Huszcza dla SportoweFakty.pl: Robię to, co lubię

Postaci Andrzeja Huszczy nie trzeba z pewnością dłużej przedstawiać szerszemu gronu kibiców. 51-latek, to wciąż dla wielu fanów opoka i niedościgniony wzór sportowca. "Tomek" w grudniu minionego roku na skutek kontuzji postanowił zakończyć swoją bogatą karierę. Obecnie Huszcza sprawuje pieczę nad żużlową szkółką w Zielonej Górze.

51-latek jest zadowolony ze swojej funkcji i jak sam twierdzi, spełnił się w nowej roli. - Pracuję w klubie i jestem trenerem odpowiedzialnym za młodzież. Cały czas mam praktycznie zajęty i robię to, co lubię. Sprawia mi to ogromną przyjemność, więc jest w porządku. Z jazdy na żużlu również czerpałem satysfakcję i przyjemność. Jestem ogólnie zadowolony ze swojej pracy w klubie. Nie wiem, ile ona jeszcze potrwa, być może tyle samo, co moja kariera? (śmiech) Zobaczymy, jakoś to będzie - mówi w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl wielokrotny medalista Indywidualnych Mistrzostw Polski.

Mimo zakończenia kariery, 51-latek nie zawiesił żużlowego kevlaru na "kołek". Czasami, gdy pozwala zdrowie, Huszcza podczas treningów z młodymi adeptami z Zielonej Góry siada na żużlowego "rumaka" i stara się przekazywać swoim podopiecznym cenne uwagi. Przysłowiowego wilka nie ciągnie, jednak do lasu. - Nawet nie chcę próbować, bo nie wiadomo, jakby się to skończyło. Mogło by być coś nie tak. Sam postanowiłem zakończyć karierę, może dość nieoczekiwanie. Nawet sam nie oczekiwałem, że tak zrobię. Przyszedł jednak taki moment, gdy powiedziałem "koniec". Czasami jeżdżę z młodymi zawodnikami po dwóch i gdy widzę, że ktoś jedzie za wolno staram się mu pokazywać, żeby troszeczkę przyspieszył - mówi.

W ostatniej rundzie Ligi Juniorów rozgrywanej w Częstochowie, zawodnicy spod znaki Myszki Miki zajęli czwarte miejsce, czym pogrzebali swoje szanse na miejsce na podium w klasyfikacji generalnej. Sam Andrzej Huszcza, który bacznie oglądał poczynania swoich podopiecznych z wysokości parkingu, był bardzo zniesmaczony i odczuwał spory niedosyt. - Mogło być lepiej. Powiem szczerze, że liczyłem, że zajmiemy w tych zawodach trzecie miejsce, dzięki czemu uplasowalibyśmy się na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej. Niestety czwarta lokata popsuła nam wszystko. Szkoda, uciekło nam trochę punktów. Ogólnie były to fajne zawody. Wydaje mi się, że wygrali faworyci. Rzeszowianie bardzo ładnie pojechali we wtorek w Toruniu i tutaj było podobnie - mówi legenda zielonogórskiego żużla.

Źródło artykułu: