Równego raczej nie będzie już w polskiej lidze - rozmowa z Kiryłem Cukanowem

Kirył Cukanow zaprezentował się bardzo dobrze podczas niedzielnego treningu punktowanego rozegranego w Krakowie. Zgromadzeni na trybunach kibice zgodnie powtarzali, że z tego zawodnika będzie pociecha w meczach tegorocznej II ligi. W rozmowie z naszym portalem sympatyczny Ukrainiec opowiada między innymi o przyszłości żużla na Ukrainie.

Jarosław Handke: Jakie odczucia po treningu punktowanym w Krakowie?
Kirył Cukanow:  

Myślę, że było dziś w porządku. Nie miałem zamiaru robić nie wiadomo jakiego wyniku, założeniem było jak najlepsze potrenowanie. Prezes i menedżer mieli okazję zobaczyć jak który zawodnik jeździ. Ogólnie uważam, że był to udany trening. My mieliśmy okazję pojeździć wspólnie z kolegami z drużyny, co jest dosyć ważne.

Który był to dla ciebie wyjazd na tor w tym roku?

- Trzeci. Wcześniej trenowałem w Łodzi a także brałem udział w turnieju na Węgrzech. W mistrzostwach Węgier zająłem piąte miejsce.

Dlaczego postanowiłeś w sezonie 2012 jeździć w barwach Speedway Wandy?

- Podoba mi się nasz skład. Można z nim walczyć o awans do pierwszej ligi. Nie ma tutaj jakiegoś super zawodnika, o którym można by powiedzieć, że jest stuprocentowym liderem. Siłą tego zespołu jest to, że każdy z zawodników może pojechać na wysokim, równym poziomie.

Wobec małej liczby spotkań w drugiej lidze, nieodzowne wydają się być starty za granicą.

- Najpierw muszę pokazać się z dobrej strony w lidze polskiej. Potem, kiedy już tak się stanie, mam nadzieję, że pojawią się oferty z Danii i Szwecji. Mam podpisany kontrakt w lidze węgierskiej. Ale tam była już rozegrana pierwsza kolejka, ja w niej nie wystąpiłem.

Jak wygląda twoja sytuacja sprzętowa?
-

Dobrze. Zimę odpowiednio przepracowałem, jeżeli chodzi o sprawy kondycyjne, natomiast mechanicy w tym czasie zajmowali się sprzętem. Wszystko powinno być w porządku.

Przypuszczam, że ciężko może ci być ze znalezieniem sponsora w Krakowie.

- Z Krakowa nie mam sponsora. Wspiera mnie natomiast pan Giennadij Bugajenko z Ukrainy. Bardzo chciałbym temu panu podziękować. Otrzymałem od niego pieniądze na sprzęt, na odpowiednie przygotowanie do sezonu. 

Masz kontakt z działaczami z Równego? Czy jesz szansa, że ten klub zobaczymy jeszcze w polskiej lidze?

- Nie, z pewnością nie będzie klub z Równego startować w polskiej lidze. Problem jest prosty, tam po prostu nie ma kasy.

Byłoby to jednak ze szkodą dla lokalnych fanów. W szczytowym okresie na mecze żużlowe w Równem przychodziło ponad 10 tysięcy ludzi.

- Rzeczywiście w Równem jest dobry klimat do żużla. Ale te liczby, o których mówisz odnoszą się do sezonu sprzed dwóch lat. W minionym roku na meczach w Równem zjawiało się trzy, cztery tysiące ludzi. To jest mało, prawda? Tamtejszy stadion może przecież pomieścić 18 tysięcy widzów.

A czy SKA Lwów ma twoim zdaniem szanse na powrót do polskiej ligi?

- Jest to bardzo mało realne. Po pierwsze nie ma tam zawodników. Po drugie, jest tam tak zwany syndrom dużego miasta. Nikt nie da tam pieniędzy na żużel. Sportem, który liczy się najbardziej we Lwowie jest piłka nożna i w konsekwencji dużo pieniędzy dostają Karpaty Lwów. A żużlem interesuje się garstka osób, więc klub żużlowy nie ma szans na żadne wsparcie.

Jak zapatrujesz się na przyszłość żużla na Ukrainie?

- Jest kilku młodych zawodników i co ważne, mają oni już swoich sponsorów. Niedawno dokonano rekonstrukcji starego toru w Woźniezieńsku. Możliwe, że będą powstawać kolejne tory i będzie więcej miejsc, w których będzie można pościgać się na żużlu.

Źródło artykułu: