Michał Gałęzewski: Dlaczego wybrałeś właśnie żużel? Speedway nie jest przecież popularny w twoim kraju...
Neil Pettit: Pamiętam, że od dzieciństwa oglądałem mecze żużlowe. Ten sport mnie od zawsze pociągał, a gdy dorosłem, zdecydowałem się spróbować swoich sił. Jak wsiadłem na motocykl, to pochłonęło mnie to do reszty. Swoją jazdą chce dążyć do tego, aby żużel w Republice Południowej Afryki szedł w dobrym kierunku.
Dla polskich kibiców jesteś jak na razie anonimowym zawodnikiem. Co chciałbyś o sobie powiedzieć?
- Od kiedy pamiętam, moją uwagę zawsze skupiało wszystko co było związane z motocyklami. Moim idolem jest Greg Hancock, a żużel uprawiam od czternastego roku życia. Aktualnie mam dziewiętnaście lat i większość czasu spędzam na treningach z młodymi zawodnikami z mojego kraju. Chcemy się rozwijać.
Twoja ojczyzna jest dla europejczyków jednym z najbardziej egzotycznych miejsc na świecie, gdzie uprawia się żużel. Jak byś ocenił poziom tej dyscypliny sportu w RPA?
- Żużel kiedyś był jednym z najpopularniejszych sportów w RPA. Poziom na zawodach w moim kraju nie jest obecnie tak wysoki, jak w Europie. Sądzę jednak, że i tak jest dużo lepiej niż kilka lat temu. Obecnie mamy około piętnastu zawodników, którzy trenują na torze w Johannesburgu. Niestety nie mamy torów typowo żużlowych, na których są rozgrywane tylko i wyłącznie zawody w tej dyscyplinie. Staramy się więc jeździć wszędzie tam, gdzie są tory z luźną nawierzchnią, aby doskonalić nasze umiejętności. Takie obiekty znajdują się w kilku miastach, takich jak Johannesburg, Klerksdorp, Port Elizabeth, George, Rustenburg, Newcastle i Bloemfontien. W praktycznie każdym miesiącu mamy jakieś zawody na naszym torze, bywają też miesiące, w których jeździmy w innych miastach.
Jak wygląda szkolenie młodych zawodników w RPA?
- Niestety nie mamy trenerów, którzy mogliby nas szkolić. Wygląda to tak, że my jako lepsi zawodnicy z klubu, staramy się nauczyć resztę, aby osiągnęli nasz poziom. Sami również trenujemy, aby poprawiać swoje umiejętności.
Przeważają u was młodzi zawodnicy?
- Głównie tak. Większość z nas to młodzi chłopacy. W RPA jest też trzech starszych zawodników, którzy występują w naszych zawodach drużynowych.
W jakich miesiącach odbywają się u was zawody?
- Generalnie zawody w RPA odbywają się przez cały rok. Dziewięć lat temu przyjeżdżało do nas kilku żużlowców z Węgier, którzy jeździli na trzytygodniowym tournee. Obecnie nie odwiedzają nas żadni zawodnicy z Europy, gdyż musieliby udać się do nas z własnym sprzętem. Brak sponsorów jest również powodem, przez który nie jeżdżą do nas zawodnicy z Europy.
Masz jakieś informacje odnośnie żużla w innych krajach afrykańskich?
- Wiem, że kiedyś coś próbowano zrobić w Zimbabwe. Myślę jednak, że nic się tam już nie dzieje. Jesteśmy sami.
Wierzysz w to, że żużel w waszym kraju będzie się rozwijał?
- Tak, wierzę w to. Według mnie żużel w Republice Południowej Afryki ma szansę się rozwinąć i być przynajmniej na takim poziomie, jaki był wiele lat temu.
Waszemu ściganiu towarzyszy jakieś zainteresowanie ze strony kibiców i mediów?
- Nasze zmagania ogląda niewielka publiczność. Zazwyczaj jest to około 250-300 osób na zawodach. Nasz sport ma jeszcze mały zasięg, dlatego meczów nie ma w telewizji. Jeśli chodzi o media, to fotografowie oraz reporterzy gazet i czasami różnych magazynów piszą o nas w lokalnej prasie.
Dlaczego żużlowcy z RPA nie ścigają się w rozgrywkach międzynarodowych? Uważasz, że mielibyście szansę jak moglibyście rywalizować z żużlowcami z Europy?
- Mamy kilku zawodników, którzy w mojej ocenie mogliby sobie poradzić na arenie międzynarodowej. Jeśli chodzi o mnie, to byłem w Anglii. Niestety niefortunnie upadłem i złamałem obojczyk. Po tej kontuzji wróciłem do swojego kraju.
Czy według ciebie ktoś kto chce się rozwijać może jeździć tylko w RPA, czy jednak wyjazd do Anglii jest konieczny?
- W mojej ocenie Anglia to duży krok w przód w porównaniu do RPA. U nas niestety zawody stoją na o wiele niższym poziomie, niż ma to miejsce w Europie. Nie mamy też żadnych sponsorów i nikt nam tu nie pomaga. To bardziej jest dla nas jak hobby, nie jak profesjonalne ściganie. Nie mamy żadnego sprzętu klubowego. Wszystkie motocykle i części zamienne są prywatne. Żeby móc żyć z uprawiania żużla, zawodnik z Republiki Południowej Afryki musi udać się do Europy.
Planujesz więc wrócić do Europy?
- Zdecydowania tak. Chcę spróbować swoich sił. Jak by mi tam się powiodło, mógłbym pokazać że żużel w RPA istnieje.
W tym sezonie Indywidualne Mistrzostwa Świata Juniorów przenoszą się do argentyńskiego miasta Bahia Blanca. Myślisz że byłaby szansa na organizację podobnych zawodów w twoim kraju?
- Uważam, że gdyby była u nas organizacja żużla na odpowiednim poziomie, tego typu zawody byłyby dla nas ogromną szansą.
z Polskim klubem ale nie wystąpił w żadnym oficjalnym meczu.
Nazywał się Karl Lechky był to rok 1997 a klub ŻKS Krosno.