Poniedziałkowy wieczór na stadionie imienia Floriana Kapały w Rawiczu obfitował w spore emocje i odznaczał się dużą dramaturgią. - To prawda. Był to trudny mecz, ale takiego się spodziewałem. Niemniej jednak było trochę niepotrzebnych sytuacji. Zdaję sobie sprawę z tego, że awans do I ligi jest po naszej stronie, ale jednak straciłem dwóch zawodników, nie wiadomo na razie na jak długo. W Rawiczu pracują moi przyjaciele: pan Dariusz Cieślak, pan Piotrek Żyto, z którym, wraz także z jego ojcem, zaczynałem przygodę z żużlem, więc nie było jakieś napinania się. Wyszły brzydkie zawody, bo zawodnicy odnieśli kontuzje. Po dziesiątym biegu mecz był wygrany, ale nie o to chodziło. Martwią mnie kontuzje moich zawodników. Miejscowym gratuluję woli walki. Obie drużyny sprawiły, że widowisko było fajne. Nie wykluczam, że kiedyś będę tutaj pracował, bo przyszłości nikt nie zna. Życzę Kolejarzowi wszystkiego dobrego. Zawody były pełne dramaturgii, mieliśmy w nich sporo kłopotów, ale ostatecznie wygraliśmy. Z tego się cieszę - mówi Piotr Szymko.
Nieraz w ostatnich sezonach narzekano na przygotowanie rawickiego toru. Tym razem w zgodnej opinii zawodników obu drużyn był on przygotowany odpowiednio: - Tor był bardzo fajny, nadawał się do walki. Nie był to taki tor, jak tydzień temu, gdy był mocno przemoczony. Walka była, spory kontakt, niepotrzebne były te upadki. Zawodnicy gospodarzy mieli dużą presję na wynik i stąd myślę, że te upadki. Zarówno Andersson, jak i Alden zastosowali brzydkie zagrania. Jeden z nich wjechał przecież w swego zawodnika, teraz już nie pamiętam który. Nie mówię, że było to złośliwe, ale na pewno było to niepotrzebne. Chłopcy z Rawicza wygrali wczoraj wspaniale mecz w Krośnie, warunki torowe i presja sprawiły, że chcieli pokazać się z dobrej strony w meczu z nami. I pokazali się, ale kontuzje naszych zawodników były niepotrzebne - kończy opiekun pilskiego zespołu.