Piotr Szymko o meczu w Krakowie i nie tylko

Trener Speedway Polonii Piła po meczu w Krakowie nie szukał przyczyn porażki w torze. Wyraził natomiast swoje zdanie o nawierzchniach na innych stadionach żużlowych.

Pilanie przyjechali do królewskiego miasta walczyć o zwycięstwo. Przedmeczowe założenia jak zwykle zweryfikowały zawody - drużyna z Grodu Staszica zdobyła na torze w Nowej Hucie zaledwie 31 punktów. Czy zdaniem Piotra Szymki tak niewielka zdobycz poważnie ograniczyła szansę na punkt bonusowy? - Nie myślałem, że tutaj przegram. Spodziewałem się wyrównanego meczu. Nie skupiam się na bonusie, tylko na tym, żeby wejść do czwórki. Jeśli będzie to tak wyglądało, że Wanda ma szanse na pierwszą czwórką, to będziemy chcieli za wszelką cenę zdobyć ten bonus. Mecz będzie trzy kolejki przed końcem i wtedy może być wiadomo, czy ten bonus będzie aż tak potrzebny, czy nie.

Zarówno w sobotnim, nieznacznie przegranym spotkaniu w Opolu, jak i dzień później w Krakowie, trener Szymko miał do dyspozycji tylko jednego młodzieżowca. Mateusz Mikorski co prawda był obecny na obydwu meczach, ale na tor nie wyjechał ani razu. - W awizowanym składzie można zrobić dwie zmiany. Musiałem zmienić Charczenkę i Korolewa. Mateuszowi po rundzie MDMP w Grudziądzu, gdzie co prawda nie leżał, coś się stało z kręgosłupem. Nie chciałem go narażać, poprosiłem tylko, żeby przyjeżdżał z nami. Świadomie i celowo obniżałem mu średnią, nie wypuszczając go do biegów zarówno w Opolu, jak i dzisiaj. Zdrowie zawodnika jest najważniejsze, a nie punkty i wynik meczu- wytłumaczył „występy” Mikorskiego szkoleniowiec Speedway Polonii.

W ubiegłym roku na krakowskim owalu zmieniono nawierzchnię z żużlowej na sjenitową. Zawodnicy jeżdżący na niej po raz pierwszy wskazywali na jej sypkość, powodującą trudności w dopasowaniu motocykli przez gości. Piotr Dym obrazowo porównał ją z plażą, z kolei Piotr Świst mówił o kamyczkach i grysiku. Żużlowcy ci nie mieli jednak zastrzeżeń do jej stanu. Takowych nie zgłaszał również Piotr Szymko, zwrócił jedynie uwagę na możliwość poprawy jakości dokonywanych na torze zabiegów. - Nie mają tutaj najlepszego toromistrza, ale uczą się i będzie lepiej. U nas też się jeszcze uczą . Bardziej krytycznie wypowiedział się o innych drugoligowych torach. - W Lublinie wiemy jak jest. Fatalnie przygotowany tor. Nie ma znaczenia, czy są ulewy, czy upały. W ubiegłym roku na start wyjechała polewaczka, zatrzymała się na chwilę i musiał ją traktor wyciągać. W tym roku 9 upadków, 2 ręce złamane. Piotrek Świst bez upadku, ale z wykręconym kolanem. To jest corrida. Podobnie było rok temu w Krośnie, nie wiem, jak w tym roku go przygotowują. Powinni być odpowiedni ludzie, którzy byliby w komisjach i zamykali takie tory. Żeby przyjechali i zobaczyli, co się dzieje.

Komentarze (0)