Były członek zarządu RKM odpowiedział Ślakowi

Mariusz Goik, były członek zarządu rybnickiego klubu odpowiedział w liście otwartym na ostatnie słowa Grzegorza Ślaka o tym, że nie pomoże on KS ROW. Goik był jednym z inicjatorów spotkań na linii zarząd - Ślak.

Jest to ostatni komentarz klubu w tej sprawie.

"LIST OTWARTY DO GRZEGORZA ŚLAKA

Drogi Grzegorzu,

Nie będę ukrywał ,że dzisiejsza wiadomość o tym, że zakończyłeś z Michałem rozmowy dotyczące Twojego zaangażowania w Rybnicki Klub Motorowy bardzo mnie zasmuciła. Jako były już członek zarządu, wciąż jestem sercem z tym klubem i z tymi osobami, które poświęcają mu swój czas, zaangażowanie, a także swoje prywatne ( tutaj moje podkreślenie ) środki finansowe. Ponad dwa lata temu, gdy krystalizowała się tzw. Grupa Inicjatywna, jako jedyny człowiek znający Cię prywatnie, nawiązałem z Tobą kontakt i doprowadziłem do nieoficjalnego spotkania z Tobą i pozostałymi zainteresowanymi w restauracji nad Zalewem Rybnickim. To tam, nieprzymuszany przez nikogo, złożyłeś pierwszą konkretną deklarację chęci współpracy z potencjalnym , nowym zarządem. To także tam wtedy padły konkretne cyfry i wstępne, pierwsze warunki z Twojej strony w skrócie:" jeżeli to Wy będziecie tworzyć nowy zarząd, to zaangażuję firmy, dla których pracuję, aby wsparły w formie sponsoringu rybnicki żużel". Faktycznie, "bezkrwawo" i w bardzo spokojny sposób wynegocjowaliśmy ze "starym" zarządem zmianę warty.

