w 2. lidze występy tylko i wyłącznie Polakom. Tam powinni rywalizować nasi juniorzy, a nie zagraniczni drugorzędni zawodnicy. Dochodzi bowiem do sytuacji, że polscy juniorzy nie mają gdzie startować i jak przechodzą z juniora na seniora to stają się, jak to ja nazywam, wczesnymi emerytami.

Wróćmy do podsumowania sezonu. Komu przyznał by pan tytuł MVP?

[color=#000000]- Kandydatura może być tylko jedna - to oczywiście Nicki Pedersen. Znakomity w każdym meczu, nie przeszkadzał mu żaden tor. Jako jedyny ani razu nie przyjechał do mety jako czwarty. Miło się patrzyło na jego jazdę. To profesjonalista w każdym calu, daje z siebie wszystko bez względu na reprezentowane barwy.

Plech uważa, że najlepszym zawodnikiem tego sezonu w Ekstralidze był Nicki Pedersen
Plech uważa, że najlepszym zawodnikiem tego sezonu w Ekstralidze był Nicki Pedersen

[/color]

A jak podobał się panu cykl Grand Prix?

- W Ekstralidze potrzebne zmiany, w GP także. Dzikie karty dla Jarosława Hampela, Taia Woffindena i Darcyego Warda to strzał w dziesiątkę. Trzeba ten cykl odmłodzić, w końcu młodzi to przyszłość nie tylko w żużlu. Jestem spokojny, że w 2013 roku dzięki przyznanym dzikim kartom będzie bardzo ciekawie.

Dużo mówi się o jednej z eliminacji GP na Stadionie Narodowym w Warszawie. Oczywiście przy zamkniętym dachu...

- Ja słyszałem ostatnio, że duża mgła w Warszawie i co za tym idzie wiele odwołanych lotów to efekt tego, że ten dach na Narodowym wreszcie otworzyli i zaczął się proces odparowywania. A tak na poważnie to pomysł znakomity. To byłaby idealna reklama żużla w naszym kraju. Trzymam kciuki!

Na koniec kilka słów na temat Tomasza Golloba. Początkowo w GP nie szło mu najlepiej, ale ostatecznie do medalu zabrakło tylko sześciu punktów. To zapowiedź przyszłorocznego powrotu na szczyt?

- Bardzo bym chciał. Nic tak dobrze nie poprawia humoru, jak Polak w czołówce w rywalizacji z najlepszymi. Nie mówiąc już o trzech rodakach, a tylu przecież będziemy oglądać w przyszłym roku. Sam Gollob to za mało - takie są moje odczucia po tegorocznym Grand Prix.


Zabawmy się we wróżenie z fusów. W którym klubie w przyszłym sezonie jeździć będzie Gollob?

- Nie moje pieniądze, bym się bawił we wróżenie (śmiech). Gdziekolwiek Gollob nie będzie jeździć, musi być liderem zespołu. Inna opcja nie wchodzi rachubę.

Źródło artykułu: