Dziś w cyklu "Czy mnie jeszcze pamiętasz?" krótkie wspomnienie o wielkopolskiej Gwardii Krotoszyn.
Nieomal równolegle do ligowych rozgrywek szczebla centralnego ruszyły w Polsce, pod koniec lat 40-tych minionego wieku, także rozmaite rozgrywki regionalne, zwane często dla uproszczenia ligami okręgowymi. Startowały w nich nie tylko zespoły z większych ośrodków, ale także drużyny z małych często miejscowości. Głód i popularność wyścigów torowych, na których tle w kilka lat po wojnie Polacy najwyraźniej dostali pozytywnego bzika był bowiem bardzo duży. Co rusz organizowano więc różnego rodzaju zawody indywidualne, czy też zespołowe. W regionalnych zawodach ścigano się na maszynach przystosowanych, na torach często zaimprowizowanych, prostych z reguły bieżniach lekkoatletycznych, co najwyżej lekko przystosowanych do motocyklowych szaleństw. Z organizacją zawodów też różnie bywało, często dominowała zwykła prowizorka, ale entuzjazm pokrywał wszelkie dolegliwości.
Natężenie popularności wyścigów torowych nie było równomierne w skali kraju. Największą popularnością ten prowizoryczny z dzisiejszego punktu widzenia żużel zdobył w Wielkopolsce. Tam zespołów było najwięcej, stąd liga najbardziej rozbudowana i trwająca najdłużej. A jednym z ośrodków, który w kilkuletniej historii poznańskiej ligi okręgowej odegrał istotną rolę był Krotoszyn.
Naszym przewodnikiem po historii krotoszyńskiego żużla uczynimy pana Józefa Jaśkowiaka, jednego z krotoszyńskich nestorów, który wprawdzie sam się nie ścigał na motocyklach, ale w tamtych czasach z zapałem uprawiał inne dyscypliny, a potem przez lata z pasją gromadził informacje o historii sportu w swoim mieście. Co ma nam do powiedzenia? - Zacznijmy od tego, że w Krotoszynie już od 1929 roku istniał klub Astra. Po wojnie organizowano tutaj imprezy motocyklowe, między innymi w latach 1946-1947 bardzo udane rajdy, w których brał udział między innymi sam słynny Alfred Smoczyk. To były więc dobre lata dla sportu motocyklowego w Krotoszynie. Ale klub Astra nie podobał się nowej władzy, bo przecież wywodził się z okresu tzw. sanacyjnego znienawidzonego przez komunistów. Toteż Astrę pochowano, a w jej miejsce pojawiła się Gwardia. I to właśnie zespół pod tą nazwą przez kilka lat występował w żużlowej lidze okręgowej, jeżdżąc na maszynach przystosowanych. Pamiętam, że nasi zawodnicy korzystali między innymi z motocykli marki Ariel. Zawody odbywały się na bieżni lekkoatletycznej stadionu przy Fabrycznej, która miała czarną nawierzchnię. Okolono ją bandą. Chętnie przyjeżdżali do nas zawodnicy z niedalekiego Leszna, czy Śremu.
W tym miejscu przerwijmy na moment opowieść pana Józefa, aby wtrącić, że bynajmniej nie tylko z tych dwóch miejscowości. Z zachowanych archiwalnych tabel ligi poznańskiej z pierwszej połowy lat 50-tych wynika, że rywalami krotoszynian były także drużyny między innymi z Piły, Gorzowa, Poznania, Zielonej Góry, Ostrowa, Skalmierzyc. W 1949 roku Gwardia Krotoszyn zajęła w lidze nawet pierwsze miejsce, wyprzedając rezerwy Stali Ostrów. Pod koniec września następnego roku na torze w Krotoszynie odbył się natomiast mecz o mistrzostwo II ligi pomiędzy Włókniarzem Częstochowa i Włókniarzem Łódź, oraz towarzyski trójmecz, w którym do tych dwóch rywali dołączył zespół gospodarzy. I Gwardia Krotoszyn wygrała te zawody!
Poziom miejscowych zawodników musiał być więc wówczas stosunkowo wysoki. Speedway w Krotoszynie nie przetrwał jednak próby czasu, w tym wypadku profesjonalizacji ligi i przede wszystkim definitywnego przejścia na typowe motocykle żużlowe, co wymagało znacznie większych nakładów finansowych na działalność sekcji. Pozostały zatem tylko urywki wspomnień. Oddajmy zatem jeszcze raz głos panu Józefowi Jaśkowiakowi, którego poprosiłem aby wymienił najlepszych jego zdaniem zawodników w krótkiej historii speedwaya w Krotoszynie: Zdecydowanie najlepszym był według mnie Kaziu Kurek. Ale było też kilku innych naprawdę dobrych, jak chociażby Zygmunt Garyantosiewicz, Zygmunt Nowacki, czy też Kazimierz Olejnik. To była naprawdę fajna ekipa.
No i jesteśmy w domu… Kurek i Garyantosiewicz w 1951 roku trafili do składu Gwardii Bydgoszcz, z którą już w pierwszym sezonie startów zdobyli wicemistrzostwo Polski, ten sam sukces powtórzyli dwa lata później, Kurek w barwach bydgoskiego klubu doczekał się w roku 1955 Drużynowego Mistrzostwa Polski. Był klubowym kolegą tak znanych zawodników jak Mieczysław Połukard, Zbigniew Raniszewski, Jan Malinowski, Bolesław Bonin, czy też bracia Norbert i Rajmund Światałowie!
Potem widzieliśmy go w składach innych drużyn, z którymi wielkich osiągnięć już nie zanotował, pozostając wszakże solidnym ligowym zawodnikiem: Ostrovii Ostrów Wielkopolski, pilskiej Polonii, Zgrzeblarek Zielona Góra, wreszcie opolskiego Kolejarza. Zakończył swoją czynną przygodę ze sportem żużlowym dopiero w połowie lat 60-tych. Jakże były to już jednak inne czasy niż te, w którym na krotoszyńskim owalu zapaleńcy kręcili pierwsze, nieporadne kółka na swoich przystosowanych "rumakach"?
Robert Noga