Przyznać muszę, że w tamtym czasie, słyszeliśmy nie tylko z Twojej strony takie deklaracje : "Panowie przyjdźcie do nas jak będziecie już członkami zarządu, a nie jakąś samozwańczą GI, to wtedy nie odmówimy pomocy". Nie miejsce tutaj na wylewanie żalu , ale faktycznie nie tylko Ty, ale wiele innych firm i osób z różnych względów, a to brak czasu, z powodu kryzysu lub zmiany planów nie zaangażowało się w rybnicki żużel. Po pamiętnym walnym zebraniu w grudniu 2008 , i ukonstytuowaniu się nowego zarządu zostaliśmy po kilku dniach sami w klubie, w którym pierwsza korespondencja "czekająca" na biurku prezesa były wezwania do zapłaty, odcięte telefony i informacja, że za kilka dni zostanie odcięta energia elektryczna i ogrzewanie. Nadludzkim wręcz wysiłkiem, pomimo fatalnej opinii o rybnickim klubie, ponad milionowym długu i prawie kompletnym braku doświadczenia, skompletowaliśmy jako taki skład i dzięki, nie oszukujmy się, fantastycznemu splotowi okoliczności i szczęściu, kapitalnie rozpoczęliśmy sezon 2009. Nie był to sezon marzeń, ale pierwsze miejsce w lidze pod względem frekwencji na stadionie oraz zdecydowanie najlepsza atmosfera na trybunach, to chyba największe i niezaprzeczalne osiągnięcie nowego zarządu. Nie mogę tutaj wspomnieć, że chyba po kibicach, naszym największym sponsorem, który dotrzymał obietnic był Urząd Miasta z prezydentem A. Fudali na czele ("duży szacun" Panie Prezydencie, bo jako jeden z nielicznych, nie tylko dotrzymał Pan słowa , ale także zaufał (choć przyznajmy, nie bez lekkiego strachu) grupie kompletnie nikomu nieznanych młokosów). Minął sezon i znowu zaczęły się gorączkowe dyskusje w klubie, jak powiązać koniec z końcem i skompletować skład. Sezon 2010 już nie był tak różowy. Porażki sportowe, fatalna pogoda, przekładane mecze i ogromnie kulejące finanse doprowadziły do tego, że ledwo ledwo obroniliśmy się przed spadkiem. Wielokrotnie słyszeliśmy, że powinniśmy schować urazy i swoją dumę i po raz kolejny skontaktować się ze wszystkimi możliwymi i potencjalnymi sponsorami, co też uczyniliśmy. Znowu znalazłeś się na liście życzeń, tym bardziej, że jesteś w końcu widoczny w "branży" żużlowej i nietrudno się na Ciebie natknąć, czy to w Rybniku na stadionie, czy na innych spotkaniach. Nie ukrywam, że mam żal za to, że znowu podgrzałeś atmosferę wokół siebie i znowu, po dłuższej dyskusji namówiłem pozostałych chłopaków z zarządu aby podjąć z Tobą rozmowy. Tym razem nie brałem w nich udziału osobiście, ale byłem na bieżąco informowany o ich przebiegu. Jedyne co w tym czasie otrzymywaliśmy od Ciebie to ustne, i tylko ustne zapewnienia i bliżej nieokreślone deklaracje o potencjalnych zainteresowanych firmach niemieckich, które są gotowe zainwestować w rybnicki klub. Kilkukrotne próby "wyduszenia" od Ciebie konkretów kończyły się zawsze stawianiem kolejnych warunków (począwszy od utrzymania się w pierwszej lidze, po ostatni niemalże niewykonalny, super expresowy termin dostarczenia Ci pełnego sprawozdania finansowego, z którym, z powodu choroby księgowej spóźniono się o kilka dni). Okazało się to, moim zdaniem, ostatnim argumentem, czy pretekstem do zerwania dalszych rozmów. Boli mnie ta sprawa osobiście bardzo, bo z jednej strony widzę harujących, często zdesperowanych członków zarządu, którzy łapią się każdej brzytwy (vide krótki, ale intensywny "romans" z firmą Majcher), i są w stanie zrobić dosłownie wszystko dla tego klubu, a z drugiej strony widzę Ciebie, bawiącego się w "guru" polskiego żużla, bo przecież nie ukrywałeś nigdy, że Twoje ambicje sięgają znacznie dalej niż nasze miasto czy nasz klub. Nie wiem do końca, czy Twoje wypowiedzi prasowe, medialne to wyrwane z kontekstu pojedyncze zdania, naciągane dla sensacji przez redaktorów, czy świadoma strategia. Przykro mi to stwierdzić, ale moim zdaniem, zrobiłeś sobie tanią promocję swojej osoby, być może swojej własnej książki, i nie do końca pomyślałeś, że robisz to cudzym kosztem ośmieszając i dyskredytując już i tak bardzo słabiutkiego partnera. Zdecydowałem się na taką formę listu, nie po to aby Cię w jakikolwiek sposób szkalować czy narażać na szwank Twoje dobre imię, ale w obronie prawdy i resztek godności tych, których namówiłem do zaangażowania się w ten klub, i podjęcia kolejnej próby współpracy z Tobą, a którzy teraz mają prawo czuć się wystrychnięci na dudka (bynajmniej nie mam na myśli Jurka Dudka). To oni, już dosłownie nie mają sił odpierać, często nieuzasadnionych ataków personalnych i obrażać się na ich obrażających, ale ja, czuję się odpowiedzialny za przyczynienie się do tej ich ostatniej, niezawinionej porażki i nie zgadzam się na milczenie i zgodę na to, aby ich bezkarnie opluwać! Twoje zapowiedzi, że jakiekolwiek stanowiska lub wypowiedzi członków zarządu lub klubu, rzucające cień na Twoją osobę skierujesz natychmiast do sądu, na mnie nie robią wrażenia, bo ja wiem , że wszystko co tutaj napisałem jest prawdą i przestałem wierzyć w Twoje szczere intencje wobec rybnickiego klubu.

Zakończę cytatem Czesława Miłosza, jakżesz trafnym w tej sytuacji

KTÓRY SKRZYWDZIŁEŚ

Który skrzywdziłeś człowieka prostego

Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,

Gromadę błaznów koło siebie mając

Na pomieszanie dobrego i złego,

Choćby przed tobą wszyscy się skłonili

Cnotę i mądrość tobie przypisując,

Złote medale na twoją cześć kując,

Radzi że jeszcze jeden dzień przeżyli,

Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta

Możesz go zabić - narodzi się nowy.

Spisane będą czyny i rozmowy.

Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy

I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta.

Washington D.C., 1950

Mariusz Goik

Rybnik 3 grudnia 2010"

Źródło artykułu: