Norbert Kościuch (Lechma Poznań): Mój występ cienki jak barszcz. Martwi mnie, że nie wygrywałem startów. Wcześniej na sto wyjść spod taśm, osiemdziesiąt było moich, a pozostałe to były moje błędy. Dziś było odwrotnie. Z jednym silnikiem, który nie miał dobrego momentu startu, za długo się "bawiliśmy", jak zmieniłem motor to było lepiej, ale jeszcze nie tak jakbym chciał. O występie drużyny mogę powiedzieć tylko tyle, że jedziemy takim składem, jaki mamy. Wybrzeże to przecież nie byle jaki zespół, kandydat do awansu, są tam niezłe nazwiska. A my z naszym składem robimy, co możemy, Robert i ja dajemy z siebie wszystko, ale nasze siły też się kiedyś kończą.
Robert Miśkowiak (Lechma Poznań): Liczyliśmy, że zbliżymy się do rywali, niestety się nie udało. Ja też jechałem słabo, źle się czułem, wszystko nie funkcjonowało tak, jakbym chciał. Muszę popracować nad sobą i sprzętem, mam nadzieję, że to przyniesie rezultaty. Na pewno atmosfera, która jest wokół klubu wpływa na nas zawodników, bo głowa powinna być czysta, wolna od problemów.
Kamil Brzozowski (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Jestem zadowolony, zrobiłem jakieś punkty, a drużyna wygrała. Długo nie jeździłem, w tym tygodniu miałem dwa treningi w Gdańsku i Gorzowie. Był lekki stres, ale jakoś mi to wyszło. Fajna atmosfera jest w drużynie, wszyscy przychodzą do boksu, mówią jaką można zrobić korektę, jak oni przełożyli się do toru. A to ważne, bo tor dziś nie był najlepszy, trochę dziurawy. Nie wiem, czy tym występem przekonałem trenera, nie wiem jakie są jego plany, ja na pewno dam z siebie wszystko.
Paweł Hlib (Lotos Wybrzeże Gdańsk): Cieszy to, że doszedł do nas Kamil, który pokazał, że stać go na zdobywanie punktów na wyjeździe. Fajnie, że nasza drużyna jest prawdziwą drużyną. Na pewno Poznań chciał pokazać trochę więcej, ale my po prostu byliśmy lepsi. Mój występ niezły, poza ostatnim biegiem, w którym jechałem właśnie z Kamilem i Miśkowiakiem - chciałem przyciąć, a może jakbym pojechał szerzej, to udałoby się wygrać.
Stanisław Chomski (trener Lotosu Wybrzeże Gdańsk): Kibice pewnie tak myśleli, ale ja spodziewałem się trudnego meczu, bo wiem, że w Poznaniu mobilizacja była. Na pewno nie położyli się przed nami, jednak są przesłanki takie, by mówić, że to jednak my jesteśmy lepszą drużyną.
Mirosław Kowalik (trener Lechma Poznań): Na pewno ten mecz nie miał tak wyglądać. Po cichu liczyłem, że może - przy dobrej postawie Magosiego i Szewczykowskiego - uda się to spotkanie wygrać. Niestety kolejny raz jechało tylko dwóch zawodników, którzy dodatkowo też nie ustrzegli się błędów.