Mamy czkawkę finansową - rozmowa ze Zbigniewem Fiałkowskim, prezesem GTŻ-u

W niedzielnym spotkaniu pierwszej ligi, po bardzo ciekawym widowisku GTŻ Grudziądz pokonał Majcher Speedway Rybnik 48:42. Po spotkaniu zadowolenia nie krył prezes, Zbigniew Fiałkowski, który podzielił się z nami wrażeniami oraz opowiedział o sytuacji finansowej klubu.

Maciej Oszuścik: Spotkanie z drużyną Majcher Speedway Rybnik do samego końca trzymało w napięciu grudziądzkich kibiców. Zwycięstwo padło łupem gospodarzy, jednak bonus trafił do Rybnika. Czy jest pan zadowolony z rezultatu?

Zbigniew Fiałkowski: Wynik jest na naszą korzyść i to jest najważniejsze. Dobra jazda naszych zawodników. Mam nadzieję, że kibice oglądali dzisiaj dobre widowisko. Zwycięstwa się przechylały raz na jedną, raz na drugą stronę. Davey Watt zmęczony po wczorajszym Grand Prix pojechał troszeczkę słabiej. Mówił, że jeszcze podbrzusze go bolało trochę po wczorajszym uślizgu, ale nie ocenia się zawodników po zwycięstwie. Najważniejsze, że dwa punkty zostają w Grudziądzu. Zespół z Rybnika walczy o to, żeby nie być w barażach. Na pewno nie jeździmy po to, aby umożliwiać komuś jazdę w barażach. Robimy wszystko, po to, aby jechać dla naszych kibiców. Piąte miejsce, które zajmowaliśmy po rundzie zasadniczej nam się należało, w zasadzie miało być wyżej. Musimy pokazać kibicom, że to my jeździmy na swoim torze i dla nich wygrywać mecze.

Po raz drugi w Grudziądzu zaprezentował się Joe Haines. Podobnie jak ostatnim razem, Anglik wygrał jeden wyścig, zaś w kolejnych nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Czy zarząd jest zadowolony z Brytyjczyka?

- Joe przyjechał do Grudziądza w sobotę i w niedzielę rano trenował trochę. Anglik startował na motocyklu Allena, bo swoich by nie zdążył tutaj dowieźć. Pierwszy bieg mu wyszedł, gdzie zdobył trzy punkty. Później troszkę problemy z przełożeniami, z łańcuszkiem sprzęgłowym. To jest młody chłopak, który chce podpisać na dwa lata kontrakt w naszym klubie. W związku z tym trzeba mu dać jak najwięcej szans wjeżdżenia, żeby wiedział w przyszłym roku jakimi silnikami ma dysponować na nasz tor.

W składzie zabrakło Olivera Allena i Kevina Woelberta, którzy mieli zaplanowane starty w Premier League. Dość niespodziewanie pod numerem 10 w składzie pojawił się Wojciech Żurawski…

- Nie mogliśmy skorzystać dzisiaj ani z Kevina Woelberta, ani z Olivera Allena, którzy mieli swoje występy w Anglii. Gdyby był Anglik, to na pewno pojawiłby się pod numerem 10, ale podjęliśmy decyzję, żeby w to miejsce pojawił się Żurawski, którego zastępował Haines. Sprawdziło się to dzisiaj.

Dość niespodziewanie prym w drużynie wiódł Kamil Brzozowski. Zawodnik przyznał, że swój dobry wynik zawdzięcza Rafałowi Dobruckiemu, który pomógł mu w kwestii sprzętowej.

- Kamil od początku roku miał problemy ze sprzętem, ale dzisiaj był bardzo dobrze dopasowany. Zresztą sam przyznał, że wreszcie ten upragniony mecz mu wyszedł, 11 punktów to jest bardzo dobra zdobycz punktowa. Wygrywał z bardzo dobrymi zawodnikami i wreszcie dopasował ten sprzęt, przynajmniej na grudziądzki tor.

Na 3 października zaplanowano turniej o Puchar Prezydenta Miasta Grudziądza. Czy znana jest już obsada zawodów?

- Ten turniej nam się przesuwa z terminu na termin, także w chwili obecnej nie jest znana jeszcze obsada. Miejmy nadzieję, że 3 października ten turniej się odbędzie. Obsadę układamy dopiero, ponieważ niektórzy zawodnicy mieli zaplanowany wcześniejszy termin i nie mogą przyjechać. Wobec tego musimy trochę pozmieniać, dlatego jeszcze za wcześnie mówić o tym, kto wystartuje w tych zawodach.

Powoli sezon dobiega końca. Sporo mówi się o zmianach regulaminowych oraz kłopotach finansowych klubów. Jak wygląda to w Grudziądzu?

- Na 22 października zaplanowano wybory w klubie. Regulamin na przyszły sezon już też mniej więcej wszyscy znamy, on powtarza się na stronach internetowych. Na pewno niektórzy zawodnicy chcą dalej u nas jeździć. Zresztą wszyscy znają nasz klub, wiedzą co piszą o nas. Mimo, że mamy jakieś zadłużenia w stosunku do zawodników na dzień dzisiejszy, oni jednak to rozumieją. Można powiedzieć, że z tych 100 proc. kwot, które mieliśmy do dnia dzisiejszego wypłacić, zostało wypłacone jakieś 70 proc. Tak więc jakieś 30-40 proc. zalegamy jeszcze, nie są to jakieś duże pieniądze. Oni to rozumieją, poczekają i rozliczymy się z zawodnikami. Mamy czkawkę finansową, podobnie jak więcej klubów i dlatego m.in. taki regulamin finansowy, który będzie wprowadzał to, że te kluby będą próbować odzyskać płynność finansową.

Pomysł ten skrytykowali zawodnicy z Krzysztofem Cegielskim na czele, który powiedział, że jest to powrót do socjalizmu…

- Bardzo lubię i poważam Krzysztofa Cegielskiego. Nie raz z nim rozmawiałem, ale żeby mówić o finansach klubu, to trzeba być najpierw prezesem. Jeżeli Krzysztof Cegielski by był kiedykolwiek prezesem klubu, czego z całego serca mu życzę, to by widział, że kwestie finansowe nie są tak łatwe do poukładania. Wiadomo, że on stawia się za zawodnikami, a my musimy patrzeć nie tylko na zawodników, chociaż oni są też bardzo ważni, muszą zarabiać pieniądze. Liczy się przede wszystkim płynność finansowa klubów. Ten zarząd, który jest od ośmiu lat, zawsze na koniec roku zobowiązań finansowych nie miał. Staraliśmy się to regulować tak, żeby do końca października czy listopada było wszystko pospłacane i nam wychodziło. Ale ta pogoń za wynikiem, za zawodnikami, licytacja prezesów powoduje, że pakujemy zawodnikom niesamowite pieniądze, a w klubie później nic nie zostaje. Niestety trzeba to uciąć, a jest taka możliwość ze względu na zmianę regulaminu w sezonie 2011, gdzie teoretycznie przynajmniej można założyć, że nikt nie spadnie z ekstraligi i pierwszej ligi. W związku z tym to jest jedyny okres, gdzie można wszystko poukładać w kwestiach finansowych, sportowych i kluby dzięki takim rozgrywkom, jeżeli będą rozsądnie wydawały pieniądze i poważnie go traktowały, to jest jedyna możliwa sytuacja wyjścia klubów z problemów finansowych, ale wszyscy prezesi muszą stanowić monolit i jednakowo postępować.

Komentarze (0)