Jak do tej pory najostrzej w sprawie nowych tłumików wypowiedział się Dawid Stachyra, który na łamach SportoweFakty.pl wyraził dezaprobatę dla pomysłu FIM, a ponadto skrytykował postępowanie niektórych zawodników, którzy wycofali się z protestu: - Nie ukrywam, że jestem tym zszokowany! Wygląda więc na to, że jeśli kogoś stać na częste remonty silników, to nowe tłumiki nie stanowią żadnego problemu. Szkoda, że ci zawodnicy nie myślą o kolegach z toru, którzy nie mogą pochwalić się tak dużymi budżetami. Proszę podkreślić, że jestem zszokowany i rozczarowany ich postawą!
Mirosław Jabłoński jest jednym z zawodników, którzy zgadzają się ze słowami Stachyry. - Popieram Dawida, zgadzam się z tym co powiedział. Pomysł FIM uważam za bezsensowny i bezmyślny. Nie rozumiem sensu wprowadzenia obowiązku korzystania z nowych tłumików, które spowodują wiele niekorzystnych zmian. Nam będą uprzykrzały życie, a kibicom odbiorą radość z oglądania czarnego sportu.
Jabłoński pomysł FIM nazywa "bezsensownym i bezmyślnym"
Zawodnik Startu Gniezno zwraca uwagę na jeszcze jeden problem. - Proszę mi powiedzieć kiedy mamy przetestować nowe tłumiki? Sezon zbliża się dużymi krokami, a tych brakuje w sklepach. Poza tym jeśli rozpoczniemy treningi, to do pierwszego meczu zostanie maksymalnie kilkanaście dni. Czy w tym czasie zdążymy przyzwyczaić się do pracy nowych tłumików? Jestem przekonany, że nie! Nowe tłumiki stanowią na tyle dużą ingerencję w pracę silnika, że nie wystarczy nam czasu, żeby je przetestować - dodaje Jabłoński.
Gnieźnianin ciągle żyje nadzieją, że władze żużla "pójdą po rozum do głowy" i wycofają się ze swojego "bezsensownego pomysłu": - Ciągle wałkujemy ten sam temat, a nic z tego nie wynika. Nikt nie liczy się z naszym zdaniem, a to przecież my będziemy z tych tłumików korzystać! Osobiście mam jeszcze nadzieję, że władze żużla pójdą po rozum do głowy i odpowiednio wcześnie zrozumieją bezsensowność swojego pomysłu.