Jest to bardzo ciężki, wymagający tor - wypowiedzi po półfinale Srebrnego Kasku w Łodzi

Kamil Pulczyński wygrał łódzki półfinał Srebrnego Kasku, a tuż za jego plecami uplasowali się Tobiasz Musielak i Bartosz Zmarzlik. Poniżej prezentujemy wypowiedzi uczestników łódzkich zawodów.

Tobiasz Musielak (Unia Leszno): Było bardzo ciężko. Tor był bardzo wymagający, troszkę fal na łukach. Myślę, że mój wynik był dobry. Awans jest, także pozostaje teraz skupić się tylko na finale. Byli tu zawodnicy znani i bardzo dobrze jeżdżący, także nie było tutaj nikogo słabego. Fajnie, że udało się awansować z takimi punktami jak dzisiaj. Bardzo się z tego cieszę.

Bartosz Zmarzlik (Stal Gorzów): Zawody były dobre. Plan został wykonany, awansowałem do finału z trzeciego miejsca. Zepsułem trochę te biegi, w których przyjechał na drugim miejscu. Starty wygrywałem, a potem popełniałem błąd na pierwszym łuku. Niektóre pola startowe były trochę bardziej skuteczne, bo kto miał trzecie lub czwarte, ten praktycznie bieg wygrywał. Podsumowując, zawody były bardzo fajne.

Oskar Fajfer (Lechma Start Gniezno): Można powiedzieć, że poszło po mojej myśli. Ciągle mam problem z barkiem, cały czas mnie boli. Po drugim biegu tak mnie zaczął boleć, że wahałem się nad tym, czy dalej jechać. Jechałem tak, żeby dojechać. Ale dałem radę. Łódzki to zaliczam do tych trudniejszych. Ale dzisiaj nie było takiej tragedii. Jak ostatnio byłem tu na młodzieżówce, to były straszne dziury. Teraz widać, że się poprawia.

Adrian Cyfer (Stal Gorzów): Nie do końca jestem zadowolony z tych zawodów, bo mogłem pojechać lepiej w trzech pierwszych biegach. Ale nic nie zrobię. Podczas zawodów były trzy upadki, z czego dwa na prostej. Wynika to może z błędów zawodników, bo żadnych zastrzeżeń do toru nie mam. Był dobrze przygotowany do zawodów.

Krystian Pieszczek (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Zawody były dla mnie niefartowne, tak jak w zeszłym roku. Dwa wykluczenie, z czego jedno było z mojej winy, a w drugim przypadku nie zgodziłbym się z sędzią. Tobiasz Musielak zajechał mi drogę na prostej, zahaczyłem o jego przednie koło i tak uderzyłem w płot. Słabe zawody, nie jestem z nich zadowolony.

Marcel Szymko (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Całkowita tragedia. Nie umiem tu jeździć, nie lubię tu jeździć i chyba nigdy nie nauczę się tutaj jeździć. Jest to bardzo ciężki, wymagający tor. Trzeba mieć dobry sprzęt, być dobrze spasowanym.  Nie czytałem tej drugiej listy startowej, ale podejrzewam, że tutaj było więcej dobrych zawodników. Ale to nie jest wytłumaczenie. Trzeba z każdym wygrywać.

Wojciech Lisiecki (Lechma Start Gniezno): Porażka. Celowaliśmy w finał, ale nie udało się. Nie lubię za bardzo ścigać się na tym owalu, ale na każdym torze trzeba jechać. Pierwszy bieg ze startu wygrałem, ale po kółku przeszedł mi Bartek Zmarzlik i tak zaczęły się zmiany. Niepotrzebnie po tym pierwszym biegu namieszałem sobie w głowie z ustawieniami. Na ostatni bieg wszystko pozmieniałem i już było trochę lepiej. Start wygrałem, ale jechałem za wąsko. Tor już się trochę rozsypał i nie rady jechać szerzej. Trzeba jechać dalej i walczyć do końca.

Źródło artykułu: