Opolanie drugoligowe rozgrywki rozpoczną w poniedziałek meczem z Ostrovią Ostrów. Do tej pory "Kolejarze" odbyli tylko pięć treningów i trzy sparingi. W niedzielę nie doszedł do skutku Memoriał Gerarda Stacha, mający wyłonić "siódemkę" na inauguracyjną potyczkę. Padający deszcz torpeduje także pozostałe zajęcia. Trener Kolejarza, Andrzej Maroszek jest takim stanem rzeczy podłamany. - Jednym słowem: katastrofa. Gdy stopniał śnieg, myślałem, że najgorsze już za nami. Tymczasem pogoda ciągle nie jest łaskawa, a przygotowania są mocno opóźnione. Planowaliśmy trenować około dwóch tygodni więcej- mówi Maroszek i zaznacza, że do meczu z Ostrovią Kolejarz odbędzie przynajmniej jedne zajęcia. - Jeśli wypogodzi się, na tor wyjedziemy w czwartek, a od piątku zawodnicy dostaną urlop, by móc spędzić święta w rodzinnym gronie. W pesymistycznym planie, jeśli opady nie ustaną, potrenujemy w piątek albo sobotę. Praca żużlowca wymaga niestety poświęceń. Nawet w trakcie Wielkanocy.
Brak możliwości jazdy utrudnia wybór składu. Tym bardziej, że kontuzjowany jest Dawid Cieślewicz, a z kłopotami zdrowotnymi boryka się Adam Czechowicz. Na kogo postawi Maroszek? - Przede wszystkim na obcokrajowców, którzy mieli największy kontakt z torem. Mam na myśli Ricky Klinga, Maxa Dilgera i Ulricha Oestergaarda. Ci zawodnicy oraz Polacy: Marcin Piekarski i Michał Mitko, wystąpią przeciwko Ostrovii- tłumaczy szkoleniowiec opolan, któremu do obsadzenia pozostają dwa miejsca. - Waham się pomiędzy Adamem Pawliczkiem a którymś z Rosjan. Decyzję podejmę po najbliższym treningu. Za Czechowicza zastosujemy prawdopodobnie zastępstwo zawodnika.
Maroszek podkreśla, że Czechowicz po pobycie w szpitalu jest osłabiony i pierwsze ligowe spotkania będzie obserwował z parku maszyn. - Zdrowie jest najważniejsze. Nie mam sumienia posyłać do boju wychudzonego i schorowanego zawodnika. Adam na pewno nie wystartuje z Ostrovią, zabraknie go także w spotkaniu drugiej kolejki w Łodzi. Nie chcę go narażać na poważniejsze urazy.
Opolskich kibiców martwią słabe wyniki trójki Rosjan w meczach sparingowych. - Rzeczywiście, Rosjanie wypadli mizernie. Nie zapominajmy jednak, że dopiero rozpoczęli jazdy. W sezon weszli z marszu. Ich maszyny także spisują się słabo. Szczególnie widać to po Romanie Iwanowie. Dochodzi on do ładu z przełożeniami i niebawem powinien jeździć lepiej. Ilia Bondarenko czeka z kolei na odbiór dwóch silników. Gdy je otrzyma, wróci do formy sprzed roku- tłumaczy mierną formę rosyjskich stranieri Maroszek. Dodatkowe usprawiedliwienie ma Igor Kononow, który brał udział w mistrzostwach świata w ice speedway’u. - Trudno przyzwyczaić się do tradycyjnej odmiany żużla po trzech miesiącach jazdy na lodzie. Igor powoli się odbudowuje i po kilku treningach stanie się silnym punktem zespołu.
Wobec kontuzji i słabej dyspozycji części jeźdźców, opolscy działacze zamierzali wzmocnić zespół. W niedzielę kontrakt parafował Adam Pawliczek. Kolejni zawodnicy na razie nie będą dokooptowani do kadry. - Prowadzimy rozmowy z żużlowcami zarówno z Polski, jak i zagranicy. Niestety, obecnie trudno znaleźć wartościowego jeźdźca, a ci, którzy by się nadawali wolą walczyć o skład w wyższych ligach. Po kilku spotkaniach sytuacja ulegnie zmianie, a wymagania zawodników będą mniejsze. Nie ustajemy w poszukiwaniach, ale do inauguracji się nie wzmocnimy- tłumaczy trener.
Do niedawna druga liga kojarzyła się z rozgrywkami amatorskimi. Dzięki zniesieniu limitu obcokrajowców i wzbogaceniu się klubów, poziom się zwiększył, a najniższa klasa cieszy się sporym zainteresowaniem kibiców. W ocenie Maroszka tegoroczna rywalizacja będzie wyrównana, a żaden z rywali nie powinien odstawać od stawki. - Kilka lat temu wystarczyło posiadać sprawny motocykl, potrafić przejechać cztery okrążenia i stawało się czołowym zawodnikiem drugiej ligi. Czasy się zmieniły. Teraz ścigają się tu jeźdźcy, którzy w poprzednim sezonie z powodzeniem występowali w Ekstra- czy pierwszej lidze. Praktycznie nie ma słabych drużyn. Wynik każdego spotkania jest sprawą otwartą- powiedział Maroszek, który jest optymistą przed pojedynkiem z ostrowianami. - Mam nadzieję, że kłopoty podziałają na nas mobilizująco. Mamy w kadrze dobrych zawodników i w meczu ze skompletowaną w ostatniej chwili Ostrovią powinni udowodnić swoją wartość. Wierzę, że w Lany Poniedziałek nie poleje się z nieba deszcz, a jeśli ktoś sprawi komuś "lanie", to tylko my przeciwnikom. Każdą wygraną przyjmę jednak w ciemno- zakończył z uśmiechem opolski szkoleniowiec.