Pszczoły na znak protestu przeciw zmianom w regulaminie Elite League, dotyczącym obliczania średniej CMA, nie zgłosiły drużyny do przyszłorocznych rozgrywek. - Nie wiem, co będzie dalej, jeśli mam być szczery. Czekam na rezultaty kroków podjętych przez Coventry. Wiem, co się dzieje, ale dopóki nie usłyszę oficjalnego stanowiska właściciela klubu, dopóty nie podejmę żadnych działań. Na razie skupiam się na przygotowaniu moich motocykli do sezonu - powiedział Harris.
Brytyjskie Stowarzyszenie Promotorów Żużlowych zatwierdziło niedawno składy lig na Wyspach, w których oprócz Coventry Bees zabrakło innej protestującej ekipy - Peterborough Panthers. - Sprawy związane z klubami zagranicznymi oraz występami w Grand Prix mam już poukładane, więc spokojnie mogę czekać na rozwój wydarzeń w ojczyźnie. Zaistniała sytuacja nie jest jednak dobra ani dla sportu, ani dla brytyjskiego żużla, bo to niecodzienna sytuacja, gdy panujący mistrz nie ma możliwości obrony tytułu. Szkoda, że BSPA nie może dogadać się z klubami i na odwrót. Coventry to jeden z największych zespołów w kraju i trzymam mocno kciuki, żeby cała ta sprawa miała szczęśliwe zakończenie - dodał "Bomber".
Przypomnijmy, że Chris Harris w sezonie 2010 po raz pierwszy w karierze zajął miejsce w pierwszej ósemce klasyfikacji generalnej Indywidualnych Mistrzostw Świata, dzięki czemu zapewnił sobie udział w przyszłorocznych zmaganiach o miano najlepszego jeźdźca globu. Słynący z widowiskowej jazdy Brytyjczyk to również jedna z największych gwiazd Elite League.
Chris Harris przed Thomasem H. Jonassonem