Jarosław Handke: Jaka była pana pierwsza reakcja na decyzję Trybunału PZM?
Dariusz Cieślak:A jaka jest właściwie ta decyzja? Żadnego oficjalnego pisma ani z Zarządu Głównego PZM, ani z żadnej innej instytucji jemu podległej nie otrzymaliśmy. Tak naprawdę na dzień dzisiejszy opieramy się tylko i wyłącznie na doniesieniach prasowych.
Z prawnego punktu widzenia trudno zrozumieć decyzję Trybunału, gdyż zmiana wykładni nie powinna działać wstecz, szkodząc podmiotowi, którym jest w tym przypadku Kolejarz Rawicz. Przypuszczam, że planujecie w klubie odwołanie?
- Na dzień dzisiejszy odwołanie powinna złożyć Główna Komisja Sportu Żużlowego, bo to wspomniana komisja ponoć przegrała sprawę w Trybunale. My jako klub na ten moment nie mamy się od czego odwoływać. Jak zapewne wszyscy zauważyli, nikt z naszego klubu praktycznie nie wypowiadał się w sprawie walkoweru w meczu Rawicz-Piła. Pomimo faktu, że wszyscy i o wszystko oskarżają nasz klub, nie reagowaliśmy. Jeżeli jednak doniesienia prasowe potwierdzą się, to na pewno nie pozostaniemy obojętni. Mam już dość faktu, że wszyscy oczerniają Kolejarza Rawicz. Wspólnie z kolegami z Zarządu i trenerem Piotrem Żyto nie pozwolimy na to. To przekroczyło już wszystkie możliwe granice. O swój honor i godność będziemy walczyć. Wszystkimi środkami jakimi tylko będziemy mogli.
Czy brane jest pod uwagę rozegranie meczu w Rawiczu, gdy jednocześnie byłby w toku proces odwołania od decyzji Trybunału?
- Dla nas mecz pomiędzy drużynami z Rawicza i Piły odbył się ponad 3 miesiące temu. Sędzia podjął taką, a nie inna decyzję i należy to uszanować. GKSŻ w jednym z komunikatów podtrzymała tą decyzję i mecz zweryfikowała jako walkower. Tak więc o czym my w ogóle rozmawiamy? O powtórzeniu meczu? Przecież to jest jakaś niedorzeczność. My jako klub do meczu z Piłą byliśmy przygotowani. Wszyscy nasi zawodnicy byli w parkingu. Wszyscy mieli prawidłowe dokumenty upoważniające do udziału w spotkaniu. Na miejscu były służby medyczne i porządkowe. Panie w kasach sprzedawały bilety i programy. Skoro wszystko z naszej strony było w porządku to niby dlaczego mecz ma być powtórzony? Bo ktoś ma taki kaprys? Bo ktoś tak sobie to wymyślił? Po moim trupie!
Jeżeli chodzi o koszty organizacji niedoszłego do skutku meczu z Victorią, to po ewentualnym oddaniu 50 tysięcy pilanom, klub raczej nie odzyska straconych środków.
- W każdej chwili Kolejarz Rawicz może oddać 50 tysięcy złotych wpłaconych za walkower na nasze konto przez Victorię Piła. Najpierw jednak "ktoś" musi nam oddać pieniądze, które wydaliśmy na organizację meczu inaugurującego sezon ligowy w Rawiczu. To wszystko, co mam w tej sprawie do powiedzenia.
Przez ostatnie kilka miesięcy średnio co kilkanaście dni słyszy się o mniejszych lub większych dziwnych decyzjach, a nawet skandalach w polskim żużlu. Zdaniem wielu kibiców ten sport w naszym kraju staje się wewnętrzną zabawą działaczy. Podziela pan tę opinię?
- Już dawno wspomniałem o tym, że w polskim żużlu dzieje się co raz gorzej. I nie miejmy w tym momencie pretensji tylko i wyłącznie do GKSŻ czy PZM. Prezesi i działacze klubów wszystko próbują ustalać pod swoim kątem. Nikt nie zwraca uwagi na dobro ogółu. Dla większości liczy się tylko "ja, ja i ja". W ostatnim czasie najmodniejszym tematem jest regulamin finansowy w ekstralidze. A ja się pytam kto przyzwyczaił zawodników do tak ogromnych zarobków? Gdyby parę lat temu kilku prezesów zastanowiłoby się jakie kwoty wpisuje do kontraktu to na dzień dzisiejszy nie byłoby żadnej dyskusji na temat finansów! Przecież każdy z nas przyjąłby ofertę pracy za o wiele większe pieniądze niż się spodziewaliśmy. Nie miejmy więc teraz pretensji do zawodników, że chcą walczyć o swoje zarobki. Przyszłościowo to trzeba było myśleć kilka lat temu, a nie z dnia na dzień. Zresztą ten problem nie dotyczy tylko ekstraligi. W I i II lidze wcale nie jest lepiej, a może i nawet gorzej. Wspomina się o wspólnych rozmowach na temat wysokości kontraktów i o limitach finansowych. Bądźmy poważni. Tego po prostu nikt nie przestrzega. Jeden drugiego próbuje na każdym kroku przechytrzyć i oszukać. Moim zdaniem to mądrym trzeba być w momencie podpisywania kontraktów, a nie po zakończeniu sezonu kiedy ma się długi wobec zawodników. Głowę sobie daję ściąć, że większość klubów, która miała problemy z procesem licencyjnym po sezonie 2011, będzie miała je także i w tym roku!
W fazie play-off, niezależnie od tego, z kim pojedzie Kolejarz, widzi pan szansę na utarcie nosa faworytom? Na pewno bolączką mogą być wyjazdy, gdzie kolejarze nie radzą sobie dobrze w tym roku.
- Na dzień dzisiejszy przygotowujemy się do dwumeczu z zespołem z Rybnika i tylko z tą ekipą pojedziemy w ćwierćfinałach play off. O tym z jakim skutkiem przekonamy się już niedługo.
Czy w tej chwili brany pod uwagę jest wariant z zakontraktowaniem nowego zawodnika? Wzmocnienie przed fazą play-off byłoby przydatne. Czy uważa pan jednak, że cały obecny skład przełamie się (nie będzie huśtawek zdobyczy zawodników) w najbliższych meczach?
- Skłamałbym gdybym wspomniał, że jakieś nazwiska nie przewijały się w naszych głowach. Rynek "wolnych" zawodników jest jednak na dzień dzisiejszy bardzo ubogi. Do pierwszego meczu w rundzie play off mamy jednak jeszcze kilka dni. Zobaczymy co przez ten czas może się wydarzyć.
Za kilka tygodni odbędzie się coroczny Puchar Burmistrza. Czy znane są już jakieś detale?
- Turniej odbędzie się niemal na sto procent w połowie września. O zawodnikach jeszcze nie myśleliśmy. Mogę jednak zapewnić, że postaramy się o jak najatrakcyjniejszą obsadę i oprawę wspomnianych zawodów.
Od dwóch miesięcy nie startuje Marcel Kajzer. Czy zawodnik ten zgłosił się w ostatnim czasie do klubu bądź klub do niego w sprawie ewentualnych startów w Kolejarzu?
- Temat kolegi Marcela Kajzera w Rawiczu jest zamknięty i naprawdę nie chcę już do tego więcej wracać.
Problemem Kolejarza, ale także wielu innych ośrodków żużlowych w Polsce jest coraz niższa frekwencja na trybunach. Przykładowo w Toruniu na meczu z Betardem Spartą było mniej niż 5 tysięcy widzów, w Lesznie średnio na mecze przychodzi tylko 3-4 tysiące więcej. Czy kilka lat temu spodziewał się pan takiego rozwoju zdarzeń? Czy widzi pan jakąś receptę na ponowne przyciągnięcie tłumów na polskie stadiony?
- Potrzebujemy spokoju i normalności w dyscyplinie, którą wszyscy kochamy. Nic więcej ten sport w Polsce nie potrzebuje.